poniedziałek, 14 stycznia 2008

ROZDZIAŁ XXXIII

14)06.05.2007- Niedziela - "Chorwację zjeździłem wzdłuż i wszerz"
Chorwację to zjeździłem całą wypożyczyłem sobie fiata 600 z wypożyczalni taki wiesz drzwi pod wiatr. To jest jedna trzecia byłej Jugosławii ta ładniejsza. Ja byłem w Dubrowniku jak go jeszcze nie odbudowali, bo tam się chłopaki tłukli z Serbami otoczyli Dubrownik bo on jest w takiej kotlinie jak Żywiec no i na szczytach gór ustawili Se katiusze i prali przez dwa tygodnie bez przerwy i Dubrownik był rozpierdolony równo. A ja tam pojechałem w góry nie na wspinaczkę tylko taka wędrówka do wspinania się nie brałem bo byłem sam samemu się nie chodzi bo jak odpadniesz to leżysz dwa tygodnie. Wtedy to się jeszcze zarabiało, wakacje były trzy miesiące, studenckie wakacje ja pamiętam na jednej imprezie trzy panienki siedzą zalane w sztok jutro mamy egzamin z anatomii, pierdol to przełoży się na wrzesień.
Pamiętam jak wystawili medykowi akademik w Warszawie na Nowym Świecie i tam 70 % obsady to były dziewczyny i większość imprez to była tam jak ktoś chciał coś zarwać na wieczór czy na dłużej no to tam szedł a największy dowcip to, to że też tam się panienki ustawiały aż w końcu ktoś po jakiejś imprezie wyszedł i przetłumaczył im że tu nic nie zarobią bo w akademiku są umyte i za darmo. Tu nic nie zarobicie nie ma gwoździa. Nowy akademik to parapetówa musi być to piliśmy od parapetówy do parapetówy. Znałem jedna rudą taka dziewucha wcale nie fałszywa.
A jakie wolisz dziewczyny ?
Są gusty i gusta podoba ci się albo nie a kolor możesz przemalować jak ci nie pasuje
Z Agą to się widzę czasami teraz bo podobno miała się wynieść za granice wiesz nie nauczyła się brać łapówek to co a szkoda bo to dobry chirurg. Kumpla mi składała po wypadku na motocyklowym i chodzi nie. W Katowicach ćwierć Milówkę Se zrobili, wyścig wiesz co to jest stoi panienka na środku drogi i wypuszcza do wyścigu i jedziesz przez ćwierć mili kto pierwszy, to jest nielegalne. Kolega jechał i przy 140 km/h latarni nie zobaczył. To panienka stoi na środku drogi i zdejmuje bluzkę i bluzką ich startuje i cały dowcip na tym polega. Jakiegoś paszczaka do tego nie brali. Ja tam byłem tylko jako widz a pamiętam że do jednego wyścigu policjant się doczepił nie zauważył i z jednej uliczki wyjechał rozpędził się ludzie się rozbiegli zostali tylko widzowie gapić się wolno a reszta ucieka złożył się w zakręt na motocyklu i wypierdolił się zbiera się z tego wiesz otrzepuje a wszyscy mu brawo bili. Te wyścigi były nielegalne a w Warszawie to na Jerozolimskich zawsze było od świateł do świateł zawsze w środku nocy jak już polewaczki przejechały wloty na Jerozolimskie zamykali z CB radio i jazda. A tam to samochodem się ścigałem – polonezem 2000 Chłopie miał wtrysk podtlenku azotu tam wszystko było zrobione razem my go z kumplem robili. Chłopie to auto 250 potrafiło jechać. Miało też wtrysk podtlenku wodoru ogień z rury. Zdarzało się wygrać w swojej klasie tam uczciwie nie 1100 to 1100 a 2000 to 2000 a bajerami to z bajerami nie a wygrywało się nawet z auditami patrzyli ludzie pod maskę a ty co tam jest Silnik miałem z mercedesa AMG 2 litry ten malutki bokser i wtrysk paliwa i wtrysk podtlenku wodoru. Silnik wytargaliśmy z mercedesa na jakimś szrocie rozjebany mercedes jakiś szwab rozwalił go w Polsce tak to właśnie wyglądało zostawił auto bo go to wali dostał kartkę i z ubezpieczenia kasa a myśmy ten silnik wytargali za 5 stówek sprawny i wsadziliśmy go do poloneza niezgnitego oczywiście bo gdyby polonez był przerdzewiały to od samych drgań by się rozsypał Na Alejach jerozolimskich normalnie od świateł do świateł się jechało Nie bałem się Mnie akurat przed policja nie zdarzyło się uciekać ale inni wiali Tam nie ma zbyt dużo wjazdów na ulice bo to jest ta estakada no to przy każdym wiesz na samym końcu stawał samochód i na wlocie do tego dojazdu jakby się jakiś radar pojawił no to przez CB radio dawał znaki a my koło zmieniali nie lub spierdzielali. Ludzie na te rajdy zwoływali się przez Internet smsami.
A potem jak było zbyt dużo wypadków to policja to legalnie zrobiła na lotnisku na Bemowie.
Czasami sama policja przyjeżdżała popatrzyć, i Se radary kalibrowali na nas, pamiętam naszego poloneza łapali na radar i wyszło 250km/h. I kto wam to zrobił? No taki gościu. Ale 70 % zrobiliśmy sami, klatkę, ospojlerowanie, tylko włożenia silnika i podpięcie tego tlenku wodoru, to gościu sam zrobił, bo jak źle podepniesz to możesz w powietrze wylecieć.
Ja widziałem wołgę tą ogoniarę z silnikiem V8 umieszczonym centralnie z tyłu a z przodu miała butlę z podtlenkiem azotu. I też zapierdzielała do dwóch i pół stówki, i miała silnik z dodge’a V8, patrzę podnoszę maskę, a tam 2 chłodnice z przodu, pytam się a co ty na gaz jeździsz? Nie, silnik jest z tyłu! Z przodu była tylko kanapa, z tyłu wszystko wypierdzielone, silnik był pleksą przykryty.
Rajdy: to w rajdach też pewnie jeździłeś? No Poldkiem 2000 z silnikiem Mirafiori, amatorskie szosowe, głównie to z Krzyśkiem jeździłem, on zazwyczaj prowadził, natomiast ja byłem pilotem. Ale czasami żeśmy się zamieniali, jak była długa trasa. No Np. jak był Rajd Barbórki, czy coś tam, tam może się każdy zgłosić, tylko musisz mieć to NW wykupione, no i samochód musi mieć ten certyfikat ze był przerabiany, jak jest do tej grupy„a”, czyli przerobionych samochodów, to musi mieć wszystkie papiery że to się na drodze nie rozsypie.
Barbórka, tam były te elmotowskie, teraz praktycznie to jest co miesiąc. A jakieś wygrane, miejsca na podium? W tych elmotowskich to byliśmy czasem w pierwszej piątce, polonezem na tył napęd to dużo nie narządzisz, dyplomów nie mam tylko za pierwsze trzy miejsca dawali. Byłem też na rajdach Pezetmotu, a to tam się jeździło. Po ulicy Karowej w Warszawie się ścigałem, ulica brukiem wybita, to się nazywa kryterium asów. To jest króciutki odcinek, i to jest zazwyczaj w grudniu, więc tam już jest lód pokryty kostką granitową, i jeździsz miedzy filarami mostu, wiesz. To już wiesz tylnonapędowcem była zabawa. Pamiętam raz nas zdyskwalifikowali, bo zamiast kasków atestowanych, to żeśmy sobie hełmy niemieckie ubrali, się jaja robiło, nie. To było w którymś pezetmotowskim w Warszawie, tam 90% ludzi jechało Se jaja robić. Jak był zamknięty OS to ludzie na siebie nawzajem najeżdżali, i się zderzali ze sobą. Plac był jak u nas na targu, tylko większy. Ale najbardziej to mi się te ćwierćmilówki podobały, teraz też są, ale już legalnie, nie w środku nocy. Z tego co pamiętam organizuje to warszawski pezet-mot.
Ja miałem jeden wypadek od tego czasu na motorze, polonezem mnie baba wyprzedzała, była już chycona, to było w Wyszkowie, i pierdzielnęła mnie do rowu. No i miałem wstrząs mózgu ,2 żebra złamane, ząbek wybity, i tu na czole miałem takie rozcięcie ładne, wyglądałem jak oskalpowany Mohikanin. Złapali ją, ale to była podkomisarz CBŚ, Magdalena nazwiska nie pamiętam, zwykły krawężnik zacznie z taką, to robotę straci, to nie dziwię mu się , jeszcze ją kurka do chałpy odwieźli, a ja miałem to szczęście że 2-3 minuty po zdarzeniu patrol policji tamtędy przejeżdżał, a ona była tak naprana ,że nie była w stanie wyjść z tego auta. Miała chyba 2,6 promila, to jest masakra. Ale jechałem bez kasku, miałem tylko taką pilotkę na głowie, kauczukową, ja kasku nie lubię- nic nie słyszę, nic nie widzę, wiesz. Na żebra dostałem tylko opatrunek uciskowy, i do sześciu tygodni nic pan nie rób, nie schylaj się pan, bo panu płuca przebije. Potem do szpitala przyszedł policjant i mnie zaczął przepraszać: panie kurka nic nie zrobię, bo robotę stracę.
Miałem kiedyś smienkę i nią robiłem zdjęcia w górach, ale to właściwie był Krzyśka aparat, on zawsze jak wisiał to mówił: cyknij mi parę zdjęć. Ale poleciała trzysta metrów w dół, nie było co zbierać. Szedł też kiedyś z Nikonem turysta, Niemiec, patrzę idzie, idzie w sandałach, i jak ujechał , a miał mięsień piwny większy jak ja, to jak go przygniótł to był splaszczony, szajse. Niemiec tylko sińca miał na klacie. A gdzie to było w Tatrach?
YYYYYYY………..To było wyjście w Dolinę Pięciu Stawów, w górę od Morskiego Oka, tam jest szlak turystyczny. Z Morskiego Oka można iść w Dolinę Pięciu stawów. Jak się założyłem o flaszkę że wyjadę do Morskiego Oka, to na ostatnim stromym podjeździe pod schronisko musiałem wrzucić wsteczny, żeby wyjechać, tylko się dymiło, bo to w lecie było. Otwarta klapa, no i stoi, olej się zagotował, przychodzi kierownik schroniska, jeszcze wtedy Narwany, Krzysiek Narwaniec, i mówi: „Słuchajcie kurwa, nie róbcie Se jaj, kto tu tego malucha wniósł??” Ale zjazd był gorszy trzeba było okładziny hamulcowe wymieniać, a wymiana hamulców w maluchu to jest pikuś, trzeba było czekać aż przestygnie. Zakład był o dobrą flaszkę, od jednego faceta wzięliśmy przepustkę, co tam towar woził, tylko że on uazem jeździł, a nie maluchem. Miał taką przepustkę, to ją włożyliśmy za szybę. Ja do Morskiego Oka wychodziłem dziesiątki razy, jak pan! Ja raz nawet sprzątałem Morskie
Oko, bo ludzie tam wyrzucają śmieci, do wody, monety wrzucają żeby wrócić, no i patrzę-sprzątają tam paru ludzi znajomych goprowców. Można się dołączyć? Bierz worek! Wiesz to się jeszcze w tej płytszej wodzie chodziło i zbierało, a tam dalej płetwonurkowie byli.
Ty- 4 kontenery, puszek, butelek, papierów, prezerwatyw, dobrze że woda czysta to wszystko widać, woda strasznie zimna była, a ja na bosaka chodziłem, jakoś to było na przełomie czerwca i lipca ja już byłem po sesji, i zanim wróciłem do domu, to skoczyłem Se na parę dni w góry, nogi to miałem sine, na pół godziny czy na godzinę to bez przesady.