wtorek, 7 grudnia 2010

Rozdział 100 ( przerwa wakacyjna , okazjonalny sex, Łącko )

07.03.2008r
( przerwa wakacyjna , okazjonalny sex, Łącko )

- Kondziu : Młody studiuje dzisiaj ?
- LK : No, No w środę ma egzamin z piąty raz ten sam przedmiot.
- Kondziu: To jest wstyd tyle razy egzamin zdawać ja tak nigdy nie miałem zawsze zdawałem w sesji zerowej dwa tygodnie ryłem potem miałem 4 miesiące wakacji i potem luz tak to było pytałem się kumpli co mają oni że logikę a ja to cześć jadę w góry ale jak oni wcześniej balowali to ja zakuwałem ale potem miałem wolne : maj , czerwiec, lipiec, sierpień , wrzesień czyli całe cztery miechy ( ciekawe te miesiące cztery ?) a ja potem na uczelnię przyjeżdżałem w listopadzie dowiedzieć się czy są skrypty .
- LK: A w październiku co robiłeś ?
- Kondziu: Oblewałem że się rok zaczynał, a zazwyczaj to się pojawiałem w okolicach święta zmarłych, wolałem pozakuwać a potem sobie dorobić np. w radiu, bo panienki kosztują !!!
- LK: Teraz byś sobie Artur w radiu dorobił
- Kondziu: EEE nie tu w okolicy nic nie ma, albo płacą grosze, albo chcą bym darmo popracował, a za darmo to nie robota, bo właściciel radia kasę będzie zbijał a ty za niego za darmo robisz to nie dla mnie. A na uczelnię wcześniej to się nie opłacało jeździć dopiero w listopadzie dzień dobry panie docencie proszę o skrypt i tyle mnie widział co dopiero na egzaminie w terminie zerowym , po co miałem facetowi tlen na wykładzie zabierać i miałem więcej czasu na pracę i na imprezy a ostro imprezowaliśmy ale nie do upadłego wtedy na drugi dzień budzisz się z małym głowa bólem a nie zdychasz dwa dni i jeszcze jakieś kobiety wyrwać ale kobiety to też pieniądze za darmo to ni ma nic ale dostarcza przyjemności ty masz stały abonament i może ci wychodzi taniej a ja widzisz jakaś kolacja jakiś prezent jakieś coś , a na studiach to z Baśką byłem taką jedną magister farmacji ale ona nie skończyła studiów zmarło się jej na czwartym roku chłoniaka miała czyli raka węzłów chłonnych wyjątkowo francowaty szybko wykańcza i boleśnie z węzłami chłonnym to on przenosi się wszędzie potem musiałem zalać robaka. A Perełkę znalazłem łoooo Jezu my się znamy od piętnastego roku życia ona jest z Bielska i z nią to mam taki okazjonalny sex oboje to tak nazywamy i na razie to mi wystarcza .
Teraz w niedzielę byłem na imprezie w Bielsku kumpel przywiózł samochód i go trzeba było oblać żeby się nie rozwalił ale wcześniej go próbowaliśmy po Bielsku i dobrze że policja miała radar wyłączony bo nas łapnęli sprawdzili papiery i dmuchać musiałem a na liczniku miałem złoty siedemdziesiąt bo w nocy wszystkie światła były pulsacyjne no to rura łapnęli mnie zaraz koło Prezydenta na rogu Piłsudskiego i Lenina a zakończyło się tylko na pouczeniu bo trzeźwi byliśmy impreza zakrapiana winem była później.
- LK: A widzisz wczoraj w Łącku byłem litra przywiozłem!!!
- Kondziu: Co przywiozłeś,jabłkówki??
- LK: nie śliwowicę!
- Kondziu: To kurde ja pamiętam jak piliśmy u ciebie na zamknięciu sklepu w nocy wstałem to mi się odbiło i same jabłka czułem nawet rano jeszcze te jabłka w nosie czułem musieli tam zbyt dużo dodać tego ekstraktu z jabłek a była dobra ta jabłkówka słodziutka szybko szło , dobra spadam na targ muszę trochę popracować!!

poniedziałek, 22 listopada 2010

Odcinek specjalny - Wybory 2010

21.11.2010 – Niedziela
Wybory



Zdjęcie przedstawia naszego łojanta podczas tegorocznych wyborów – zdjęcie wykonał jeden z fanów Przygód Kondzia – Marek B

20 minut po otrzymaniu mmsa ze zdjęciem:

- Cześć A.! Byłeś głosować??
- Cześć, no chyba Cie coś potłukło, jak już coś to tylko na Shreka, bo on ma najlepszego doradcę – Osła!
- Czyli nie idziesz do wyborów?
- Czyś ty zgłupiał, nie mam na kogo, pierdzielę to! W domu zresztą nikt nie idzie głosować. Szedłem akurat teraz z garażu i wisi jakaś panienka koło 20-tki, i dwóch żuli między sobą gada: „ patrz się, patrz do polityki się pcha, a jeszcze się k.... dobrze dupczyć nie umie”, kurnaaaa ale lałem, od razu mi się humor poprawił.
- miałem kiedyś znajomego, który miał prawdziwy miecz wakizashi, prosto z Japonii, twardo się to czyta – wakizaszi, sztylet jest albo wakizaszi katana. Albo wakizashi
- to kto ci to dał?
- taki jeden co to ma. On go dostał w Japonii, bo tam pojechał zdobywać ostatni stopień w Aikido i dostał jak zdobył ostatni dan. Oryginał , dał mi go kiedyś do ręki, to rozciąłem taki gruby kawałek stali! Raz że to trochę waży, dwa-ja mam trochę pary. Obosiecznie walczyłem. W Japonii żeby go dostać, to się musisz dogadać z Jakuzą! Serio! Ale w bractwie ja tylko walczyłem toporem i Morgensternem- tak sobie wybrałem. Średniowieczny fechtunek mieczem oburęcznym mam też zrobione, rok się uczyłem , żeby mnie nie przeważało. Się jeździło pod Grunwald hłeeeee hłeeee się bywało, ale teraz to już nie chce mi się.

czwartek, 18 listopada 2010

LXXXI 10.03.2008 Poniedziałek Paintball/Ratownictwo górskie/Przygody z kobietami/

10.03.2008 Poniedziałek 

Paintball/Ratownictwo górskie/Przygody z kobietami/

- Grałeś może w gry RPG??
- Nie, nie ja wolałem paintballa, byłem wiele razy w okolicach Warszawy, na terenach jednostki wojskowej, pamiętam hehe jak się z kumplem przypaliliśmy i zaczęliśmy się wydurniać, i wyszliśmy z kryjówek i zaczęliśmy obertasa tańczyć, tango tańczyliśmy, i dostaliśmy po kulce, i mówią nam: „No to jesteście martwi!” , a kumpel ręką zmazał te plamy i mówi: „to tylko powierzchowne rany”. To był normalny wojskowy poligon z budynkami, raz rywali wykurzyliśmy z budynku granatami łzawiącymi, wylecieli zakrztuszeni ze łzami w oczach, to ich jak kaczki wystrzelaliśmy. To był odwet bo oni dzień wcześniej nas zaatakowali granatami hukowymi , to byłem ogłuszony przez godzinę, to był błysk i huk! I następnym razem znowu broniliśmy budynku i oni wymyślili te łzawiące granaty, wrzucili, czekają 45 minut a tu nic, bomy Se załatwiliśmy maski „pegaz”, wchodzą do budynku to ich wypykaliśmy na parterze. Byliśmy też w mieście normalnie, na Pradze, zrobiliśmy zasadzkę na samochód w środku miasta, ludzie zauważyli że my miastowi i jaja robimy, a straż do bramy uciekła, my byliśmy w kominiarkach, druga grupa jechała pickupem, nie wiedzieli gdzie będzie zasadzka, wjechali między dwie ramy, z jednej wyjechał Żuk, z drugiej wyjechał Żuk, zablokowaliśmy drogę, i wystrzelaliśmy ich co do jednego. W samochodach mieliśmy poodkręcane rejestracje, kominiary, wyglądaliśmy jak miastowi, którzy rozwiązują właśnie rachunki między sobą, na koniec mi z kumplem zostało po jednej kulce, to Se stanęliśmy naprzeciw siebie i „maszeruj Albo giń”, strzeliliśmy do siebie z metra( tutaj Łojant pokazuje jak strzela i dostaje prosto w klatkę piersiową) .
- To musiało strasznie boleć z takiego bliska w klatkę??
- Nie, bo w sumie to w buty celowaliśmy, „maszeruj Albo giń” i jeden drugiego w buta trafił( tutaj Artek pokazuje jak strzela w buta i umiera)
I nagle zaczęły się wiadomości Radia Zet…:
„….mówi Wojciech Mateja, ratownik TOPR-u….”
- Wojciech Mateja? To on jeszcze jest ratownikiem?? Kojarzę go, pewnie, wiesz ile ja z nim wypiłem?? On w moim wieku, on był w tej grupie śmigłowcowej, pamiętam raz imieniny miał jeden kolega z jego grupy, w Zakopcu, stoły zastawione, chłopy piją, a tu komunikat: „dwóch szczawi zaginęło” , no i kurka kto mógł to poszedł, o 4 rano ich dopiero znaleźliśmy, wpakowaliśmy ich do tarpana i parę gości tak im mówi z mordem w oczach: „wiecie skurwysyny, jaką żeście imprezę spierdolili??”, no i zwieźliśmy ich do Morskiego Oka, a grupa czekała na nich na dworcu, bo ci dwaj odłączyli się od grupy i zaginęli , to było pod Mięguszowieckim ich znaleźliśmy, zawieźliśmy do schroniska i mówimy:
- „No, a teraz macie asfaltem 7,5 km na dół, mykiem!!”
- „Ale nas nogi bolą!”
- „Spierdalać ale już”
Raz mnie chrzestna dopadła i pyta: „Artur, kiedy ty się w końcu ożenisz??”
To jej mówię: „Ciociu, nie mogę, bo ja kocham wszystkie kobiety”
A kiedyś byłem u kumpeli w Bielsku na noc, a ciotka mieszkała naprzeciwko niej, tej mojej niuni, to zresztą Perełka była, i akurat wychodzi ciotka do kościoła całą rodziną, a ja się z panienką żegnam, która wyszła spod prysznica, „to wskakuj do domu bo się przeziębisz”, jej mówię, a tu naprzeciwko idzie ciotka- cześć ciocia, laska miała szlafrok to dobrze, buzi jej dałem a tu ciocia, szczęka jej opadła, ale co dorosły jestem, ja nikomu do łóżka nie patrzę, jak ktoś jest dorosły i w pełni władz umysłowych, to niech żyje tak jak chce, byleby innym krzywdy nie robić!!

środa, 10 listopada 2010

Rozdział LXXX 04.03.2008 Wtorek Kondzio wraca do pisania/trochę o radiu/Kondzio kobieciarzem

04.03.2008 Wtorek
Kondzio wraca do pisania/trochę o radiu/Kondzio kobieciarzem



- Zaczynam zbierać kasę na dwupłytowe wydanie koncertów Hendrixa, to kosztuje 600 złotych 2 płyty Cd zremasterowane analogowo, na 24 karatowym złocie, razem z kumplem kupujemy. Więc żeby 600 znaleźć poruszyłem stare znajomości i zaczynam znowu pisać do Wyborczej, mam dostać tematy i będę robił researching, jeszcze nie wiem o czym, ale do końca marca mam się dowiedzieć, tak ze 6 artykułów zrobię, za każdy dostanę koło 100 zł, bo większą kasę dostanie ten, co się podpisze, a ja mu tylko materiały zbieram i opracowuję. Prawdopodobnie to będzie do dodatków historycznych coś.
Tak Bułka to był ciul, dziad i tyle, myślał że będzie w balona wszystkich robił. Ja mu 2 lata pisałem, częściowo za darmo, o wszystkim, myślał że społecznie będę robił dla niego.

- W radiu miałem swój „Wieczór z Bootlegiem” w piątki od 22.00-24.00 specjalnie zaraz po zakończeniu Listy Przebojów Trójki, żeby tamtych słuchaczy jeszcze złapać, było duże zainteresowanie tymi audycjami. To radio już nie istnieje, teraz jest w korporacji Plusa. Łatwiej nam było załatwić licencję dla radia katolickiego, dlatego taki profil mieliśmy. Ale muzykę puszczaliśmy jaką chcieliśmy, nie było wtedy żadnego Ojca Dyrektora.

- Teraz jak wracałem z giełdy to ładnie wichura szalała, jechałem pod wiatr, to momentami miałem poniżej 60 km/h to miałem gaz w podłodze. A potem jechałem 120 km/h , bo mnie dmuchało od tyłu. Rzucało lekko samochodem na boki.
Płyt mam ponad 1000 sztuk i parę tysięcy winyli. Książki tak samo, ale już tylko na strychu. A książek na Cd nie mam za dużo, to mam na kompie głównie, a tak to ze 2, 3 płyty z książkami.

- Dysk kompa mam o pamięci 4 GB, Cellerona, Windows 98.
(W tym momencie znowu przychodzi dziewczyna po kluczyk do kibelka i Kondzio znowu wącha jej zapach):
To na pewno jest Nina Ricci, znam te włoskie zapachy, bo spałem przecież z Włoszką, a ona się tym szprycowała, dobra była, lekko była przy sobie , ale ja kościotrupów nie lubię. Było i się skończyło. To było dawno temu, ale jej zapach kojarzę i mi się z tą dziewczyną kojarzy od razu. Ciężki, włoski zapach, słodki, mydlany, ja się tego nawąchałem trochę i nie dam sobie przetłumaczyć że to nie to.
Ale niezła ta laska, weź ty się z nią umów na jaki bruderszaft, skoro ci ona przez pan mówi. Na pewno się zna na tych rzeczach, jak chcesz się dobrze zabawić to polecam. Tylko żebyś potem w gębę nie dostał
(W tym momencie do sklepu przychodzą 2 dziewczyny celem zakupu akumulatorów, po ich wyjściu lowelas przemówił) :
- „Fajna ta laska teraz była, ciałko niezłe, tylko bym ją lepiej ubrał i nieco pomalował, ale laska naprawdę niezła, ale widać że ma trądzik jeszcze więc trochę różu by się przydało, raz popatrzyłem i widziałem, choć nieco młodo wyglądała, nie moje lata, ale kto wie hehe, miałem kiedyś kumpla co się takimi młodymi zajmował, to na niego „Dupcek” mówiliśmy, 17-18 latkami się zajmował.”
Ten cały „Jozin z Bazin” całkiem niezła muzyka tam jest( Kondzio śpiewa), taki nieco jazz nowoorleański, tuba, róg.
A najlepiej jest jak się laska tylko w perfumy ubierze…

wtorek, 9 listopada 2010

Rozdział LXXIX 03.03.2008 Poniedziałek Koncerty, samochody, kobiety…

03.03.2008 Poniedziałek
Koncerty, samochody, kobiety.......


- Ostatnio byłem na koncercie Comy, w Bielsku. Jakoś w lutym to było.
- A w jakim klubie to było?
- yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy…………………………...( 15 sekund)

(W końcu się zlitowałem i mówię mu: pewnie w Rude Boyu?, przyp.red JH)

- No jasne!!! Przejeżdżałem przez Bielsko patrzę Coma, to idę, nie? Podobnie zresztą grają do Toola! Tylko ten ich wokalista wkurwiający, jak mi kolega mówił co mu robi zdjęcia na koncertach, bo on się zachowuje jak dziewczynka na huśtawce w Sarajewie- wkurwia snajpera!!! Rusza się cały czas w przód i w tył, nie może ustać w miejscu( :D Arturze, to koncert rockowy).

- Kumpel mi też opowiadał jak w zeszłym roku był na KSU, mieli trasę i grali w Bielsku, w Rude Boyu i mieli taką pojebaną menedżerkę która na początku koncertu wychodzi do publiki i mówi: - „…żadnych zdjęć, żadnych filmów, bo będziemy wyrzucali za drzwi!”

I chciała coś jeszcze mówić, ale był potężny wybuch śmiechu i musiała zejść!
( przypadek trafił, iż byłem na tym koncercie od początku do samego końca , i opisana sytuacja nie miała oczywiście miejsca , przyp. JH)

Ja zresztą byłem kilka razy na KSU, raz przez ich koncert w Bielsku zawaliłem kolokwium, świetny zespół, bardzo dobre koncerty.
JH: - Ja tam byłem w Rude Boyu kiedyś na Farben Lehre i…

Kondzio: - E chłopie na Farben Lehre to ja byłem wiele razy, raz nawet na Przystanku Woodstock na Woodstockach zresztą byłem kilku, KSU tam widziałem, na Woodstocku byłem w 2004 2005 i 2006 roku, na tych początkowych też bywałem, w Żarach, jeździliśmy nyską, spaliśmy w niej, wiesz jakie to wygodne auto? Na karawanik przerobiona, maks jechaliśmy nią 70 km/h , szybciej się nie dało.

- Teraz mnie nie było, nie wychodziłem z domu, bo mnie stawy chwyciły, to mi kilka lat z życia weźmie, leżałem spuchnięty, gorączka, ja się taki urodziłem, mam to genetyczne chyba, rodzice ojca też to mieli. Tak mnie raz za czas chwyta.

JH:- To jak po górach chodziłeś i tak cię nagle chwyciło, to co??

- Kurka bywało tak, to nic, zęby zagryzałem i nie poddawałem się i szedłem dalej. Lekarz mi powiedział że to mi skraca życie. Tak mnie trzyma dzień, dwa i schodzi, ale wtedy jestem półprzytomny. Wczoraj dopiero wstałem i pojechałem po towar. A w sobotę jeszcze byłem w Bielsku na imprezie, kumpel Se kupił Alfę Romeo, z 6 cylindrowym silnikiem, boxer, z Holandii, niedroga, no i testowaliśmy ją teraz w sobotę o 3 rano w Bielsku, na ulicy Piłsudskiego, dobrze że gliny suszarki nie wystawiły, bo jechałem nią 1,50 , kurka wodna , zdążyli nas tylko zatrzymać, ale nie mieli odczytu, i rozmowa:
- (Policjant) Panowie, ostatnio taki się w Warszawie rozwalił, nie?
- (Kondzio)Tak, ale on miał Ferrari i miał 200 na liczniku.
- (P)Cieszcie się że nie mam odczytu, i co ja teraz mam z wami zrobić?
- (K)Niech nas pan pouczy!
- (P)Dobra kurwa pouczam was!
A w samochodzie śmiech w środku, bo nas 4 jechało, to było tam koło Hotelu Prezydent, 3 w nocy, pusto. A potem wsiadłem w malucha, i pojechałem 75 km/h na giełdę…

- Na naszej drodze jechałem kiedyś 230 km/h na drodze między Kołem a Poznaniem, tam jest osobny pas startowy dla myśliwców na wypadek wojny, jechałem Porsche Carrera 911 ze stałym spojlerem, bo to był zakład, bo wcześniej gadałem z gościem co zrobił wypadek bo za szybko jechał i on mówił po tym wypadku, że w ogóle nie czuł prędkości. To ja mu mówię że pierdoli, jak jadę wozem, to zawsze czuję prędkość. No i się założyliśmy, zakleił mi prędkościomierz i obrotomierz taśmą, i mówi jedź! No i w pewnym momencie już na prostej się rozpędziłem i on się mnie pyta:
-„Ile teraz jedziesz?” , ja mu na to:
-„Koło 170 km/h”, on odkleja taśmę, i patrzymy, a tu 230km/h
Ja byłem zszokowany ,że nie wyczułem prędkości, inaczej czuje pasażer a inaczej kierowca.
Śmialiśmy się z kumplami że jakbyśmy takim porsche pod dyskotekę podjechali, to by nam laski samochód obkleiły, ale laski w tym aucie to niewygodnie miały , trzeba by było jakiś motel zaliczyć, wybrać sobie najładniejszą Albo i dwie, jak ci się jedna znudzi w trakcie.

- Ja mam oryginalne pierwsze wydania płyt Coltrane’a , w które włożyłem majątek, 100 złotych za sztukę płaciłem w Hey Joe, można powiedzieć że ich sponsoruję, wszystkie single amerykańskie Beatlesów mam, wszystkie 1 wydania, ale to z wystawki za 5 złotych, a każda warta przynajmniej 100 złotych. I słucham tego na specjalnym mono lampowym adapterze, niemieckim, od święta, żeby ich nie zarysować. I jeszcze mam radio oryginalny niemiecki Telefunken z 1950 roku, na oryginalnych lampach, 50 lat trzymają, i normalnie na nim sobie radia słucham, wszystkie fale tam mam. Kupiony z wystawki za 30 złotych nowy, nieużywany, jeszcze była w środku koperta z podpisem i pieczątką tego, co to składał. Znam tych ludzi co sprzedają na targu, bo ja tam handluję od 1999 roku.

- „Coś ty robił, żeś taki zmęczony” – pyta Kondziu red. JH.
- „A nie spałem dobrze.”
- Perełka zawsze mówi że śpi się z kimś, a samemu się wypoczywa, więc już wszystko wiem hehe
Ona teraz na święta tu przyjedzie, ona ma polskie obywatelstwo, jakby się tam ożeniła, to miałaby automatycznie podwójne. Anglicy mają lepsze jeszcze prawo, Np. gdyby polka przyjechała w ciąży i urodzi w Wielkiej Brytanii dziecko to ono automatycznie zostaje anglikiem

W jednym z hrabstw jak mąż bije żoną w nocy , to aresztują go nie za znęcanie się , tylko za zakłócanie ciszy nocnej.
Znowu w Ontario jest zakaz kopulacji łosi na ulicy.
A w Tennessee jak nie masz uprawnień łowieckich to nie możesz mieć ani kupić łapki na myszy, bo to już łowiectwo i polowanie na zwierzynę jest, musisz mieć papier łowiecki, musisz być myśliwym, i grozi za to do półtora roku więzienia.
Albo na terenie Teksasu nie wolno nosić broni… ukrytej hehe, czyli pod kurtką nie możesz nosić, ale na wierzchu jak najbardziej, tam jest najmniejsza ilość napadów na bank, bo ludzie stojący w kolejce dysponują większą mocą ognia niż napastnicy, każdy nosi peacemakera przy pasie.
(W tym momencie wchodzi do sklepu dziewczyna ze stoiska obok w celu pożyczenia kluczyka do ubikacji. Jej przyjście zostaje skwitowane przez naszego podrywacza słowami):
- „fajne ci tu niunie chodzą, (zaczyna wąchać zapach perfum), to będzie Nina Ricci, tylko nie wiem jaki numer, często perfumy kupowałem stąd się znam”.
( Po wyjściu łojanta ze sklepu zapytałem dziewczyny jakich perfum używa, powiedziała że jakaś podróbka z targu, i na pewno nie jest to Nina Ricci ,przyp. JH).

…………
Spotkany godzinę później na targu przez red. ŁK:
- Cześć, co robisz?
- A strajkuję.
- Jaki strajk, okupacyjny, ostrzegawczy?
- Nie, włoski, robię powoli!
- Czemu mnie wczoraj nie odwiedziłeś, nie miałem z kim pogadać..
- Kurde chłopie , ja wczoraj wracałem z giełdy i tak wiała wichura, ze najpierw mnie z maluszkiem zwiało z prawego pasa na lewy i o mało co nie doszło do wypadku, bo zajechałem drogę innemu samochodowi, i musiałem ostro hamować, a potem mi przednie koła podniosło.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Rozdział LXXVIII 24.02.2008 Niedziela Wywiad z Hetfieldem , wahadło na Mięguszowieckim, wypadki samochodowe…

24.02.2008 Niedziela
Wywiad z Hetfieldem , wahadło na Mięguszowieckim, wypadki samochodowe…


Pamiętam mój wywiad z Hetfieldem jak mi się przyznawał że jest alkoholikiem i idzie na leczenie, to było w 1996 roku , podczas wydawania płyty „Load”, telefonicznie , wtedy ich Universal wydawał i wywiad zadedykowałem polskiemu przedstawicielstwu tej firmy, bo chciałem się umówić przez wytwórnie, to mi mówią:
- „E, Metallica, my ich mało sprzedajemy, bla, bla”, -jakąś gwiazdkę mi chcieli wcisnąć do wywiadu, ale ja im twardo mówię:
- „Ja chcę Hetfielda, a nie jakieś pipsie”
- „To się nie da” – mi mówią-
- „To walił was, kurka!”
Dorwałem numer do ich managementu do USA, no i bez problemu ich manager mnie umówił na telefon, tyle mnie to kosztowało co telefon do Stanów i przegadałem godzinę. Wtedy mu zadałem pytanie, że ja wiele ich koncertów widziałem, i na starych wychodziliście zawsze lekko zawiani, a potem już trzeźwi- to mi Hetfield odpowiedział że raz wyszli trzeźwi na scenę i się im spodobało! Pytał mnie o wrażenia z „Loada”, to mu mówię:
- „ Ale jak powiem prawdę to się rozłączysz”
- „Nie , wal”
- „No dziwię się że jak puszczam zespół który gra już 20 lat to słyszę Alice In Chains, a nie Metallikę”
To się zaczął bardzo śmiać z tego zdania, ale byłem wobec niego szczery. Pytałem go generalnie o muzykę, o nowa płytę, wywiad potem poszedł w radiu wraz z utworami z nowej płyty. Miałem go na wyłączność.

Tam, gdzie zginął teraz ten gościu, na Mięguszowieckim, to ja byłem, zrobiłem tam wahadło nawet! To jest szczyt koło…eee no tam jest w rzędzie: Zamarła, Koziegłowy no i Mięguszowiecki, bardzo trudna góra, on szedł na pewno południowo-zachodnią ścianą , ja tam zresztą spadłem , wahadło zrobiłem, leciałem 70 metrów, z prawej strony miałem trzy żebra złamane, z lewej dwa, bo się uprząż zacisnęła, dobrze że dolne żebra a nie górne bo bym miał płuca przebite, i mam teraz krzywo zrośnięte żebra, proponowali mi to łamać, wycinać, czasem gdy śpię na boku, to mnie bolą. W skali od 1-10 Mięguszowiecki to jest 8-9, ja uważam że to jest najtrudniejszy szczyt w Tatrach. 2,5 godziny mnie z tej ściany ściągali, a potem już na własnych nogach zeszedłem, z żebrami połamanymi, ciężko się szło, trochę bolało, ja do końca myślałem że jestem tylko lekko potłuczony, ale jak mnie do wozu wsadzili i pojechaliśmy do lekarza, po prześwietlenie patrzymy: 3 z tej strony, 2 z drugiej, wiesz kłuło mnie jak cholera, ale nie czułem nic więcej wiesz adrenalina i emocje. Później wyszedłem jednak na nią, udało się. Ja zawsze rejony koło Morskiego Oka miałem wybadane, a Mięguszowiecki to jest wyżej, to są Wysokie Tatry. Ludzie mówili zawsze że Kazalnica jest trudna, ale ja pamiętam że zrobiliśmy ją w dwie godziny, wspinaczka głównie, udało się nam z pogodą i z kondycją, a w zimie tam skręciłem kostkę bo poszedłem bez raków, i potem schodziłem skoczkiem, na jednej nodze. Więcej sam w góry nie poszedłem. Ja dużo ludzi w górach uratowałem, takich co w klapkach w góry chodzą, w spodenkach na Kasprowy szli , biznesmeni bankowcy z Poznania, to się dziwili , że w sierpniu w górach jest śnieg, i mówi mi taki gościu, że się zna na górach ,bo ogląda Discovery Channel!! To mu mówię : „Gościu wypierdalaj!!”
Ale wypadki zdarzają się wszędzie, na przykład na rajdach sam miałem dwa wypadki : raz wyjechaliśmy na drzewo samochodem, bo za ostro wziął kumpel zakręt, jego wina, ja byłem pilotem i mu mówię: „5+b , bez cięcia”, a on go ściął i rąbnęliśmy w drzewo, on wyszedł o własnych siłach, a mnie zakleszczyło, to musieli mnie wyciągać, a samochód się już palił, to był sportowy Fiat 132, z silnikiem z Mirafiori, specjalny na rajd, ale z ubezpieczenia nam oddali więcej niż samochód warty był, a potem mieliśmy dobrego, niezgnitego poloneza , z silnikiem V8 z Taurusa, umieszczonym z tyłu, tam gdzie siedzenia były, koło niego 3 chłodnice, w tym jedna z Jelcza, taka dupna, a z przodu miał ołowiane płyty donitowane, żeby go dociążyć. A drugi wypadek to tym, maluchem na trasie, dachowałem na opony na rajdzie, w Słomczynie to było.
Pamiętam wtedy mi szef w radiu mówił: „popatrz , ty wydajesz na samochody, a ja na panienki kasę” . Co miesiąc miał inną laskę, a ja miałem inny samochód hehe. Pamiętam jak zrobił imprezę integracyjną, hoho, to było radiowe spotkanie, i wtedy kopiarka poleciała z 10 piętra, biurowiec koło Grand Hotelu. (patrz cz. IV 31.01.08) .
Wszyscy upaleni, spici, to była impreza, ktoś w pokoju panienkę obraca, ktoś na klatce wali panienkę od tyłu, ale ja wtedy miałem kobietę i byłem wierny.
- „To czemu już z nią nie jesteś??”
- „ Zmarła”
- „???????????????????????????????????Nic nie mówiłeś nigdy”
- „Bo nie pytałeś. Chłonniaka miała-rak węzłów chłonnych. Z powietrza się to wzięło, genetyczne obciążenie, rodzice też chorowali na nowotwór. Po śmierci ważyła 20 kg. Zacząłem pić po jej śmierci, i dopiero wytrzeźwiałem jak się sesja zaczęła. To była koleżanka z farmacji, ale no Ce La Vie”.

A co do wojska i służby to się cieszę że nareszcie robią zawodowe, ja miałem kategorię B, i pamiętam jak przychodzę na rozmowę z chorążym:
- „Nie chcemy iść do wojska?”
- „Nie wiem jak pan, bo ja to nie!”
- „Studiujemy?”
- „Nie, ja studiuję, pan nie!!”
To się czerwony zrobił, ale wbił mi rezerwę, i jak wychodziłem zaśpiewałem na cały głos „Rezerwę” pod budynkiem.
Ja wolałem jechać do Legionowa pod Warszawą, na prywatną strzelnicę, tam strzelałem z Kałacha, strzelałem też ze snajperki Dragunow, do 800 metrów trafia celnie, dupne pociski z rdzeniem uranowym, z 500 metrów przebija płytę metalową, to jest dobre na zamach na prezydenta, z Hoeckner Koma, ale z Kałacha najlepiej, trzymaj się cześć, idę na obiad!!”

środa, 13 października 2010

Rozdział LXXVII Kondzio kibicem, zwierzęciem koncertowym, trochę o podatkach

19.02.2008 Wtorek


Kondzio kibicem, zwierzęciem koncertowym, trochę o podatkach.


Pamiętam oj pamiętam dobrze Walentynki w 1998 roku- 14.02.98 koncert w Spodku Page’ a i Planta! Pamiętam jadę z sesji , patrzę na Spodku plakaty- myślę muszę iść! Bambetle dałem do przechowalni, staję w kolejce, kupiłem bilet, za mną jeszcze dwóch ludzi kupiło i wyprzedane! Ale miałem szczęście! Najpierw grali kawałki z solowych płyt, to tak średnio wychodziło, ale jak potem zaczęli grać stare kawałki Zepów, na bis, półtorej godziny bisów!! Mieli takie płytkie barierki, więc ja sobie uklęknąłem, złożyłem ręce do modlitwy, jak w kościele i tak klęczałem, no i wszyscy ludzie sobie klęknęli i słuchali Zeppelinów, na klęczkach, Plant zrobił oczy, i nie mógł uwierzyć!
Przed Zeppelinami pamiętam grali czesi, bo to była Metalmania 1998, taki black metal, Ci co przed koncertem zapowiadali: „Ticho, ticho Satan ide”, a po nich jeszcze taki super szwedzki zespół- Ragnar Sons – Synowie Ragnara. Taki Speer metal a’la wczesny Iron Maiden, i po szwedzku śpiewali. Tylko że w Spodku kiepska akustyka, taka betonowa studnia.

Te moje płyty co mam 2, 3 złote za sztukę to wytwórnie są zwykle zarejestrowane w rajach podatkowych, typu wyspa Chelsea, między Francją a Anglią ona jest, to jest brytyjski raj podatkowy, jedyna część terytorium brytyjskiego bezpodatkowa, tak jak we Włoszech, tam też są takie raje podatkowe.


Zresztą na mecze to ja piłkarskie jeździłem, raz byłem na derbach Warszawy, to zadyma w przerwie była na boisku, na płycie, a policja lała tych co siedzieli grzecznie na ławeczkach, zamiast tych co się bili. Też dostałem, przez plecy i szkoda że nie dało się wyrwać krzesełka bo bym chujowi oddał!! Ale się wyrwać nie dało.. Zadyma ogólna na płycie, a policja bije ludzi grzecznych na siedzonkach, to się w końcu ci z płyty zaczęli śmiać z policji. Dobrze że chyba było 0:0 bo by jeszcze bitka o wynik była. Najlepsze że to było jakoś po remoncie i na stadionie były jeszcze nie zabezpieczone stanowiska z cegłówkami co im zostały, to jak amunicja latały, a wtedy jeszcze widziałem jak siekiera leciała w powietrzu przed moimi oczami, fajna taka mała siekierka na małym stylisku tylko mi świsnęła przed oczami.

Takiego idiotę kibola to bym ukrzyżował w przerwie meczu, a potem zrąbał tą siekierą z całym krzyżem!


Szedłem kiedyś, mówi nasz fantasta, z głupia frant i szukałem paska do spodni i wszędzie były z mielonej skóry, myślę wejdę na ciuchy, patrzę a tam kurtka kutwa oryginalna kurtka, ja ją noszę do tej pory, Chicago Bulls pisze , zresztą amerykańska, myślę kupię sobie, przynoszę ją do domu, patrzę: TEFLON, KLEJONE SZWY, NIEPRZEMAKALNA, NIEPRZEPUSZCZAJĄCA WIATRU ZA 5 ZŁ!!
(wersja z części pierwszej przygód, 28.03.07 ,atak na Pik Lenina)

wtorek, 5 października 2010

Rozdział LXXVI "maniaaaaaaaaaaana"

14.02.2008 Czwartek Walentynki Kondzio we Włoszech

- Wracam właśnie z Ciśca, zrobiliśmy dużą dostawę towaru, faktura na 200 złotych, będzie co sprzedawać, żeby tylko ludzie byli, ale ja patrzę optymistycznie na przyszłość, zobaczymy!

- W „Thrash’em All” nic ciekawego nie ma. Chała.
( po co więc redaktorze ŁT kupujesz go, skoro geniusz tak mówi?? , przyp.red JH)

- A co Arturze z perełką w Walentynki??
- A nic, telefon już z rana był, wczoraj byłem w kawiarence to se pogadaliśmy też, wieczorem będę dzwonił do Francji, ale to i tak nie zastąpi jej tutaj.

( Właśnie wchodzi do sklepu znajomy klient p. Midor i mówi: „ Wracam z Włoch, byłem na nartach”)
- A Włochy, echhh maniana, to były czasy, to jest piękny kraj - mówi nasz Łojant – ja jako klasycznie wykształcony na łacinie po 3 dniach złapałem włoski, byłem tam na stypendium z dziennikarstwa na pół roku, ech co za czasy piękne były, a co wchodziłem tam do baru to wszędzie Polacy!
( zważywszy ze czasy studiów Kondzia przypadły na lata: 1994-1999 trudno w to uwierzyć) . Ja tam mieszkałem w akademiku i miałem piękną sąsiadkę, Paolę, która próbowała nauczyć mnie włoskiego, ja ją polskiego, a skończyło się na lekcjach francuskiego .






Musiałem mieć średnią 5,0 żeby tam pojechać i mi się udało, mieszkałem w Rzymie, na Fumicino, taka dzielnica znana, pół roku było miło, no i się skończyło, takie życie, musiałem wracać do kraju.

I teraz jak słyszę „Włochy” to mi się tak kojarzy: maniana, wszystko na jutro Albo i w ogóle, piękne kobiety, spaghetti, zresztą Paola robiła świetne spaghetti, takie prawdziwe, włoskie, a nie takie byle co, a jak tam jest firma w której jest porządek, to mafia za tym stoi, bo tam wszędzie w państwowych firmach jest nieporządek, myślę że całymi Włochami rządzi mafia!
Ja się tam opieprzałem cały czas, ale też szukałem materiałów do pracy mojej,
( przypomnijmy iż Kondzio pisał pracę o strajku w stoczni Gdańskiej  , patrz: poprz. odcinek) , to Se chodziłem i zwiedzałem, przywiozłem głównie płyty stamtąd, masę płyt.
Paola budziła mnie rano zawsze spaghetti, i Arturo tak do mnie mówiła. Pamiętam jaka tam kiedyś była akcja, że nieletnim nie sprzedają alkoholu, i idzie taki mały chłopak, na oko 10 lat, i dochodzi do sklepu i już do niego sprzedawca woła: „Powiedz tacie, że czerwone Chianti wyszło, będzie jutro!”. Tam wino to wszyscy pili, taki kraj! A potem napraskani wsiadają za kierownicę, i nie ma wypadków. Ja pamiętam na wkupne kupiłem, znaczy się przywiozłem od nas żubrówkę - trzy! Pierwsza impreza wypili po 2 setki i mat! A ja się dopiero rozkręcałem, ale znowu przy winie to ja pierwszy padałem.
Trzymaj się dzięki!

piątek, 1 października 2010

Rozdział LXXV Przygody radiowe, obrona pracy z dziennikarstwa, plus kilka życiowych mądrości.

10.02.2008 Niedziela
Przygody radiowe, obrona pracy z dziennikarstwa, plus kilka życiowych mądrości.

Jak pracowałem w radiu to miałem swój „Wieczór bootlegowy” , puszczałem tylko bootlegi, i to było legalne, mimo że płyty wydane nielegalnie, kopii nie można było, ale za bootlegi się płaciło Zaiksowi i było OK. A raz jak przyszła policja na kontrolę to tak przeszukiwali, że jeden wziął sobie 10 płyt! Ale ochrona go wróciła, bo płyty radiowe mają poukrywane paski i przy wyjściu bramka zaczęła się drzeć, gość jeszcze ciul nawet nie przeprosił, rzucał się jeszcze że to piraty, a wziął prawie całą dyskografię Queen , to było jeszcze ze złotej serii EMI , każda po 150 złotych, pamiętam jeszcze bo faktury na nie odbierałem, UPS-em przyleciały, ja to jeszcze z Okęcia odbierałem , płyty cudo, na 24 karatowym złocie, i gość nam to chciał zajebać! Szkoda że go w ręce nie dostałem, bo bym mu ładny wpierdol wytrzask spuścił w kiblu, powiedzieliśmy im: „panowie spierdalajcie!”.
Z radia mam jednak same świetne wspomnienia, i parę koncertów w domu na kasetach nagrane na lewo, nikt tego nie ma! A kiedyś robiłem akustyczny koncert Urszuli, jak jeszcze Staszek żył, to Se ich nagrałem gdzieś na taśmę, i mam też na tej taśmie fragmenty moich audycji, jak znajdę , to ci przyniosę!! Tam miałem też nasz utwór hiphopowy, nagraliśmy sobie pracownicy radia swój utwór Pt. „Mam plakat Bruca Lee” , z podkładem z „Wejścia Smoka”, na 3 miejsce doszedł na naszej liście, ja tam trochę rapowałem!! Hehe!


Kondzio mówi do red. JH:
- „Coś ty taki zmarnowany, wyglądasz jakbyś całą noc dziki seks uprawiał, a ty pewnie tylko flaszka i lulu. Trudno jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma!” ( red. JH w szoku) .
- ” Ja nieraz po pijaku się kochałem , ale ciupcianie po pijaku to zero przyjemności, nic człowiek nie pamięta, raz poszedłem na imprezę z jedną laską, tańczyłem z drugą a obudziłem się z trzecią!"

„Mam kumpla który zerzygał się z 9 pietra prosto na policyjną nyskę, ale były jaja hehe, my go tylko za pasek trzymaliśmy, a on rzygał. I najlepsze jest to, ze policjanci go nie wzięli na Izbę wytrzeźwień, tylko kazali mu tego Poldka umyć, dali wiadro i szmatę: myj!”

Red. ŁT : „Dziś oglądałem na TVNie że lawina spadła gdzieś w jakimś Ciemniaku, Artur nie wiesz może gdzie to jest??”
- „ Pewnie że tak , to jest taka dolinka, tam schodzą lawiny, to są Tatry Zachodnie, tam gdzie jest Dolina Pięciu Stawów tam masz Czarny Staw i na prosto przed Czarnym stawem jest ta dolinka. ( bzdury do potęgi, przyp. red).
A Ciemniak dlatego bo tam zawsze jest cień, tak się góry układają, że po prostu słońce tam nie wpada, tumany jakieś tam musiały iść, jak tak pisze, ze lawiny są to po co idą.
W górach to wszyscy piją, ja też piłem, przecież ten szósty stopień zagrożenia to napisałem po pijaku. Podobno tez wabiłem miśka z pętem kiełbasy w ręku w Morskim Oku, ale tego to nie pamiętam, bo piliśmy 70% bimber”.
Ja miałem ksywę w górach: Wolf.

Ja pamiętam jak broniłem dyplomówkę na dziennikarstwie, miałem temat o strajku w Stoczni Gdańskiej. Trafiłem na takiego ciula, ze mnie chciał ujebać, kłóciłem się z nim przy obronie pracy gość teraz w IPNie siedzi, Kunert się nazywa, antykomunista niby, broniłem ludzi co tam zginęli, to mnie gość nazwał, ze jestem: „komunistyczny pomiot”.

czwartek, 5 sierpnia 2010

Rozdział LXXXIV - "Kondzio i parkurowcy"

03.02.2008 Niedziela
Kondzio i parkurowcy

Na rajd pojadę samochodów zabytkowych moim kantem kiedyś w lecie, przecież są takie rajdy FSO z Żerania. Jest jakaś trasa co się ją przejeżdża spokojnie, ja ten samochód 3 lata robiłem, każda śrubka jest oryginalna, tapicerka to samo, z tego modelu, trochę kasy tam poszło, na te zloty FSO przyjeżdżały polonezy, duże fiaty, warszawy, czyli to ,co FSO robiło, 127, 128, syreny też były.
Poznałem tych parkurowców, dzięki gazecie, bo materiał o nich robiłem to byli goście tam co się przez 3-4 samochody rozpędzali, jak jest ruchliwa droga to trzeba przejść przez drogę, i jak stały 4 samochody na parkingu, to gość się rozpędzał, i przelatywał salt6em nad nimi, parkurowcy mi mówią ty się wspinasz to masz jakieś szanse , a ten blok 8 piętrowy to był na Żeraniu taki klocek prostopadłościan, od północy i południa miał balkony i tak myśmy go zrobili. Dużo tam ganiali na takich pofabrycznych terenach, ale tam było dużo złomiarzy i oni wybrali co się dało, i nieraz stropy tam były ponaruszane, niebezpiecznie tam było.
Jak po towar jeżdżę to mnie różne przygody spotykają np. na tej drodze do Ciśca, jak się jedzie, to pod koniec września jadę, mgła, bo ja rano zawsze jeżdżę, patrzę kurwa za zderzakiem mgła jak nic, trzyma mi się policja , to Se myślę czekajcie kurka aż przyhamuję, a mam we fiacie takie niezłe przeciwmgielne światło na środku, i przyhamowałem, a oni zesrani, bo jak mnie dupną to z ich pensji pójdzie, auto casco nie mają, nawet OC na służbowe wozy nie mają, tak ich w konia zrobiłem, ale mają wiedzieć że odstęp trzeba trzymać! Mój fiat maks pojedzie 140 km/h.
Jak byłem na tym zlocie zabytkowych samochodów w Międzybrodziu, to było także pojechałem po skarpetki, wypakowałem je i huzia na zlot. A drugi zlot był w Bielsku, ale to na zasadzie że paru fantastów to robi i dostaje smsa: „jest zlot, weź przyjedź!” . No to jadę. Pamiętam jak robili tam tor przeszkód, polonez musiał tyłem tam jechać, a ja nie mogłem bo sprzęgło wymienione, to by mi dym poleciał, a tam nagród i tak nie było.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Rozdział LXXIII

26.11.2007 Poniedziałek Forma wybitna Klasyczny odcinek.

(Artur przyszedł w słynnej kurtce Chicago Bulls , w której wyszedł na Pik Lenina. Kurtka bardzo brudna, poplamiona, w stanie nie nadającym się już do niczego. Przyp. Red.)

- Kurtka jest świetna, to jest teflon, nie goretex. Ale ciepła jak cholera, podpinka jest duży mróz wytrzymuje. Pik Lenina i Pik Komunizma to moje najdalsze wyjazdy w życiu.
- A gdzie to jest?
- YYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY, no teraz to właściwie nie tam, to jest granicaaaaaaa, yyyyyyy Czeczeni i Inguszeti , tam teraz się piorą, to pewnie zamknięte. Próbowali się od ruskich odłączyć. Ale ruscy tam mają rakiety wycelowane w Amerykę, więc nie popuszczą, do dziś się tam prują. Pojechaliśmy akurat tam, bo była kasa i były paszporty dyplomatyczne, więc Krzyś ksiądz wszystko załatwił, nie było problemu z przejazdem przez te granice. Jechaliśmy jak dyplomaci, te paszporty miały ważność miesiąc. Szczyty oba zrobiliśmy z podejściem po 2 dni. Ciężko się było dostać. Pik Komunizma jest wyższy gdzieś o 200 – 300 metrów. Oba mają coś powyżej 5000 metrów.
Pik Komunizma ma 7495 , a Pik Lenina 7134 m

Wychodziliśmy w maju, ciepło było, rodzinka do dziś nie wie, że byłem na wschodzie, nawet się w domu nie chwaliłem, a zdjęcia wszystkie szlag trafił. YYYYYYYYYY bo był jeden film i kaseta się otwarła, tak jakoś wyszło w pośpiechu nikt nie pomyślał o filmach, ale i tak pewnie celnicy by je prześwietlili, nasi polscy celnicy się dopieprzali, że filmy mamy. Nie dało się im wytłumaczyć. Zostały tylko wspomnienia. Wyglądało to także najpierw lecieliśmy samolotem do Moskwy , potem An 24 do Samarkandy to się bałem lecieć nim, bo był 2 razy starszy ode mnie, i choć to były linie lotnicze Aerofłot to i tak się bałem. Samarkanda to jest właśnie w Inguszetio, ( właśnie wszedł kurier Piotr, i opowiedział co widział: właśnie ten wasz Kondzio szedł z wózkiem z targu i machał rękami i mówił sam do siebie).







"W tej Samarkandzie takie wszystko smutne było. Szaro smutno bez kolorów"

Potem już pociąg , autobus i na końcu na stopa nas ruscy żołnierze podwieźli za 20 dolców transporterem opancerzonym. Do Moskwy lecieliśmy dzień, ale potem na lot do Samarkandy czekaliśmy 3 dni, to Se Moskwę pozwiedzałem, na Arbacie byłem, muzeum kremlowskie, na Nowodziewiczym byłem , tam na grobie Wołodi Wysockiego , dałem mu świeczkę na grób, tez jeszcze na grobie Chruszczowa, pierwszego czekisty Związku Radzieckiego, Woroszyłow też tam leży ten durny marszałek Stalina, głupszy od Stalina. No i potem ze Samarkandy pod szczyty, wtedy tam stacja była i kolejka wyjeżdżała, trasy narciarskie były. Tam trzeba uważać jedynie na gwałtowne zmiany pogody, myśmy szli 1 dzień do bazy w schronisku i 2 dzień atak na szczyt , droga trójeczkowa, i tylko osuwisko trudne było, na szczyt wyszliśmy ładne krajobrazy, potem 400 km autobusem i na Pik Komunizma , ja wtedy byłem jeszcze w seminarium i musiałem się u biskupa starać na zgodę, takie jaja były, ale Krzyś wszystko załatwił z biskupem, Krzyś ma 43 lata teraz, starszy równe 10 lat ode mnie. Ale nie był to wyjazd życia, w sumie spodziewałem się że będzie trudniej i ciekawiej, a górka łatwa i przyjemna, popuściła nas, dobra pogoda była i w sumie tylko te zmiany pogodowe mogą dać w dupę a tak samo wyjście łatwe. Nie było problemów z dojazdem , choć na przykład szokiem były dla mnie pomniki Dzierżyńskiego, Stalina. Takie to siermiężne było wszystko. Jakbym Putina spotkał to bym mu w 4 oczy powiedział że jest złamas i świnia. „Padło”, tak bym mu powiedział, najgorsze rosyjskie przekleństwo, znaczy to tyle co „ścierwo”.

- Strzelałem też kiedyś z karabinka snajperskiego do tarczy, świetna sprawa, na zlocie pojazdów militarnych, jak robiłęm materiał o Grupie Rekonstrukcyjnej, oddałem pięć strzałów, z czego dwa poza tarczę a trzy między 7 a 10.
- Co do polityki to Kwachu rozwalił całą lewicę, to jest grabarz lewicy jak o nim Urban kiedyś powiedział, jak był prezydentem, to nawet szkołę gdzieś kiedyś święcił, dostał do ręki kropidło to dawaj zaczął nim machać, a mu biskup tylko potrzymać dał. On przecież w ONZ-cie tak był nadupcony, że się polska flagą owinął, ja to widziałem na CNN- ie , tego w Polsce nie pokazali wtedy, ale takie rzeczy to dziennikarz musi wiedzieć, ech wstyd i hańba, to było w 1997 roku, jak bym był tego świadkiem to bym go tak dmuchnął w zęby że hoho, a rok wcześniej pojechał do Stanów i poszedł pić do polskiej knajpy na Jackowie, to o mało co wpierdol nie dostał, agenci Secret Service go uratowali, kuchnią go wyprowadzali, cały był kurka zarzygany, a mogli mu wsypać tam ostro, tam sami z podhala ludzie żyją a oni komuchów nie lubią bardzo. Przez te 10 lat prezydentury nadstawiał dupy każdemu kto by go chciał wychędożyć, do tego jeszcze kurwa chlał, zero poważania na świecie. Wałęsa też jest prostak od śrubokręta, ale przynajmniej umie się zachować, powiedział Wykształciuch i zostawił mnie w stanie głębokiego szoku. Do następnej wizyty.


???
Co Dalej Kondziu???????????????????....

poniedziałek, 22 marca 2010

SPECJALNY ODCINEK Z UDZIAŁEM DJ ŁYSEGO

21.03.2010 Niedziela –
gościnnie DJ ŁYSY


K Cześć
LK Cześć, znasz kolegę to DJ Łysy najbardziej znany DJ na Podbeskidziu
K nie znam cześć
LK możecie znaleźć wspólny język bo Artur w radiu pracował
DJ gdzie pracowałeś
K W radiu Kolor 18 miesięcy, w Wawie 4 lata, w wiktorii 3 lata
DJ to znasz jakiś znanych ludzi
K nie nikt ze znanych wtedy nie pracował, ale znam Cejrowskiego, Manna, Maternę, prowadziłem też kampanie wyborczą Kwacha w radiu, miałem też wywiad z Hetfieldem z Metallicy ale przez radio umawiałem go dwa tygodnie, osobiście to z Acid Drinkers ten najlepiej wspominam wszyscy byli pijani Litza poleciał rzygać a Ślimaka wynieśli to było na trasie promującej płytę Fishdick, najgorszy wywiad był z Lady Pank im woda sodowa waliła do głowy, potem Rolling Stones, Big Cyc, Paco de Lucia, Tony Levin, Fripp
DJ To co oni tak chodzili do ciebie na wywiady a nie do Zetki czy RMF?
K Zetka to komercja a my Rocka graliśmy, poza tym u Osieckiej trzeba było pół roku na wywiad czekać a my braliśmy wszystkich, mieliśmy studio spięte z salą koncertową światłowodem i od razu koncerty leciały na żywo.
DJ to płaciliście im za wywiady?
K Nie coś ty oni to robili w zakresie tras koncertowych by sobie zrobić reklamę
DJ to teraz gdzieś w radiu robisz czy emerytura już?
K nie stoję na targu handluję firmę mam
DJ Pewnie jakieś markowe ciuchy?
K Z markowymi na targu chcesz stać, jeśli masz na targu markowe rzeczy to są same podróby
DJ to co masz w ofercie
K Bielizna, skarpetki, majtki, rajtki, bluzy, kurtek się nie opłaca słabo się sprzedają no i dresy dla dresiarzy ………………………….. a teraz jak byłem zatowarować się na giełdzie przed świętami Wielkanocnymi to na giełdzie stoją z : Nike Puma Slazingerem, nagle policja wpada i kontrola a tu nagle wszystkie stoiska puste wszyscy uciekli bo mieli lewy towar policja dwa auta wywiozła
DJ A w sejmie byłeś?
K Byłem dwa razy jak studiowałem nauki polityczne i z uniwerku mnie wysłali bym robił wywiady ale po tym powiedziałem rektorowi by mnie tam nie wysyłał bo i tak nie pójdę więcej
LK czemu to?
K Bo wszyscy posłowie byli pijani i prosto z knajpy w sejmie szli gdzie? Na obrady, a niektórych nawet wynoszono na sesję
DJ Kogo jeszcze znasz?
K Z Wyborczej Michnika, Jachowicza, pierwszy dziennikarz śledczy
LK A z broni strzelałeś
K tylko z krótkiej i myśliwskiej
LK a kiedyś mówiłeś że w Białowieży polowałeś
K Nie tam jest zakaz a na polowaniach robiłem jako nagonka
DJ A ta Wawa to znane radio ?
K lokalne nadajnik miał 0,5 mega do Wawra docierało może ze trzydzieści kilometrów
LK To masz autograf Acid Drinkers?
K mam podpisali mi na winylu
LK Przynieś pochwal się !!!!!!
K Rozdałem płytę jak wyprowadzałem się z Warszawy
DJ bo po co ciężary wozić
LK A ja mam autograf od Ślimaka, na koncercie z Trąbką byłem i on go rozpoznał
K Ślimak to perkusista on za czasów płyty Fish Dick wszystkie koncerty grał pijany i nigdy nie pomylił rytmu
DJ na jakim sprzęcie pracowałeś UNITRA ?
K Nie SOUND KRAFT
DJ jaki mikrofon jest najlepszy chyba Pionier ?
K Unitra na te czasy co ja pracowałem
DJ Masz w domu jakieś końcówki ?
K Nie mam, ale mam z pięć tysięcy winyli wszystko z muzyką z la sześćdziesiątych i mam jeszcze z 500 płyt CD i dużo kaset leżą gdzieś na strychu
DJ a na górach się znasz możesz coś polecić do chodzenia?
K Chorwacja, góry Dolomity, Jugosławia, część Austrii, Szwajcaria oni tam mają porządek na trasach
LK opowiedz DJ Łysemu o twojej wyprawie na Piki
K Byłem na Piku Lenina w Baszkirii on ma 5000 tysięcy metrów n.p.m tam jest łatwe turystyczne podejście jedynie ostatnie czterysta metrów trzeba się wspinać, jest tam też Pik Komunizma on ma 4996 metrów nad poziomem morza ale podejście jest gorsze bo są duże zmiany pogodowe w bazie na dwóch tysiącach jest plus dwadzieścia a na szczycie minus dziesięć, ale Pik Lenina jest wyższy bo jak sama nazwa mówi jest nazwany od nazwiska Lenina więc nie może być niższy, a zresztą nie wiadomo dokładnie jakie góry mają wysokości są różne sposoby ich mierzenia znam taką metodę mierzenie za pomocą cienia jaki daje góra
DJ to znasz może jakiś alpinistów
K Leszka Cichego dobrze znam
DJ A Kamińskiego znasz on z tym Melą chodzi
K Znam ale on nie chodzi po górach on chodzi po płaskim a teraz Wisłą płynie od źródeł do ujścia i wybrał sobie pogodę hehe w największe opady śniegu!
DJ To gdzie bywałeś w górach jeszcze?
K W Tatrach byłem wszędzie, całe Alpy Austriackie, bardzo lubiłem w Bieszczadach chodzić
LK A jakie tam znasz szczyty?
K Tam nie ma szczytów tam jest płasko, byłem w Baligrodzie i w Ustrzykach stamtąd Siczka z KSU pochodzi a graliśmy z nimi jeden koncert potem Skrzatek jaja narysował na fladze KSU oni mają jako herb byka z tryzubem i na nim narysował jajca potem nas Siczka gonił
DJ A na Woodstock też grałeś?
K Nie, tam byłem ale jako widz, ale na King Crimson miałem wejściówkę z radia i tam robiłem wywiad z Lewinem, Na U2 byłem na ich pierwszym koncercie w Polsce na Służewcu to było w 1991 roku i mam nagraną konferencję prasową
DJ A dziewczynę masz ?
K Mam można tak powiedzieć
DJ A jak ma na imię?
K Ania ale mówię na nią Perełka pracuje za granicą
DJ to pewnie na święta ją widziałeś
K No byłem u niej w Bielsku ona lubi po knajpach chodzić
DJ Po jakich Bielsko jest moim drugim domem
LK Ja tez znam z racji pracy
K Mówię wam że to ona lubi po knajpach chodzić ostatni raz byliśmy w lokalu w tamtym roku więc już nie pamiętam ja wolę sam coś ugotować i w domu siedzieć, a po knajpach to się nachodziłem jak w Warszawie siedziałem miałem taki ulubiony lokal Ground Zero w centrum Warszawy mieścił się w schronie przeciw atomowym tam byłem nawet na koncercie Maanamu
LK To Korę pewnie też znasz?
K Kory nie ale jej byłego męża Jackowskiego tak
DJ A dzieci macie ?
K Nie……………… Ja miałem kandydatkę na żonę ale nie wyszło ani z mojej winy ani z jej, choroba nie wybiera jak by Basia żyła to bym w Żywcu nie mieszkał………………….
K Idę obiad gotować ale wcześniej idę się zdrzemnąć cześć wam

wtorek, 26 stycznia 2010

Rozdział LXXII "Kondziu w Warszawce"

24.11.2007 Sobota

- Jak jeździłem kiedyś w rajdach, to głównie jako pilot, ale też jako kierowca, bo na rajdach nikt nie patrzył kto metę przejeżdża nie miałem papierów kierowcy byłem samoukiem i podczas rajdu przesiadałem się z miejsca pilota na kierowcę. Kiedyś jak jechałem przez Warszawę, to mi z podporządkowanej wyjechało BMW w tył auta, bo laska się malowała szminką, bo jak wysiadła z auta, to jeszcze miała rozmazaną twarz, i tylko krzyczała: „O rany boskie! Nowe BMW”. A my w Poldku mieliśmy jeszcze hak holowniczy, to się na niego nadziała, hehe.

- Większość płyt jakie mam, to kupiłem w Warszawie w takim super sklepie na Placu Defilad „Hey Joe”. Tam bootlegi kupowałem, można powiedzieć że byłem tam stałym klientem,.

- A na studiach na teologii miałem średnią 4,69, na dziennikarstwie 5,0.
- Do dziś mam częściowo filozofię w palcu. Pedagogikę też miałem 4 semestry, uczyłem w szkole w Łowiczu w zawodówce, policja mmi uczniów na lekcje dowoziła, uczyłem tam religii, takie tam kurwa żule były, zacząłem z kijem bejsbolowym chodzić żeby łomotu nie dostać, goście w 3 klasie po 25 lat mieli. Władze mnie do tej szkoły wrzuciły, to musiałem, nie? Jakie władze? No biskup, ja podlegałem pod biskupa, bo tam byłem w seminarium i tam mnie rzucił, nikt tam nie chciał iść, pewnie losowali kogo dadzą, ale poradziłem sobie rok tam uczyłem, jednemu spuściłem potężny łomot na lekcji, bo skoczył do bitki, to ławkę nim złamałem, blat poszedł. Artur dzieckiem złamałeś stół? Dziecko kurka, 22 lata miał , ja byłem od niego młodszy, takie kurka dziecko, 2 metry wzrostu. Nic mi nie zrobili bo działałem w obronie koniecznej, ja im powiedziałem ja pójdę do piekła uczyć, bo na te klasę to piekło mówili, oni mieli salę na dole przy kotłowni, ja pójdę mówię, ale jak mi dacie wolną rękę, i pani jest głucha przez pół roku, oni tam wykończyli wszystkich nauczycieli, nikt tam nie chciał iść. A wiesz teraz z perspektywy lat wspominam to miło, miałem satysfakcję że paru zaczęło dzięki mnie myśleć. Nawet jak odchodziłem to mi prezent zrobili, nooooooooooooo to była samochodówka jak odchodziłem, yyyyyyyyyy jeździłem polonezem , to mi kapitalkę zrobili, pierwsze myślałem że mi auto ukradli, zgłosiłem to nawet na policję, i na drugi dzień wraca z nowym lakierem, wyspawany, i po szlifie silnika. Ja miałem z nimi tylko religię, w cywilu, z telewizorem(koloratką) , pierwsze mnie chcieli lać, potem usiedli na dupie, to im mówię: „ Mnie nie interesuje kurwa jego mać, czy macie zeszyt, bo mnie to chuje jedne nie interesuje, macie siedzieć na dupie, bo jak nie to kurwa spuszczę łomot. Potem ten Poldek uczestniczył w wypadku jak mnie Żuk pierdolnął na skrzyżowaniu, co miał załadowane 1,5 tony gruzu, to się cały Poldek wgiął, ale nic mi się nie stało, polonez to twarde auto. Na szczęście walnął mnie od strony pasażera. Do kasacji samochód poszedł, ale on był stary już 91 rocznik, jeszcze mi fundusz gwarantowany wypłacił za te auto, bo klient nie miał OC. Ja miałem 3 polonezy.
- Co do moich wypadków to miałem: nogi poharatane w wypadku motocyklowym jak skakałem na hałdach i ćwiczyłem Freestyle. Żebra złamane wszystkie, palce wybite i do dziś kciuki mogę wyciągać ze stawów, to w górach, bark wybity, w górach to normalka, no i kręgosłup w 2 klasie ogólniaka, na ścieżce zdrowia spadłem z roweru, miesiąc rehabilitacji, najpierw na czworaka, potem kule, potem o lasce, do szkoły miesiąc nie chodziłem. A to wszystko wina lekarza, bo po wypadku stwierdził że nic mi nie ma i kręgi nagle w kręgosłupie zalały się okostną.

środa, 13 stycznia 2010

Rozdział LXXI 22.11.2007 Czwartek „ Ty Tylko Mów a reszta zajmiemy się MY !!! "

22.11.2007 Czwartek „ Ty Tylko Mów a reszta zajmiemy się MY !!!"

- To zdjęcie pod spodem to będą Pireneje francuskie, na Tatry mi to nie wygląda, Hiszpania Albo poł. Francja, ostatnio podobne dał zdjęcie. Kolory kolorami, to jest kolor skały, Albo Francja Albo Hiszpania. Poznaję ze to Pireneje po skałach, po formacji skalnej, to nie byłby spacer. Nachylenie stoku jakieś 50 stopni , ale tą Twoją drogą to by musiał iść jakiś samobójca, tam jest tak szeroko ze trzeba by mieć rozstaw osi jakieś 2,5 metra. Ja bym wychodził tak jak wam pokazuję. Tutaj tak jak ja bym szedł jest mało śniegu, jak się jeszcze sam zabijesz to kij ci w bary. W bazie się przygotowujesz, zrzucasz plecak , ubierasz buty wspinaczkowe, przygotowujesz liny, żeby potem nie szukać gdzie co masz po kieszeniach. I spokojnie można pyk, tą łachę śniegu bym obszedł, nie jest to trudna droga, ale jest masa występów, tu jest skala trudności 3-4 3, 4 no 4-6. Tu naprawdę nie znając terenu, bym się bał iść. Chyba że bym się chciał zabić to bym wziął czekan, raki, i poszedł na ostro. Tam pod bazą zresztą może być przepaść, to też by trzeba było podejść. Tam by się trzeba było powpinać. To jest proste jak idziesz z kimś kto się zna. Ja jestem fantasta a miałem to szczęście , że chodziłem z zawodowcami. Ja kursu nie miałem żadnego, ale żeby się wspinać i zejść ze szczytu , trzeba mieć takie książeczki, bo jak zejdziesz ze szlaku , to dostajesz mandat, a jak masz taką książeczkę to pokazujesz ją i masz ich w dupie. To taka taternicka wiesz legitymacja, Tatrzański Park Narodowy, wiesz że tam jest , ale ona jest honorowana w całym kraju, ze wiesz że przejdziesz w Góry stołowe to też ci łba nie urwą.







- A byłeś na Grojcu?

- W ogólniaku jeszcze , tą drogą asfaltową, pod sama stację przekaźnikową, no nie? Bo część jest asfaltowa, a potem się już idzie w górę pod stację , droga się kończy bo są domy, potem jak stacje stawiali to jest taki bity trakt, no i potem się idzie w górę na sam szczyt tam gdzie ten krzyż postawili, no. A na duży Grojec to się teraz nie da wyjść , bo Hałabuda tam działkę postawił i stadninę koni. A ja nawet jeździłem kiedyś na koniu i parę razy mnie zrzucił nawet a było to w Walewicach.

- W Walewicach???A skąd się tam wziąłeś?

- No bo tam jest stadnina i tam Se można zapłacić i pojeździć konno a akurat tam miałem najbliżej to jest pod Warszawą a ja wtedy pod Warszawą w Łowiczu mieszkałem. A to było tak że ktoś mnie kiedyś zabrał na kurs, ale przez przeszkody nie skakałem to koń chciał przeskoczyć tylko wiesz przed samym płotem zarył kopytami a ja zrobiłem salto nad płotkiem i pierdut wylądowałem na drugiej stronie, wstałem cały upierdolony z błota i wszyscy na około się śmieją ( Patrz część nr 1 str 10 nr 36 - 14.03.2007r ) musiałem flaszkę postawić, bo ten kto spadnie z konia musi postawić flaszkę tym którzy to widzieli taka jest tradycja potem trzeba wstać i trzykrotnie powiedzieć jestem dupa a nie jeździec widzowie odpowiadają spadaj częściej, jestem dupa a nie jeździec , stawiaj częściej a ja raz spadłem co widzieli i raz stawiałem wtedy na szczęście nic sobie nie złamałem tylko trochę się potłukłem i do dzisiaj śmiem twierdzić że ten koń się ze mnie śmiał bo dziwnie szczerzył zęby a to był ogier wtedy mu powiedziałem czego się śmiejesz wziąłem go za uzdę i poszedłem a przeszkoda nie była duża to był płotek oddzielający pastwiska taki metrowy najwyżej koń poniósł pewnie go jakaś mucha w dupę ugryzła i za Chiny go nie mogłem zatrzymać i zatrzymał się sam i dobrze że po drugiej stronie było trochę błota i było miękko i wyglądałem jak kawaleria powietrzna wszyscy się śmiali i walili komentarze a ja im na to spotykamy się wieczorem oni przynieśli coś do jedzenia i potem oni jeszcze poszli bo się nam skończyło czytanie i oni poszli do jakiejś księgarni i tak skończyło się o trzeciej nad ranem jak ognisko zgasło i ja jeszcze doszedłem tam.. w kierunku tym ……. gdzie żeśmy nocowali a oni zlegli tam a wiesz to był maj ciepło było. Czytaliśmy wtedy o Sobieskim i Chopinie ja przyniosłem dwa Chopiny litrowe a oni stwierdzili jeszcze że ty już nie stawiasz bo już postawiłeś i pojechali do nocnego i przynieśli jeszcze dwa 0,7 Sobieskie .


- Gdzie ty mieszkałeś w Warszawie na jakiej ulicy ?
- YYYYYYYYYYYY ja ja ja mieszkałem YYYYYYYYYYY część YYYYYYYYYY pod Warszawą YYYYYYYYYY to był Łowicz to jest parę kilometrów od Warszawy zależy którędy jedziesz to jak byłem na dziennikarstwie a potem YYYYYYYYYYYYY w Warszawie na Pradze YYYYYY w kamienicy na Słowiczej no takiej kamienicy wiesz przedwojennej ( wybrnął nasz bohater ale wymyślenie tego zajęło mu dłuższy okres czasu ). Wynajęli nam bez problemu a mieszkaliśmy tam w sześciu towarzystwo mieszane.



(powyżej narysowane prze redakcję miejsce zamieszkania Kondzia - pomieszanie z poplątaniem)

- Było to duże mieszkanie płaciliśmy po 250,00zł na łeb, miało cztery pokoje była to kamienica i w piecach trzeba było palić i nikt nie chciał takiego wynająć było to daleko od centrum niby żulnia a nas żule nie nachodziły a pamiętam jak u nas w podwórku były trzy takie wejścia myśmy byli w środkowym a po prawej stronie mieszkał gość któremu się do rąk przylepiało no wiesz handlował na Wolumenie i żeby go wyjąć przyszedł pluton antyterrorystyczny o trzeciej nad ranem i drzwi mu wykopali i sąsiedzi potem :
- „ Pani Walendziakowa wnuka pani zamknęli”
- „A za co?”,
- „Za niewinność”.
I wyobraź sobie jak to babki krzyczały do siebie. I potem krzyki:
- „Blankę spalić, Mostowskich spalić i Komendę Główna spalić to spokój będzie na dzielnicy” .
A ta koleżanka co węża miała to ona mieszkała na Mokotowie była rodowitą warszawianką miała boa dusiciela on ponad pięć metrów miał i to był samiec a terrarium miał zrobione na największej ścianie w największym pokoju w bloku on nie polował bo dostawał surowe kurczaki raz na dwa tygodnie wtranżolił całego i potem dwa tygodnie spał i najlepszy dowcip był jak połykał podchodził do kurczaka i tak jak w zwolnionym tempie pysk otwierał szerzej, szerzej żeby go przełknąć i jak miał go w pysku to miażdżył mu kości i spokojnie taki boa czy pyton może zjeść dziecko a dorosłego mógłby zabić zabiłby go połamałby mu żebra, a jej wąż terrarium nie opuszczał on miał tam stała temperaturę 25 stopni i nie dawała mu jeść nic innego, tylko surowe kurczaki, zjadł takiego potem dwa tygodnie trawił i w ogóle się nie ruszał, a zęby miał duże ale nie miał jadowych, ale kły miał na dziesięć centymetrów, a były cztery służyły mu one do wgryzania w pokarm, kły takie jak pies ma ,a reszta zębów mniejsze, ale wyglądały tak jak płytka kostna taka równa wiesz, ale on leniwy był mogłeś do niego podejść i tak taś, taś , taś wołać a on jak był nażarty to nawet oka nie otwarł, a najlepsze było jak jadł bo szczęki miał jakby na takich zawiasach podchodził powoli pod ofiarę i je rozsuwał żeby mógł połknąć, tak sobie do kurczaka podchodził i go najpierw językiem pomacał co to jest i powoli go jadł ale tak powoli to polują tylko dusiciele a te co mają zęby jadowe są bardzo szybkie, bo muszą zaatakować i potem capnąć, raz byłem na wystawie pająków i tam ptasznika mieli, a ten jak cię ugryzie, to jest potem miesiąc bólu, no i jadem możesz potem handlować łapiesz pająka tak jak węża i ściskasz go i robisz sobie potem surowicę, a możesz sprzedać do kosmetyków czy do leków dodać, nie chodziliśmy z tym wężem nigdzie na spacer, bo ktoś by policję wezwał a raz widziałem parkurowców a to tacy goście co łażą po blokach to nie blokersi bo oni tylko siedzą pod blokiem i zdarzało się siedzieć razem z nimi, musiałem przecież z nimi wypić , oni trawki nie palili, tam gorzoła szła czy alpaga, czyli jabcok wino marki wino, a oni byli przypakowani, obcięci na zero, kurka na szyi gold i pod blok zajeżdżali tacy panowie BMV czy mercedesem a ja się nie bałem bo mnie zaakceptowali piłem z nimi wiedzieli że jestem w porządku, że studiuję nie kapuję nie jestem pies. Często z nimi na derby chodziłem Legia z Polonią wygrywała wtedy Legia a na meczach to się mało bili jedynie robili ustawki przed Albo po meczu nigdy na stadionie często się to działo koło stadionu Polonia tam jest gęsta zabudowa pełno podwórek. A ja pamiętam że jak się tłukli to tylko poza stadionem, tam zawsze była zadyma czy kogoś w przejściu poturbowali, a na meczu raz pamiętam zadymę nawet na drugiej połowie nie zostałem , bo kostki brukowe zaczęły fruwać bez sensu , potem wkroczyła ochrona, policja i gaz a ja w tramwaj
- Byłem na Nogach na szczycie Pałacu Kultury i Nauki wyszedłem sobie spokojnie powolutku
- Ty miałeś tam jakiś motor ?
- YYYYYYMMMMMMMHHHHHH nie to kumpel miał, ale czasami dał pojeździć tylko nie miałem prawa jazdy na motor i musiałem się psom opłacać jak mnie zatrzymali dawałem pięć dych w dowód rejestracyjny to była standardowa opłata i nie było takiego żeby ode mnie nie wziął, a raz miałem pecha że trzy razy pod rząd złapali mnie ci sami i jak im trzecim razem płacę on mówi panie kierowco może pan sobie prawo jazdy zrobi, jak mam zrobić jak wam muszę się opłacać to mnie nie stać to było w połowie lat dziewięćdziesiątych i było inaczej nie mogli mnie zamknąć bo jak nie było świadków to ja mogłem iść w zaparte i nie mogli mi nic zrobić rozumiesz. Studia dokończyłem potem w Bielsku w 2002r najpierw byłem w seminarium a teologię stwierdziłem że muszę dokończyć i skończyłem w Bielsku na świeckiej uczelni, a w Warszawie skończyłem dziennikarstwo i nauki polityczne a magisterkę robiłem podyplomówkę, a studiując jedno można było robić drugie w Warszawie na Uniwersytecie Warszawskim tam w XVIII wieku była szkoła rycerska, ja byłem na studiach płatnych więc brali każdego kto miał kasę to nie były studia zaoczne tylko się nazywały płatne semestr kosztował wtedy cztery koła a ja pracowałem to miałem, kasę.

- A jak Ty znalazłeś się w tym radiu?

- YYYYYYYYYYYYYYYYY Byłem w seminarium i diecezja otwarła własna rozgłośnię, w której pracowałem a potem jak odszedłem z seminarium to gościu który mnie znał zaproponował mi pracę, mówiąc że otwiera radio a że ja się na tym znam.
- A jak nazywał się ten właściciel radia?

- YYYYYYYYYYYYYYYY Jakub Wesołowski on był jednym z prezesów bo to była spółka
W tym radiu miał też udział niejaki pan Krauze ten z Prokomu, później on się odłączył bo nie chciał do sieci należeć a radio Wiktoria się nazywało potem oni właśnie stworzyli tą sieć i nazywało się to radio Plus i ja pracowałem w filii warszawskiej ale ona się skończyła i przeszliśmy do Warszawy do radia Wawa i tam były lepsze warunki lepiej płacili i nie było problemu z częstotliwościami bo jak się Krauze za to wziął to skończyły się problemy z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji z czym chcesz mogłeś mówić co chcesz i prokurator nawet nie przyszedł facet miał układy i wszystko załatwiał na telefon osobiście go nie znałem (jeszcze ) ale widziałem go ze dwa razy przychodził do radia zawsze z cygarkiem on miał tam 60% udziałów pakiet większościowy wtedy to przychodził popatrzeć czy zarabiają jeszcze na niego, on tam dużo rzeczy zafundował np. całe studio emisyjne, całe studio nagraniowe bo tam wszystkie krosownice i stoły mikserskie były na zamówienie robione robił to Soundkraft najdroższa firma jaka istnieje wszystko robione ręcznie, Krauze przyszedł do kierownika technicznego i zapytał jakie potrzeby są do radia techniczny na to stół mikserski ma ponad dwadzieścia lat, on na to panowie zróbcie specyfikację wszystko ma być na kartce i to wszystko prześlijcie na sekretariat mojej firmy tam Prokomu i będziemy rozmawiać no to napisaliśmy gościowi Soundkrafta a była to najdroższa i najlepsza firma i po miesiącu przyjechała firma do radia
- Gutten Tag my jesteśmy Soundkraft przyjechali wzięli wymiar i specyfikację co chcesz mieć w tym sprzęcie, sprawdzili akustykę w studio ja z nimi rozmawiałem po angielsku a co nie wiedziałem to mięliśmy kierownika technicznego, bo oni musieli jeszcze pomierzyć akustykę pomieszczenia bo go jeszcze wyciszali. W pracy w tym radiu byłem od samego początku od rozruchu...

- Ty, a ten drugi prezes ten Wesołowski był dużo starszy od Ciebie, trudno się z nim rozmawiało ?

- Ty wiesz co on był średnio dziesięć lat starszy ode mnie ( Kondzio ur. AD 1974.15.06 ) czyli miałby gdzieś po czterdziestce powiedzmy czterdzieści cztery wiesz co facet był kumaty bo wcześniej w dwójce pracował tak że znał się na tym i dało się z nim pogadać a nie jakiś kutas nie umyty.
W tym radiu pracowałem kilka lat a audycję to zazwyczaj miałem nocki, prowadziłem listę przebojów i wywiady z gwiazdami się puszczało puszczałem dobrą muzykę Metallica była rock od The Kinks po Slayera miałem też taki kącik że bootlegi puszczałem wtedy można było spokojnie bootlegi puszczać bo się nie czepiali. Fanów swoich nie miałem tylko wtedy to jeszcze się tak nie nazywało moherowe babcie na mnie dzwoniły jak Slayera puszczałem :
„ O Bóg was skarze „
Ja na to „ Bóg Ci zapłać dobra kobieto i dup słuchawką HEHE „
A w okolicy mięliśmy też bardzo podobną częstotliwość do Radia Maryja to było w Warszawie nasze radio miało 91,6 a radio Maryja miało 91,75

- I wiesz to było bardzo blisko i jak myśmy mieli bardziej nadajnik rozkręcony to wszystkie babki dostawały piany bo nie było Radia Maryja. I pisał na nas Rydzyk do Krajowej Rady i tyle i zwracała się ona w terminie 14 dni do radia a my na to pisaliśmy że były prace konserwacyjne i jest nam bardzo przykro ale od czasu do czasu musimy odkurzyć nadajnik , do nas Rydzyk osobiście się nie odważył przyjść bo by dostał kopa w dupę ochrona by go nie wpuściła. Do pracy chodziłem od północy do szóstej rano a wykłady ja miałem jak sobie poustawiałem wykłady to jak miałem nockę to potem miałem dzień wolny i szedłem na wykłady i było kilka grup i nie musiałeś ganiać przez cały dzień i jak sobie poukładałeś to mogłeś nawet wolny dzień wykombinować to tylko kwestia ustawienia, poza tym jak przychodził wykładowca i mówił że obowiązuje tylko skrypt i mam w dupie czy ktoś będzie z państwa na wykładzie czy nie ja od razu panie docencie gdzie ten skrypt można nabyć i widział mnie dopiero na egzaminie a jego to waliło bo brał pieniądze nawet jakby sam z tablicą przesiedział dwie godziny które miał wykłady z nogami na biurku on i tak za to brał pieniądze, a czasami zdarzały się piły ale ogólnie i docenci mięli podejście że jak płacisz to powinno ci zależeć więc weź sobie skrypt i się obkuj a mnie daj spokój i nie przychodź na wykłady bo ja tu jestem na dorobku i muszę wykłady odbębnić więc wy dajcie mi spokój ja tu sobie posiedzę a wy obkujcie się ze skryptu, a średnią miałem na uczelni 5,0
- ( ŁK mówi przynieś indeks )
- Mogę ci przynieść indeks ……………… jak znajdę to Ci przyniosę, a ja mam parę indeksów a pracę dyplomową z tych studiów to kończyłem tu w Bielsku jak się przeniosłem pisałem z historii najnowszej ( patrz ) YYYYYYYYMMMMMMMM o tym OOOOOOO YYYYYYYY o Gierku pisałem początek YYYYYYY wojny Gierka, wydarzenia na wybrzeżu w siedemdziesiątym roku i objęcie władzy przez towarzysza Edwarda – pomożecie i jeszcze mam specjalizację ludową bo to się specjalizacja nazywała z dziedziny Mass Mediów to już mam tutaj z Bielska bo musiałem z Warszaw przejść do Bielska z powodu sytuacji rodzinnej. Z Warszawy za to mogłem w góry jeździć głównie we wrześniu bo tak celowałem a sesja to jak poustawiałem sobie wszystko w zerówce to kończyłem ją w maju no i czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień miałem luz i przez to na kobiety miałem mało czasu, chodziłem do profesora i pytałem czy pyta w sesji zerowej on na to dobra to przyjdź pan jutro o 13,00 i przychodziłem z indeksem i zdawałem potem następny egzamin i następny potem do dziekanatu indeks podbić że ja już skończyłem i dowidzenia w październiku się widzimy musiałem jedynie za te miesiące zapłacić 30% postojowego a zbierałem pieniądze cały rok i płaciłem im to wszystko hurtem i tyle mnie widzieli i wtedy były wypady w góry i czasem tu do Żywca. A teraz jest głupio bo za każdy dodatkowy egzamin się płaci i im zależy tym bardziej żeby cię oblać, o kochany na Śląskim Uniwersytecie w Katowicach tylko chłopie za pierwsze podejście nie płacisz a reszta jest płatna to tak jest płacz i płać dobra panowie cześć hej !!!!!!!