czwartek, 24 lipca 2008

ROZDZIAŁ XXXIX

22)
17.05.2007 Kondzio i Warszawa


W ten piękny dzień Kondzio przyszedł z kupionym kompletem porcelany niemieckiej dla mamy. Zadzwonił wtedy telefon red. ŁK , sygnałem był utwór zespołu Sepultura. Kondzio zapytany, co to za utwór, odpowiedział :
Lokomotywa!!




To jest to samo co ostatnio, to jest Austria.!( Zdjęcie przedstawia Zamarłą Turnię, Tatry Polskie, miejsce gdzie Kondzio się wspinał i robił wahadełko, oraz spadł 100 metrów w dół, i musiano go wyciągać jak rybę, które wiele razy musiał widzieć spacerując Doliną Kościeliską , gdyż tam według niego się ona znajduje.)
Zestaw który Kondzio przyniósł powiedział ze jest z lat 60-tych, niemiecka, nie mógł z niej pić Hitler, bo on pił z oryginalnej wiśniańskiej( chodziło mu zapewne o porcelanę miśnieńską). Dobra to zmykam bo w radiu mówili że za Wrocławiem burza, to może pierdyknąć, jak odpowiednio przywieje, to może być za 2 godziny u nas a ja słuchałem tego tak o 11( jest godzina 12). Red. JH zapomniał oddać płytę Artusiowi, na co ten odpowiedział : musisz ograniczyć alkohol albo inne uciechy, bo coś ci wpływa na głowę,
po czym pokazano mu następujące zdjęcia:





To rakieta przeciwlotnicza, woda-powietrze, strzelasz z wody, wybucha w powietrzu, ruski Sam chyba trójka .Zdjęcie z cyfrówki robione patrz ile tu na dole jest pikseli.( Rakieta RZ-61 nie jest to zdjęcie tylko skan z książki )



To jest ten ,ten cośmy od Amerykańców dostali, ta ,ta ,ta korweta Kościuszko czy Pułaski mieliśmy dwie dostać, albo któryś z tych starych ruskich eskortowców, co po Ruskach żeśmy mieli, tak z jednym działkiem eskortowiec, to się nazywa ścigacz okrętów podwodnych.
( na zdjęciu Dozorowiec ORP Kaszub )
ORP Kaszub (240) - współczesny polski dozorowiec (korweta) projektu 620, typu Kaszub (oznaczenie NATO: BAL-COM-6). Jeden z trzech okrętów Polskiej Marynarki Wojennej noszących tę nazwę. Zbudowany w Stoczni Północnej w Gdańsku, wszedł do służby w PMW w 1987 roku. Podstawowe dane: wyporność standardowa: 1183 t ,długość / szerokość / zanurzenie: 82,34 x 10 x 4,9 m ,napęd: 4 silniki wysokoprężne Sulzer-Cegielski 16AS-V25/30 o mocy 4x 4350 KM( 3200 kW każdy) napędzające 2 śruby ,prędkość: 26,2 węzłów ,uzbrojenie: 1 armata kaliber 76,2 mm AK-176M 3xII armat przeciwlotniczych kaliber 23 mm ZU-23-2M ,wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych Strzała-2M ,wyrzutnie rakietowych bomb głębinowych RBU-6000 ,2xII wyrzutnie torpedowe kaliber 533 mm,załoga: 78


No to jest ten Pułaski! ( ORP Warszawa na którym Kondziu był zakwaterowany i kończył kurs płetwonurkowy).

wtorek, 15 lipca 2008

ROZDZIAŁ XXXVIII

21)16.05.2007 Środa Powrót Kukuczki
Wchodzi do sklepu red. ŁK a Łojant do niego, co Ty, odrdzewiacz pijesz? Ja kiedyś resora nie mogłem odkręcić w maluchu bo zardzewiałą i polałem colą i pomogło, przecież to kwas fosforowy jest, odrdzewiacz a kofeina wzmacnia tylko jego działanie. Polałem zbulgotało i się odkręcił, to mi dopiero powiedział mechanik znajomy.

To się kumin nazywa. No taka takie to to o takie. Ja bym tam spokojnie wyszedł, z partnerem, mnie strach mobilizuje, a nie paraliżuje.






A to będzie z tego szczytu w prawa stronę, tak jak Ci ludzie stoją i zdjęcie robione w prawa albo lewą stronę. Poznaję to po tych żlebach i kamienie są podobne. Tu Ptoka zrobił, to kruk jest.

Gdzie to graliście, te wasze koncerty?

No jak jakiś koncert był. W latach dziewięćdziesiątych nie było poważnych knajp na koncerty. Była taka kawiarnia na placu Chrobrego, przy zamku w Bielsku białej tam taka fontanna z siusiającymi jest, teraz tam jest sklep Wólczanki, tam się po schodkach schodziło, jak myśmy tam grali był taki wiesz klub, speluna wiesz z taką niedużą sceną, ot było jakaś europejskaaa, England’s Pub. Jest też taka knajpa RudeBoy w Bielsku nie graliście tam? Tak pamiętam graliśmy tam raz chyab kojarzę tę knajpę, to był rozruch tego pubu tam, ale my już nie gramy- perkusistka w Kanadzie, Skrzatek jest w Norwegii, i tylko ja zostałem, nas trzech było bas, gitara perkusja, ja grałem na basie i darłem mordę, a po co do punk rocka więcej graliśmy jeden kawałek Motorhead „Ace Of Spades".
Ty umiesz angielski w ogóle?
\No tak, wtedy się człowiek ze słuchu tego tekstu uczył. Czasem ja na basie więcej musiałem robić niż oni razem wzięci. Bo wiesz gitarzysta to miał a-moll d-dur c-moll tak Se jechał. Ja na basie nie gram akordami tylko łapię dźwięki, akordy są jak w gitarze, tylko nie łapiesz ich jak w gitarze, tylko masz 4 struny, ja nie umiem tak grać jak gitarzyści od Pata Metheny’ ego co grają akordami, a ja na jednej strunie gram, na tej najgrubszej i wystarczy. To po co ci pozostałe 3 struny? Jak już kupować gitarę to kompletną. Kiedyś był taki zespół z Siemianowic Śląskich nazywali się Beerhead, grali tylko kawałki Motorhead , graliśmy kiedyś z nimi koncert jako suport.
Jak byliśmy przebrani za rycerzy Jedi to wyglądaliśmy jak we franciszkańskich habitach.
a Ty byłeś przecież Artur w zakonie?
Nie ja byłem jako normalny student eks-punkowiec ksiądz. A w seminarium normalnie miałem sesję , śniadanko rano, potem wykłady. Za seminarium normalnie płaciłem czesne, to zależy od seminarium, a tam miałem znajomego proboszcza do którego jeździłem na weekendy. A winka mszalne piłeś? Białe, półwytrawne, włoskie. Na wina mszalne musisz mieć pieczątkę, to musi być nie za mocne, to wino do 6% ,żeby ksiądz wytrzymał 3-4 pogrzeby jeden za drugim, bo on musi nalać dużo wina i trochę wody, żeby go nie skrzywiło przy ołtarzu, ukończyłem sobie teologię świecką, do tego dorobiłem sobie logikę, i podyplomówkę z zakresu dziennikarstwa, na dziennikarstwie było zarządzanie, prawo było, oprócz prasowego było też karne, chyba tylko rzymskiego żeśmy nie mieli. Karne , cywilne tak dalej. Nauki polityczne i historia najnowsza, uczyliśmy się jak pisać, jak wywiady robić. Ja wtedy kartkę pokazywałem gościowi, ze mam praktykę w radiu i załatwione było a inni gonili po jakichś gazetach. Mieliśmy też zarządzanie radiem , np. jak opanować finanse w gazecie jak w rozgłośni radiowej jak w telewizji, agencje reklamowe wiesz na czym to polega. Reklamy u nas w radiu robiłem parę takich się zrobiło, z tego były ładne pieniądze, tyle płacili ile płacili żeby mieć odpis, a reszta jak miałeś dobrze zrobione to szła pod stołem. Teraz to się już profesjonalnie robi reklamy, a wtedy to było inaczej ,oni robili tylko badania rynku, jakie rozgłośnia ma pokrycie w terenie, kto ich słucha, potem dochodzili do wniosku czy warto w to wejść, i była konkretna propozycja.
A jak teraz idziesz do knajpy zadymionej to co robisz, jak nie palisz? Wybieram takie miejsce żeby dymu nie było, bo zaczynam kasłać.
Red. JH przyznał się do zakwasów po sobotniej wycieczce na Grojec. Na to Kondzio mówi, gdybyś był ze mną w górach, to zero obcyndalania jakbyś wisiał i się szamotał to bym ci uciął linę, kochany to jest mniejsze zło. Takie chodzenie po górach to mnie już nie interesuje, chciałbym gdzieś porządnie załoić.
W zeszłym roku jak byłem na Krupówkach to widziałem w knajpie jak starszy podtatusiały gościu podrywał laskę i ręce trzymał z tyłu i tak nimi majtał, a on obrączkę usiłował ściągnąć, my siedzieliśmy za nimi w stoliku we czterech a oni przy barze, jak kurka dupliśmy śmiechem. A ściągnął ją w końcu? Nie wiem jak się to skończyło bo myśmy stracili rachubę kumpel mioł czekan czekaj pomogę mu, utnę mu to razem z palcem, będzie mioł spokój. To byli koledzy, we dwójkę robili Zamarłą Turnie, a myśmy się spotkali bo przyjechaliśmy zobaczyć Tatry i doszliśmy chyba tylko do Kościeliskiej , to łatwe po trawce się idzie, to jest dolina tam się tylko idzie tam nie ma szczytów, ale pod górę się idzie, i stamtąd pod szczyty wychodzisz jest Orla, na Mnicha się wychodzi z Kościeliskiej na Zamarłą się wychodzi, no to w lewo, a w prawą stronę jakbyś szedł od Morskiego Oka to masz Rysy, no schodzisz bo Morskie Oko jest niżej i schodziliśmy i spotkaliśmy znajomych , co robili Zamarłą Turnię, poszliśmy jeszcze na jakiś inny szczyt podobno jakąś flaszkę mieli. A jakie jest teraz nachylenie terenu w Kościeliskiej? Około 30 stopni. Jest taka ścieżka że są skały, zależy jaki sobie szlak wybierzesz, tam jest kilka szlaków zależy od stopnia nachylenia, trudności. Nie wiem czy czegoś tam nie zmienili bo tam park rozszerzają narodowy, ale to będziesz na Morskim Oku, to się zapytasz, z Morskiego Oka w górę w zeszłym roku tam jeszcze szlak był, w tym roku też będzie. Ale nie wiem bo w Tatrach już Gubałówkę pozamykali, nieeee w Parku Narodowym też coś pozamykali, bo się rodzina nie zgodziła. A co na nogach tez nie mogę wyjść? No jak to przez plot będziesz przechodził? Podobno półmetrowe psy pilnują co będziesz spieprzał przed dobermanami? To ma być taki pies co by cie capnął za rzyć. Zawsze w centrum Zakopanego np. na Dworcu Kolejowym jest aktualna taka dupna mapa i tam masz wyrysowane szlaki, ale to Se idź do Morskiego Oka, tam Se możesz zrezygnować, bo jak wyjdziesz wyżej to jeszcze możesz komuś kłopotów narobić. No myślę, że do Morskiego oka z Dworca to się idzie z godzinę a do Doliny Kościeliskiej to już jest parę godzin zaczniesz rano – skończysz po południu, nie będziesz przecież leciał, jak idziesz to Se musisz popatrzeć, jakieś zdjęcie zrobić. Tam koło Morskiego Oka na pniu starym są szlaki wyrysowane i tam są trzy szlaki do Doliny Kościeliskiej zależnie od stopnia trudności. T osie dopytaj i wybierz Se ten szlak najprostszy. I powiedzą ci że mają wiadomość z helikoptera że jest kiepska pogoda to idź Se innym szlakiem, żeby ci nie dolało. No to jest praktycznie Kościeliska, Pięciu Stawów, u nas te górki nie są przecież takie wielkie do rezerwatu w Parku Narodowym i tak cie nie wpuszczą, tam zawsze były miśki, tym ludzie nie wpuszczali, z Kościeliskiej na Mnicha to już byś się musiał wspinać, to jest najtrudniejszy szczyt w Tatrach. Paliliśmy tam cygaro, z pół godziny, bo to była Hawana!! Na szczycie jest kawał skały i możesz Se usiąść miejsce na szczycie jest wtedy ludzi tam nie było dużo teraz nie wiem jak tam jest. My jeszcze robiliśmy to zimą, bo się idzie po lodzie, tam jest odcinek gdzieś 20 metrów, który jest nachylony 90 stopni, to się wisi szukam miejsca gdzie mogę nogę postawić na 20 cm i wbijam. Myśmy wychodzili w zimie z Kościeliskiej w drugą stronę, na Taborisko w Morskim Oku tam gdzie taternicy mieszkają , takie pole namiotowe i stamtąd wyszliśmy było od kolan do pasa śniegu i szliśmy 4 godziny łojenia było. To łatwiej się schodzi czy wychodzi? No zawsze możesz skoczyć. Mnie powiem ci szczerze zawsze łatwiej wyjść niż zejść bo potem popatrzysz w dół że tyle musisz zejść to kurwa mać. Mnich nie jest wysoki tylko trudny ma trochę ponad 2000 , bo Rysy mają dwa czterysta coś a Rysy są najwyższe w Tatrach bo w słowackich najwyższy szczyt ma 2300 coś , 2390 chyba a Rysy mają 2444. Na Mnicha już czekan jest potrzebny, on jest uniwersalny albo nim gwoździe wbijasz lub jak się poślizgniesz jest lód i śnieg. Czekan w zależności od klasy kupisz już za 200 zł, ale są też za 2000 tys. , można tez czasami kupić i używany. Ty lin nie potrzebujesz ale ja muszę mieć już dobrej liny ze 200 metrów trochę kości i buty ja miałem trapery, a na zimę są specjalistyczne buty wspinaczkowe dwa numery mniejsze takie buty spokojnie ubieeeerzesz tylko potem gorzej ściągnąć , bo nogi trochę spuchną. Ja miałem takie trapery na tym na słoninie a do podejścia pod samą ścianę to były raki, a potem to raki zdejmowaliśmy i liny, a raki szły do plecaka, bo wypadałoby jakiś plecak mieć , jakiś telefon komórkowy. Ja już nie tęsknię za górami , bo już schodziłem swoje, poza tym nie mam z kim. Bo raz żeśmy takiemu dobremu zaufali i o mało się nie zabiłem. Gość mówił że jest dobry wspinacz i wchodziliśmy na Zamarłą Turnię i bazę zabezpieczył kościami jedynkami to ja ważę ze 115 kg to ja jak wychodziłem szarpnąłem to poleciałem sto metrów niżej na dół z Zamarłej Turni, to praktycznie pod samym szczytem i zwisnąłem tyle ile było liny, mógł mnie zabić, na szczęście taka lina ma wytrzymać piętnaście ton, zatrzymałem się w połowie trasy Zamarła Turnia wspinaczki ma ponad 200 metrów bo najpierw idzie się trochę takim kominem a potem już masz ścianę, to miałem przeżycie ale i tak dobrze że kask miałem, bo waliłem sobą ścianę, jakbym kasku nie miał to byśmy dziś z sobą nie rozmawiali, pikawa to mi tak latała. Potem mnie wyciągnęli ja się zabezpieczyłem lina się oczywiście splątała więc 150 metrów nowiutkiej liny poszło się paść gdzie metr tej liny kosztował 10 dolców to była specjalistyczna lina z takim tytanowym drutem, ale spokojnie facet tyle co mnie lina kosztowała to za zęby zapłaci, bo Krzysiek mu strzelił był bliżej, no bo wiesz zeszliśmy już w dół nic się nie odzywaliśmy doszliśmy do Morskiego Oka. W Morskim Oku w schronisku „ Narwany” pyta coście tacy wkurwieni to żeśmy mu powiedzieli a on siedzi no fajnie było Krzysiek nie wytrzymał i dup mu w łeb, z liny już nic nie było i trzeba ją było pociąć ileż będziesz supły rozpinał. Potem my rozmawiamy Narwany flaszkę postawił a ten jeszcze się wtrącał do rozmowy i Krzysiek mu w łeb stracił cztery zęby z góry i pięć z dołu, Krzysiek mu wyłamał i nie oskarżył go bo świadków nie miał, w górach się przewrócił ze schroniska nikt by mu na świadka nie poszedł, poszła fama co narobił, teraz nie wiem czy on jeszcze po górach chodzi ale mu zapowiedziałem że jak go jeszcze gdzieś na szlaku spotkam to mu dokopię, on był z Warszawy, fiakrus a to są tacy wiesz weekend dresik jakaś wspinaczka a w tygodniu pan garniturek zapięty pod szyją, biały kołnierzyk i twierdzi że się zna bo kurs skończył. Miał szczery uśmiech zęby były wszędzie tylko nie w buzi. Narwany wtedy powiedział poślizgnął się czy co. A do nas nie miał pretensji bo by dostał razy dwa to po co mu było wystarczy wiedział za co dostał . Wtedy Narwany flaszkę postawił myśmy postawili drugą potem jeszcze chyba była trzecia, ale to już nie za dobrze pamiętam. Morskie Oko to najwyżej położone schronisko w Tatrach, pokój mieliśmy tam po znajomości gratis. Ale Narwany już nie jest kierownikiem, wysiudali go , on się już też tym nie bawi, poznał jakąś dziewczynę, hajtnął się, mieszka w Gdańsku. On ostatnio był na tej wyprawie nieudanej na K2 z Leszkiem Cichym zimowej to było na przełomie 2006 i 2007 roku. Z kim on ta kurka jeszcze był… Kukuczka to nie , to nie te czasy, Kukuczka już chyba nie chodzi po górach. A Narwany to jest przecież himalaista, ale na K2 nie wyszli bo było minus 40 i wiatr 200 na godzinę wiał i musieli się cofnąć 500 metrów przed szczytem. Dzwoniłem później do niego jak tam w Himalajach? Weź mnie nie wkurwiaj, 2 palce straciłem. Stracił pół małego palca, dowódca wyprawy był Leszek Cichy. Ale ich tam wtedy chyba z 15 było wiesz bazę założyć, w tym roku znowu jadą, he ,he. Jakbym chciał jechać na K2 to chłopie ze dwa lata zaprawy i badania jakieś musiałem zrobić , jest medycyna w Warszawie, tam mierzą pojemność płuc, żebyś rozedmy płuc nie dostał, czyli musisz dużo biegać? Niekoniecznie musisz tylko spacerować i dobrze oddychać. Potem dajesz te badania kierownikowi wyprawy, i on stwierdza czy możesz iść. Tam chyba ich było jak Narwany był 17 osób, musi być lekarz, dobry radiotelegrafista. I tam już można zginąć, przecież Rutkowska została, na K2 nie znaleźli jej, gdzieś w Alpach znaleźli człowieka neolitu, co wyszedł w góry i zamarzł, rozcięli mu żołądek i nawet poznali treść jego ostatniego posiłku. A Rutkowska zrobiła koronę Himalajów, wszystkie ośmiotysięczniki, i wychodziła zimą na K2 sama, bo tak chciała, i już jej nie znaleźli. A Kukuczka jeszcze chodzi po górach? Nie, on już rzadko chodzi. A jeszcze Pustelnik był taki? A, Janusz, tak pułkownik znaczy się taaa znałem

wtorek, 1 lipca 2008

ROZDZIAŁ XXXVII


20)14.05.2007 Poniedziałek Kondzio rycerzem Jedi- Total Lock out


Na giełdzie w Łodzi dużo rzeczy sobie kupuje ale tylko dla siebie nie do sprzedaży, bo to głównie z przemytu. Chłopie kupiłem Se oryginalne Adidasy torsiony za 30 złotych, na tych poduszkach powietrznych 2 lata mim służą, chłopie kitajce mają wszystko, przyjeżdża chłopie nieraz policja w nocy, to im ładują wóz do pełna towarem, bo tam wszyscy na nielegalu siedzą, otwierają sukę i idą pudła z adidasami, ciuchami, jakbym tego nie widział na własne oczy, to bym Ci nie mówił. Albo sprawdza mu gliniarz paszport, w paszporcie 100 złotych gliniarz kasę bierze ze środka, paszport oddaje, salutuje i pa. To jest tam w Tuszynie pod Łodzią, tam się ładne jaja dzieją. A u was na targu jak jest, macie tam kasę fiskalną? Nie, nie trzeba, jak ktoś chce coś zamienić albo oddać to nie ma problemu, chyba że chce oddać zniszczone to kopa w dupę dostanie. Ja już handluje 10 lat, się trochę na tym znam, wcześniej jeszcze jeździliśmy z majdanem po wsiach okolicznych, ale teraz to się nie kalkuluje. Żadnych kokosów nie ma, ale na nas troje wystarcza. Ja tam nie mam jakichś specjalnych potrzeb. Co ja tam mam, mam tylko sprzęt grający i komputer, teraz nawet z Internetu rezygnuje. A do kina co chodzisz?
No czasem się pójdzie, pamiętam jak poszliśmy na „Wiedźmina” , taka większą grupą w Bielsku, i byli tylko ludzie, co czytali Sapkowskiego, po tym mi się odechciało filmów, cały czas leciały niezłe komentarze, np. jak była scena że idzie zbroja po zamku, w środku był duch, no to wołam do tej zbroi: „panie, którędy na Grunwald?” . Całe kino lało. Do tego to był jeszcze pierwszy, przedpremierowy pokaz, także aktorzy też tam byli. Dostałem smsa, ze bilety jeszcze są to pojechałem. A pamiętam jak się „Gwiezdne Wojny” pokazały te Mroczne Widmo, to poszliśmy poubierani za Rycerzy Jedi, ubrania poszyliśmy sobie, kaptury mieliśmy na głowach, i idziemy przed północą pukamy : puk puk( Kondzio puka w ladę) a tu hhhhhhhhhhhyyyyyyyyy . Spokojnie my tylko trzy bilety, kumpel płaci: Niech moc będzie z Tobą, dziękuję bardzo. Strój mieliśmy uszyty przez kumpelę, na maszynie mojej mamy. Szyła to cały dzień, bo wieczorem szliśmy do kina. A masz ją w domu? Nie bo pożyczyłem komuś na bal przebierańców i mi nie oddali. A miałeś miecz laserowy? Pożyczyłem od kolegi miecz wakizashi, oryginalny japoński miecz samurajski, rękojeść ma taką samą jak ten laserowy miecz. Mieliśmy jeszcze wszyscy do tych strojów białe trampki, rycerze Jedi w trampkach. Bo za zimno było na sandały wtedy, Chłopie jak pół do trzeciej idziesz przez Bielsko to może być niebezpiecznie. Chłopie legitymowali nas potem po filmie ale nic nie powiedzieli.
Ja bym powiedział jedno generałowi Jaruzelskiemu: „ Wiem pan co, mnie to interesuje po co pan wprowadził stan wojenny, czy ze kogoś zastrzelili, czy spałowali, ale za to że się obudziłem w niedziele i nie było teleranka, to panu nie podaruję! A ojciec tak sprawdzoł
Kanały, mieliśmy ruskiego Rubina, ze ta wajcha co się szukało kanałów mu w ręce została! No to włączamy radio marki Grunding i szukamy Radio Wolna Europa i było wiadomo o co chodzi, nie. No i miałem 2 miesiące ferii zimowych. Ale u nas 700-lecie to była Solidarność sama to było hasło „ Total lockout” , jak się wychodziło z procą i się tłukło te lampy, latarnie żeby starsi mogli plakaty rozlepiać. Ojciec był w Solidarności, ale to robił z takiej przyczajki, ze ja się dowiedziałem po latach. Total lockout czyli totalne zaciemnienie. Parę bloków dalej mieszkał taki wojskowy no i spili się środek nocy to wojskowi no to nyska tam podjechała od tyłu, no wiesz i „ obywatelu, prosimy o spokój”, a ten w mundurze wyszedł naprany i mioł na balkonie mioł takie kapusty główki przemarznięte, to wziął i prał do tej nychy tam, gówno mu zrobili bo mioł mundur musieliby po żandarmerię dzwonić, a on do nich pierdut tą kapustą. Kumpel kiedyś też jego ojciec Solidarność miał plecak i ojciec do plecaka mu bibułę dał i trzeba było to na drugą dzielnicę przetransportować, no i idzie, ale go milicja szarpła gdzie idziesz, nie to zomo było, nie wojsko chyba. Do kolegi się idę uczyć, książki w plecaku niosę, no to oni go pod sam dom podwieźli z tą bibułą w plecaku, a ci w domu zesrani co na niego czekali.
Musze jeszcze z Łodzi przywieźć takie fajne koszulki teamu Ferrari. To na wyścigach ci nie dali, za zajęcie miejsca wysoko? Nie no kas tam tylko dyplomy za 3 pierwsze miejsca dawali, w ogóle kasy nie było. Nawet oficjalnie Hołowczyc nie dostawał piniędzy za starty kurka, Hołka tak znam go tyle o ile, wiesz on zawsze na cześć przyszedł przywitał się ze wszystkimi pogadał, w Barbórce to miałem 4 miejsce na tym kryterium asów na Karowej polonezem 2000. Nie mieliśmy kasy żeby tam jeździć tak Se bo dobry samochód to pół miliona euro kosztuje.

poniedziałek, 26 maja 2008

ROZDZIAŁ XXXVI

SERDECZNIE PRZEPRASZAMY ZA DUŻĄ ZWŁOKĘ W PUBLIKOWANIU FANTAZJI NASZEGO BOHATERA, POSTARAMY SIĘ NADGONIĆ STRACONY CZAS... TYMCZASEM:

13.05.2007 Niedziela- Kondzio koszykarzem

- Na strychu mam z pięć, sześć takich pudeł po telewizorach 30 calowych z książkami.
- Nie wiem Artur, nie zostałem nigdy przez Ciebie do domu zaproszony.
- Trzeba to będzie kiedyś nadrobić, mówi Artek, ale najlepiej żebym ja miał wolne.

Jak wyrobiłeś kondycję przed Pikiem Lenina? Słuchaj no cały rok dwa weekendy w miesiącu jeżdżenia w Tatry i chodzenia i zaprawa. Wiesz, teraz awista tez by mnie nogi bolały, jakbym na Grojec wyszedł. Chociaż nie, wystarczyły by dobre spodnie ,żeby się nie poucierać i buty.
- A ile ten Pik ma, weź nam przypomnij.
- Ponad 5 tysięcy, spora górka , łatwe podejście. Łojenia jest godzina, natomiast podejścia pod ścianę jest sześć godzin, po śniegu albo po lodowcu.
A jest taka Dolina w Polsce Kościeliska, tam chciałbym się przejść, gdzie to jest? To jest jeden szlak do doliny Pięciu Stawów.

…………………………………………….. Wiesz co to jest? To jest taki środek ziołowy, regeneruje wątrobę, albo vervin podobno też jest lepszy, raphacholin to znowu jest wyciąg z czarnej rzepy.
Wiesz, tu na Katowickiej trochę policjantów jest, nawet wideoradar polował w nocy, niestrudzenie chłopaki jeżdżą w te i we wte, ale oni chyba zawracali gdzieś na pasach zieleni, bo jechałem w jedną stronę to trzy razy mnie minęli, z przeciwka jechali, a to już znam ten samochód, a potem 2 razy mnie wyprzedzali. Ja nie wiem którędy oni zawracają.

Łojant mówi do red. ŁT Ty się szanuj lepiej , bo z przeszczepami jest problem, wątrobę można przeszczepić, ale jest problem.
Łojant o ministrze sprawiedliwości: ten gość myśli za szybko, powiedzmy ze jakieś procesy myślowe u niego zachodzą, jakieś impulsy zachodzą.

Red. ŁT mówi: oglądałem wczoraj na TVP Kultura stary piękny, czarno-biały polski film: „Krzyżacy”. Czarno-biały? Niemożliwe jest tylko jedna kopia na orwowskiej taśmie kolorowej, a do kin poszła tylko czarno-biała, najlepsze jest to , że jak ten film kręcili, to wszystkie te zbroje robione były z jakiegoś plastiku, przecież nawet Ponar Żywiec Wtryskarki formę do tego robił, w latach sześćdziesiątych, jak Ponar zaczął. I wystawili tych statystów, bo to wojsko statystowało, i upał był wiesz taki no i topiły się im zbroje. Bo ja oglądałem kiedyś w telewizji, to co Ford wyciął np. scena gdy się o polski sztandar biją rycerze. I podbiega Krzyżak do polskiego rycerza, i wbija mu miecz w pierś- Virtuti, miecz się chłopie wygina w drugą stronę. Naprawdę ta walka pod Grunwaldem to było kupo mości panowie, no. Żadnej taktyki nie było, tam było po 20 tysięcy z każdej strony.To była ostatnia bitwa kawaleryjska Europy, bo potem już weszła piechota, ze strony krzyżackiej było 600 łuczników, no i działa z naszej strony ze 2000 chłopów z okolicznych wiosek pozbieranych z cepami, ale oni głównie dobijali rannych i umierających i obrabiali sakiewki, każdy coś miał przy sobie. Ja byłem trzy razy pod Grunwaldem, raz był pokaz
to wyjechaliśmy na koniach, to jeszcze jak studiowałem było. Walczyłem morgenszternem na zasadzie :zastaw-uderz, zastaw-uderz. Czekaj aż się przeciwnik odsłoni, to go uderz. Tam było rycerzy zakonu 20000 a reszta to zaproszeni z krucjat rycerze, chorągiew świętego Jerzego, 2 lata temu nawet słyszałem że pod Grunwald przyjechało 4 gości w oryginalnych samurajskich zbrojach z katanami, także tam się świrostwo zbiera z całej Europy.

Kiedy miałeś ostatnio zakwasy? No…yyyy…ja codziennie jestem w ruchu, muszę wyjść na targ ,przywieźć, zrobić zakupy, bez zakwasów. Ja dużo dreptam. Po rachunek taki, wszystko pod kontrolą.
Jakie są kolory szlaków, Arturze.?
A żebym ja to kurka wiedział. Teraz weszliśmy do Unii Europejskiej i nie wiem czy nie pozmieniali, bo w Europie są inne znowu kolory, u nas czerwony to był najtrudniejszy, a w Unii Europejskiej czerwono biały to jest najłatwiejszy. To jest takie, takie na kamieniach malowane kwadraciki.

A ile może kosztować sensowny but w góry?
Jakieś traperki, ja wiem Ty nie potrzebujesz profesjonalnych butów do chodzenia, wystarczą trapery na grubszej podeszwie , najlepiej wojskowe kupić, kurtkę nieprzemakalną najlepiej teflon, za kolana, bo potem masz buty i tylko mały kawałek Cie zleje między kolanem a butem. Przejdź się po second –handach, czasem można tanio kupić fajne rzeczy, znowu lateksowe są ale lateks nie przepuszcza powietrza, pocisz się strasznie. Lateksowe Artur to są kondomy. No są też takie peleryny, głównie nie? Tworzywo uniwersalne. A jakich używasz kondomów? Tez durexy? Taaa, dostaniesz je na każdej stacji benzynowej, w każdym kiosku.
Kiedyś kupiłem sobie chiński polar no u kumpla to praliśmy w pralce automatycznej i szwy puściły , rozkleiły się i potem miałem śliczny bezrękawnik polarowy, on był kupiony w pierwszym Tesco otwartym w Polsce za Warszawą, one były po 9,50 zł. Skończyliśmy wtedy w Kościeliskiej w schronisku z Zakopanego szliśmy w górę, od dworca ze tak powiem a kumpel ciężki plecak targał i się okazało że chciał imieniny w górach zrobić. To schronisko to taka chata góralska ale ładna. Piętrowa. Tam było kiedyś PTTkowskie schronisko. W Tatrach najwyższe schronisko jest w Morskim Oku, bo Kościeliska jest niżej. A najwyższe jest albo Góry Sowie albo Stołowe, chyba w Sowich, tam gdzie są kopalnie uranu, tam Niemcy V2 składali.
Jak byłem w liceum to modne były kruszony– sok z czymś , miało to z 15 volta, od cholery tego piliśmy.
Morskie Oko to jest największe jezioro Tatr, najgłębsza w Polsce jest Czarna Hańcza, ale to jest na Mazurach, w Tatrach jest jeszcze Czarny Staw, w dolinie Pięciu Stawów, taki nieduży i on jest chyba najgłębszy w Tatrach a Czarna Hańcza ma 200 metrów spadku, no! Ja na Mazurach łódką pływałem! Jaką?? Ten, no jakże się to nazywa, ten śródziemnomorski, no Kadet!! A piliście pewnie na jeziorze? Nie no sternik był trzeźwy.
To było na Śniardwach potem byłem na Wigrach, i te jeziorka tam, tam są ciężarówki po Niemcach zostawione jak się wycofywali w 45, ja takie widziałem na Śniardwach tam jest takie prawie że bagno, i tam się trzy ciężarówki zapadły, tylko tam ostrzegają żeby tego nie ruszać bo tam jest amunicja artyleryjska, może pierdyknąć, tam są hordy amunicji. Jak nurkowałem to w wodzie widzieliśmy pociski 88mm. Gdzieś podobno ruskie czołgi leżą, ale nie wiem gdzie. Tam 10 czołgów z załogami poszłoo. Ale u nich tego na metry nie przejmują się.
Pamiętam jak nas ubrali na kursie w kombinezony pamiętające lata trzydzieste, w basenie portowym na Oksywiu. Buty miałem z podeszwami ołowianymi, w hełmie miałem powietrze, kabel telefoniczny, kompresor na powietrze. W tym kombinezonie chodzi się fajnie po dnie tylko musisz mieć mocna latarkę bo jest pełno żelastwa nie, chłopie buty są z takimi ołowianymi podeszwami, że trzymasz się dna, no i na górze jest zawsze komora dekompresyjna żeby cię wsadzili to było w ramach szkolenia a potem był normalny standardowy mors , głębokościomierz.
Zszedłem pod wodę 40 metrów a potem dekompresja . Do nurkowania są trzy najważniejsze rzeczy głębokościomierz z busolą , zegarek i na szyi masz przywiązaną taką kartkę na nieprzemakalnym tworzywie żeby się nie rozmyła tabelę dekompresyjną i z jakiej głębokości ile musisz się wynurzać i ewentualnie ile tam musisz oddychać a kolorami zaznaczone masz jaką masz mieszankę. 40 metrów schodziłem zaraz po kursie , to nie jest tak głęboko i robiłem to na Bałtyku na Mierzei Wiślanej na dwie mile morskie jest taka głębia taka 90 metrów. A na końcu Helu jest latarnia morska i od niej wypływasz dwie mile morskie na północ i tam właśnie jest 90 metrów. Tam sprawdzano szczelność okrętów podwodnych .

A pamiętam jak byłem na kursie na ORP Warszawa to komandosi Grom czy Formoza ci w tych kuminiarach trenowali zdobywanie okrętu no a te stare matrosy poukładali na dnie okrętu łapki na szczury i pobili wszystkie żarówki na dole i opowiadali że potem było słychać takie „ ooo Kuuuurwa” i co za ciemno może lampkę, latarkę. Raz tylko na kursie spieprzaliśmy przed policją , no bo była zadyma w knajpie , wpierdzieliliśmy paru szwabom . Jeden z nich był pijany kelnerka nie podała mu piwa on się obrócił i chlap ją w dziób. No to ja na to panowie rozbieramy stołeczki i w nich , a potem przyjechali niebiescy i żeśmy spierdalali a niebiescy nas mogli gonić tylko do bramy portu wojennego a dalej już tylko żandarmeria i zanim przyszli to już nikt nie widział co się stało. Wtedy walczyłem normalnym barowym stylem walki stołek przed siebie i łubudubu , ale chłopie to była krótka akcja może 1,5 minuty i leżeli. Po zwycięstwie śpiewaliśmy Pierwszą Brygadę i pamiętam Międzynarodówka była. A na koniec kursu wyszliśmy na wieżę działową ORP Warszawa i śpiewaliśmy Międzynarodówkę Walnąłem jednemu z kopa wtedy w jaja i tak już do końca walki klęczał i wołał o Mein Got, o Mein Got. Ale personel był naprawdę w porządku bo nas wypuścili tylnym wyjściem , bo niebiescy obstawili przednie .Popatrz nie dość że szkop to jeszcze pijany i kelnerkę uderzył to i tak niech się cieszy że żyje, zabić go to bym go nie zabił może trochę bardziej uszkodził ale nie wiem czy może być coś bardziej bolesnego od kopa w jaja i to tak ze szpica ja nie wiem czy on nawet wtedy przytomności nie stracił, wiesz jaki to jest ból jeeeju .

SKĄD WIESZ JAKI TO BÓL ????

A to jeszcze na studiach jak w koszykówkę graliśmy i nadziałem się facetowi na kolano i niestety musieli mnie sprowadzić z meczu . Grałem wtedy jako rozgrywający no bo pod kosz się nie mieściłem ale byłem dobry do przejścia ze swoją wagą to się łatwo przebijałem między wszystkimi graliśmy amatorsko w drużynie studenckiej zgwizdnęło się paru gości obiekty były na legitymację studencką to się za grosze wchodziło na obiekty Awuefowskie i graliśmy rozgrywki między sobą pięciu z tej pięciu z tej i graliśmy czasem graliśmy do jednego kosza dla przyjemności , a potem się szło wychodziło się z meczu papieros i szło się na piwo , żeby omówić taktykę po prostu . A raz pamiętam przyjechał jakiś gościu na stypendium był student ze stanów biały bo biały i kurka graliśmy do jednego kosza on sam nas pięciu i ograł nas kurka do zera i pytanie do niego ty gdzieś grasz? Nie na podwórku pod domem Se rzucam , a taki przypakowany był ja wiem ze sto kilo wagi metr dziewięćdziesiąt potężny gość to nie to żeby wchodził siłowo brutalnie żeby roztrącał ludzi potrafił pięciu zawodników ograć z tego wtedy nas było trzech i dwóch przyszło z AWF –u to trochę się znających na rzeczy a on z nami do zera do zera z połowy boiska wrzucał tak … już się potem popisywał on był z University Of Columbia ten w Los Angeles co jest mówił że ma stypendium sportowe właśnie . Kumpel mu powiedział żeby się pastą do butów przeleciał to go do NBA wezmą. No to dobra trzymajcie się idę na obiad.

czwartek, 21 lutego 2008

UWAGA !!! UWAGA !!!! UWAGA !!!

PRZEPRASZAMY AWARIA NETA DALSZE PRZYGODY KONDZIA JUŻ NIEBAWEM - PROSIMY O CIERPLIWOŚĆ POZDROWIENIA OD REDAKCJI DLA WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW !!!

środa, 23 stycznia 2008

ROZDZIAŁ XXXV

09.05.2007r Środa
Płyta zespołu Metallica, którą mi pożyczyłeś jest nagrana na jakiejś imprezie, słychać że Hetfieldowi się język plącze bo byli pijani to była już końcówka imprezy, perkusista traci rytm. Na pewno byli po kilkunastu drinkach.
- Ty to masz Kondziu ucho do perkusji pewnie grałeś?
Nie ale sporo się na nagłaśniałem sekcja rytmiczna perkusji i bas trzymają się praktycznie razem. Jak się perkusja myli to już cały zespół jest rozsypany. Ja grałem w zespole The Motherfuckers na basie w ogólniaku pięknie było, graliśmy punk rocka, trzy akordy darcie mordy. Nie nagraliśmy płyty wszystko z podziemia. Ja w zespole byłem jedyny z Żywca a reszta z plastyka w Bielsku. A na perkusji grała dziewczyna, takie maleństwo nie było jej widać za garów. To był zespół punkowy a perkusja była dwucentralowa, rozbudowana jak u Zappów . Graliśmy razem z wokalistą Sedesu Bzdzichem to było parę lat temu na tej punkowej Orkiestrze Świątecznej Pomocy w Bielsku Namawiali Bzdzicha by zaśpiewał a kurwa reszty zespołu nie ma, a myśmy stwierdzili że materiał z pierwszych dwóch płyt mamy opanowany to możemy zagrać z nim. I zapowiedziano nas jako „Wielki Powrót Sedesu”. Sedes już nie gra oni się rozlecieli lata temu
(Ściągnięte z ze strony internetowej zespołu Sedes :NAJBLIŻSZE KONCERTY SEDES ZAGRA:30.03.2007 POZNAŃ klub "U Bazyla" ul. Św. Wojciecha 28 (Support: Eutanazja '77) Bilety 15zł31.03.2007 BYDGOSZCZ klub "Estrada" 15.04.2007 KRAKÓW klub "PRL" ul. Garncarska 5 (Support: Epitafium) 25.05.2007 ZGIERZ klub "Agrafka")

Bździchu to jest ksywa wokalisty a na imię to on ma Zdzisiek a na nazwisko to zabij mnie kurka nie wiem. A podobno podczas koncertu ktoś się podpiął do krosownicy i to nagrał ale od pięciu lat poszukuje tego by tą kasetę przegrać, wszędzie już pisałem i nikt nie może znaleźć wiesz techniczny ustawił zostawił otwarte i poszedł na piwo i ktoś to na pirata podpiął. Ja wtedy nie śpiewałem tylko grałem na basie bo Sedes chórków nie miał. A jak to z ta dziewczyną było – podrywałeś ją . EEEE nie z Pchełką to niemożliwe, bo malutka była. A co ona robi teraz wyjechała do USA ona poszła do Szkoły Głównej Handlowej i tam dostała stypendium. Siedemdziesiąt procent ludzi mojego pokolenia wyjechało za granicę. A ja powiedziałem Kwaśniewski mnie stąd nie wygnał to i Kaczyńskim się nie dam. Jedynie Skrzatek gitarzysta raz w miesiącu jest w Polsce to ten co razem dłubaliśmy przy samochodach więc z reaktywacją zespołu nie ma problemu bo bębniarz to żaden problem bo do punka nie potrzeba wybitnych umiejętności, jak bym się uparł to sam bym to zagrał, po dwóch głębszych mogę wszystko. W punku ważne jest by był huk i było tą orkiestrę słychać
A teksty możesz tu zacytować :
No mieliśmy taki utwór no mieliśmy znaczy krótkie teksty wzorowaliśmy się na Siekierze……………………………….. czekaj jak to szło ………………………………………….. taki nabijany utwór miał około dwóch minut a tekst był cały taki:
”Mam syfiasty głos i nie umiem śpiewać „ i ja to śpiewałem.
( Ciekawe co na to powie zespół Ramzes & The Hooligans ? )

W Bielsku w latach dziewięćdziesiątych na koncertach zawsze mieliśmy nagrodę publiczności, dlatego publiczności bo komisji się nigdy nie podobało a publiczności zawsze. A do tego tekstu piosenki było takie core’owe brzmienie taki huk. Teraz to musielibyśmy się zejść w oryginalnym składzie skołować jakieś studio i w końcu to nagrać na płytę. Na nagrodę publiczności to były to takie postumenciki zazwyczaj to się rozbijało bo to było z gipsu każdy se brał po kawałku a resztę dawaliśmy publice bo to wasza nagroda. Mieliśmy bardzo alternatywne podejście do wszystkiego. Zespół się rozpadł bo każdy na studia poszedł nigdy w zespole nie było kłótni. A raz pamiętam to się goście z KSU chcieli z nami bić, bo był przegląd i oni wystąpili jako gwiazda no i oni mają to logo fajne to taki z tym tryzubem takim ukraińskim co to ten tryzub? no to UPA to nosiło takie widełki a oni z Ustrzyk Ukraińcy , kurwa sami Ukraińcy KSU nie i mieli to logo przygotowane i mieli to logo wynieść na scenę a Skrzatek do tego logo takie dupne jaja domalował i wyglądało to jak fiut. Siczka gonił i szukał chciał nam wpierdolić , ale nas nie złapał. A chodził taki wpieniony i wołał kurwa który, który, który ale też był wstawiony ładnie, był tak nawalony że go na scenę wyprowadzali i pyta się Siczka perkusisty Ty ja stoję tyłem czy przodem do widowni – tyłem – to się muszę odwrócić tak był natrzaskany ale skubańcy bez jednej pomyłki zagrali a byli prawie że nieprzytomni. Graliśmy jako support przed Karcerem, Celą nr 3, WC oni jako gwiazdy grali.

Kondziu, mama idzie!!
- Ircha
Kto?
- Inspekcja Robotniczo Chłopska – czyli mama


Upaprałem się od papy dzisiaj do tej papy muszę rozpuszczalnik wziąć by się umyć a to smoła z papy a to jest francowate bo do wszystkiego się klei a wiesz muszę tam poprawić na budce takiej mam takie połączone przy domu takie na kosiarkie to nie jest wiata to jest zabudowane ze wszystkich stron tam mój pradziadek miał warsztat był cieślą i on Se takie wybudował drewniane wiesz no taki warsztat i to jest na podwórku no i wiesz część jest murowana jak przed wojna bo to taka stodółka była i tam trochę wiesz zaczyna przeciekać .
Z Bractwa Rycerskiego żeśmy trochę wyrośli, a zbroja to wiesz w Bielsku jest, bo co do chałupy żelastwo będę woził, a zresztą co to za zbroja kaftan skórzany i naszyte podkładki na to. A miecz gdzie masz. No też w Bielsku znaczy miecza jako takiego nie mam ja miałem Morgensterna, niedużą tarczę i włócznię do rzucania. Włócznie albo stawiasz albo rzucasz w przeciwnika i zostaje ci reszta. Kiedy ostatni raz byłeś jako uczestnik?

No ze cztery lata temu pod Grunwaldem, wtedy co Wielki Mistrz nogę złamał bo się koń spłoszył jak z armaty strzelili, ja wtedy oczywiście byłem po stronie zakonu krzyżackiego. I oczywiście przegrałem, śmierci Wielkiego Mistrza nie było siłą rzeczy bo Wielki Mistrz gips założony miał. Dejże spokój te średniowieczne kiecki zanim byś się do panny dobrał, to by ci ochota odeszła, wiesz ile tam jest sznurków, gorsetów ze trzy, idź kurka, ale dżentelmeni o takich sprawach nie rozmawiają, wiesz jak się to nazywa –erotoman gawędziarz.

A my twardo- sobota Grojec!

To w niedzielę pęcherze na nogach a w poniedziałek zakwasy. Jak wyjdziesz to już nie pobiegasz, jest ciężko jak nie masz zaprawy to możesz się lekko zasapać. A jakieś porady byś nam dał? Dobre buty Se weźcie takie za kostkę, żebyście nogi nie skręcili, bo jak nogę skręcisz to jest alleluja. Ile ten Grojec ma? (cisza). Musiałbym sprawdzić też w Żywcu mieszkam a nie wiem, no od podstawy, czyli od podnóża góry 700 metrów, ale od poziomu morza to nie wiem co biorą za poziom morza, wiesz jakby ci to wytłumaczyć, mogą wziąć za punkt zero poziom morza, mogą żywiecki rynek, a mogą wybrzeże Bałtyku koło hotelu Bristol, i jest różnica wysokości, teraz są już pomiary satelitarne, satelita ma jeden poziom- Ground zero i równa do tego wszystko.
A jak nam dobrze pójdzie z Grojcem to się za Skrzyczne weźmiemy ale tylko kolejką. Artur: na Kasprowy już nie wyjeżdża, bo modernizują, 3 maja ostatnia wyjechała, a ja pamiętam jak psa wnosiłem do wagoniku, byliśmy wtedy na wycieczce szkolnej, im koleżanka była z psem, bernardynem, no to go przemycałem przed konduktorem, bo psów nie wolno do wagoników wkładać a potem ja miałem taką kurtkę teflonową, i przychodzi koleżanka i mówi : „pieskowi zimno” , to niewiele myśląc kurtkę zdjęłem a skurwysyn mi się zejszczał do kurtki. Miałem taką koleżankę – Agnieszkę, no i kumpel trochę wypił, a one poszły spać, no i poszedł im zrobić zdjęcie- najpierw do drzwi łomotał, potem wszedł z drzwiami i zrobił im zdjęcie: Aga w koszuli do kostek i w papilotach hihihi ale było zdjęcie
.
Pójdę teraz do parku fotografować kaczki, tylko nie wiem czy wolno. Wolno my nawet mamy kaczki na ramkach! To się chłopie nie zdziw, jak ci przyjdą kuminiorze o 6 rano i drzwi wam wykopią na glebę rzucą. A kto to kuminiorze? Anty-terroryści! Najlepszy w rządzie to jest ten Gosiewski, takie ma małe krótkie rączki, śmieszny kurka strasznie. Artur ty się z władzy nie śmiej, wszędzie są podsłuchy, musisz uważać. Ja się nie boję mnie kuminiorze drzwi nie wykopią, ja mam dębowe drzwi, a jak już by się im udało to biorę siekierę do ręki i nie dam się łatwo, będzie jeden do jednego, mam jeszcze rzeźnicki tasak wyostrzony sprzed wojny, takim to kurna zabić można, jak nie rzucisz tak się wbije, kamizelkę kuloodporną przebije.

wtorek, 22 stycznia 2008

ROZDZIAŁ XXXIV

07.05.2007 Poniedziałek
Lata szkolne Kondzia: jak chodziłem do ogólniaka, to były jaja. Pamiętam jak raz była bomba w szkole- wszyscy wiedzieli kto zadzwonił, dlaczego i skąd. Ale policja nic nie wiedziała. No i robią zebranie na auli i mówią : śledztwo trwa, mamy już podejrzanych! A z tyłu auli młody Majonez woła: „Pierdolisz!”. To były czasy. Kiedyś mnie Janik złapał na korytarzu, on był wtedy pedagogiem szkolnym, i pyta się : „Nie nadużywasz czasem alkoholu?” , „Nie, ale jak pan psor ma trawkę, to chętnie se zapalę”. Janika zatkało. Tacy byliśmy. A Kania ,raz przyszedł do szkoły cały poobijany, ryj obity potężnie, się okazało że na jakiejś imprezie się do panny dobierał i ta go tak urządziła. Ale był śmiech.
"Giewont!, nawet krzyż widać," mówi nasz ulubiony rajdowiec.
Krzyż to plamka na zdjęciu :))). Zdjęcie przedstawia Finsteraarhorn, 4273, Alpy.

08.05.2007 Wtorek
Artur mówi do red. JH : Ciebie to obalą trzy piwa, mnie dopiero sześć! Te lżejsze tatra pils , takie. Dobrze wiedzieć Artur, opiję Cię kiedyś, mówi redaktor JH. Nie radzę, już był taki jeden co mnie próbował opić, znajomy, to źle skończył. Piliśmy wódkę i dużo mi dało to ,że się przespałem godzinę i byłem jak nowonarodzony dzięki temu, i mogłem go wziąć na plecy i wynieść. Piliśmy wtedy po 0,7 na głowę. To był zakład kto więcej wytrzyma. Ale potem przez miesiąc nie mogliśmy patrzeć na alkohol. Wiesz syndrom dnia poprzedniego to jest straszna rzecz. To kiedy Artur miałeś ostatni raz kaca? Po sylwestrówce. Tańczyłem tylko przytulańce albo pogo He, he .
Raz byłem na imprezie techno w Warszawie, w takim klubie Ground Zero. To jest taki klub zrobiony w schronie przeciwatomowym , dwie przecznice od Pałacu Kultury i Nauki. Ja tam byłem na Maanamie, Perfekcie, T.Love, raz się dałem namówić na imprezę techno i wytrzymałem 20 minut. Tam musi być dobra klimatyzacja, nie? No, oczywiście!!!
( w klubie nie ma klimatyzacji i nigdy nie było-ze strony internetowej klubu). Klimatyzacja ciągnie o życie, ale akustyka jest kiepska , bo to beton, nie? To jest ulica Grójecka? Kurde nie wiem już sam. Warszawie jedna Grójecka jest na Targówku, 2 Grójeckie są na Pradze, i stara Grójecka jest właśnie koło Pałacu kultury.
A listę przebojów prowadziłem z Bodziem, pierwsze 2 tygodnie leciały propozycje, potem ludzie kartki wysyłali, dzwonili z propozycjami. Prędzej niż muzycy to się do nas firmy płytowe ustawiały , np. Universal , Sony . Pamiętam jak wyszła pierwsza płyta Górniak , no i firma od razu wysyłała do nas single promocyjne dzień w dzień, jakieś tam dżingle, wiesz. Teraz to z muzyki żyje więcej ludzi niż z prostytucji.
Raz przyjechał do nas Niedźwiedzki! Prowadził listę, panna Basieńka go załatwiła, ona wcześniej robiła w trójce, potem u nas, i go znała. Basia Auguścik(po wnikliwych poszukiwaniach nie znaleziono takiej persony). Ona była w latach 80-tych jednym z takich wyszukiwaczy płyt, wtedy nie było kompaktów, i ona w studiu później zgrywała to na taśmy.
Z kim prowadził tę listę z tobą? Nie sam, ale wiesz szpieg był coś tam się z tego nagrało. Co to jest szpieg? To np. połączone ze sobą trzy magnetowidy i mają tylko wejście audio i Ida w long playu. Jak walniesz coś w radio, to się prokurator przypieprzy, ale dowód musi mieć nagrany. Od tego są szpiegi w radio.
Mamy plan wyjść razem na Grojec w ten weekend, co Ty na to?
Grojec jest ładny, wyjście jest proste, a wy palicie obaj? Nie. To dobrze bo byście musieli przestać palić na 2 dni przed wyjściem, bo zadyszki moglibyście dostać!!
Ja miałem z Cadrem WOS, myśmy mu jaja robili, myśmy mu raz taki dowcip zrobili:
Były wtedy sklepy ze śmiesznymi rzeczami i było tam gówno w sprayu, wyglądało jak gówno, smakowało jak czekolada. No i wiesz psiknęliśmy tym w kącie, no i on wchodzi i mówi: „ooo, co to jest?”. A kumpel podchodzi do tego zanurza palec smakuje i mówi: „na mój smak jest to gówno” A Cader tylko do kibla poleciał. U Duraja na Religii to kiedyś
„Mein Kampf” czytałem, idzie Duraj i pyta co czytasz? A ja mówię :Dzieło filozoficzne!.
To jakie ty miałeś zachowanie? Naganne? Nie, a kto by im olimpiady obstawiał? Byłem na geograficznej , historycznej, polonistycznej, za to później miałem zachowanie dobre. Teatr żeśmy zrobili, proszę bardzo. No sztukę napisaliśmy sami, świetna była. Magdzia z klasy jako Mesalina. Wtedy nas chcieli wyrzucić ze szkoły, za szerzenie pornografii. Zrobiliśmy spektakl Pt. „Słynne pary- od Adama i Ewy do Hitlera i Ewy Braun”( w niedzielę w TVP 1 szedł film „Upadek” o Hitlerze i Ewie Braun, przyp.red.). Myśmy z tą sztuką pojechali do Krakowa i dostaliśmy pierwszą nagrodę, na przeglądzie teatrów szkolnych-alternatywnych, no i dyplom był za szerzenie kultury i języka polskiego i oddaliśmy dyrektorce Kostkowskiej ten dyplom, żeby go tam powiesiła jako osiągnięcia szkoły.


Kondziu powiedział : Austria
A na zdjęciu mamy : Pollux 4092m i Castor 4228m widok z Breithorn Platean , szczytami gór biegnie granica Włosko – Szwajcarska

poniedziałek, 14 stycznia 2008

ROZDZIAŁ XXXIII

14)06.05.2007- Niedziela - "Chorwację zjeździłem wzdłuż i wszerz"
Chorwację to zjeździłem całą wypożyczyłem sobie fiata 600 z wypożyczalni taki wiesz drzwi pod wiatr. To jest jedna trzecia byłej Jugosławii ta ładniejsza. Ja byłem w Dubrowniku jak go jeszcze nie odbudowali, bo tam się chłopaki tłukli z Serbami otoczyli Dubrownik bo on jest w takiej kotlinie jak Żywiec no i na szczytach gór ustawili Se katiusze i prali przez dwa tygodnie bez przerwy i Dubrownik był rozpierdolony równo. A ja tam pojechałem w góry nie na wspinaczkę tylko taka wędrówka do wspinania się nie brałem bo byłem sam samemu się nie chodzi bo jak odpadniesz to leżysz dwa tygodnie. Wtedy to się jeszcze zarabiało, wakacje były trzy miesiące, studenckie wakacje ja pamiętam na jednej imprezie trzy panienki siedzą zalane w sztok jutro mamy egzamin z anatomii, pierdol to przełoży się na wrzesień.
Pamiętam jak wystawili medykowi akademik w Warszawie na Nowym Świecie i tam 70 % obsady to były dziewczyny i większość imprez to była tam jak ktoś chciał coś zarwać na wieczór czy na dłużej no to tam szedł a największy dowcip to, to że też tam się panienki ustawiały aż w końcu ktoś po jakiejś imprezie wyszedł i przetłumaczył im że tu nic nie zarobią bo w akademiku są umyte i za darmo. Tu nic nie zarobicie nie ma gwoździa. Nowy akademik to parapetówa musi być to piliśmy od parapetówy do parapetówy. Znałem jedna rudą taka dziewucha wcale nie fałszywa.
A jakie wolisz dziewczyny ?
Są gusty i gusta podoba ci się albo nie a kolor możesz przemalować jak ci nie pasuje
Z Agą to się widzę czasami teraz bo podobno miała się wynieść za granice wiesz nie nauczyła się brać łapówek to co a szkoda bo to dobry chirurg. Kumpla mi składała po wypadku na motocyklowym i chodzi nie. W Katowicach ćwierć Milówkę Se zrobili, wyścig wiesz co to jest stoi panienka na środku drogi i wypuszcza do wyścigu i jedziesz przez ćwierć mili kto pierwszy, to jest nielegalne. Kolega jechał i przy 140 km/h latarni nie zobaczył. To panienka stoi na środku drogi i zdejmuje bluzkę i bluzką ich startuje i cały dowcip na tym polega. Jakiegoś paszczaka do tego nie brali. Ja tam byłem tylko jako widz a pamiętam że do jednego wyścigu policjant się doczepił nie zauważył i z jednej uliczki wyjechał rozpędził się ludzie się rozbiegli zostali tylko widzowie gapić się wolno a reszta ucieka złożył się w zakręt na motocyklu i wypierdolił się zbiera się z tego wiesz otrzepuje a wszyscy mu brawo bili. Te wyścigi były nielegalne a w Warszawie to na Jerozolimskich zawsze było od świateł do świateł zawsze w środku nocy jak już polewaczki przejechały wloty na Jerozolimskie zamykali z CB radio i jazda. A tam to samochodem się ścigałem – polonezem 2000 Chłopie miał wtrysk podtlenku azotu tam wszystko było zrobione razem my go z kumplem robili. Chłopie to auto 250 potrafiło jechać. Miało też wtrysk podtlenku wodoru ogień z rury. Zdarzało się wygrać w swojej klasie tam uczciwie nie 1100 to 1100 a 2000 to 2000 a bajerami to z bajerami nie a wygrywało się nawet z auditami patrzyli ludzie pod maskę a ty co tam jest Silnik miałem z mercedesa AMG 2 litry ten malutki bokser i wtrysk paliwa i wtrysk podtlenku wodoru. Silnik wytargaliśmy z mercedesa na jakimś szrocie rozjebany mercedes jakiś szwab rozwalił go w Polsce tak to właśnie wyglądało zostawił auto bo go to wali dostał kartkę i z ubezpieczenia kasa a myśmy ten silnik wytargali za 5 stówek sprawny i wsadziliśmy go do poloneza niezgnitego oczywiście bo gdyby polonez był przerdzewiały to od samych drgań by się rozsypał Na Alejach jerozolimskich normalnie od świateł do świateł się jechało Nie bałem się Mnie akurat przed policja nie zdarzyło się uciekać ale inni wiali Tam nie ma zbyt dużo wjazdów na ulice bo to jest ta estakada no to przy każdym wiesz na samym końcu stawał samochód i na wlocie do tego dojazdu jakby się jakiś radar pojawił no to przez CB radio dawał znaki a my koło zmieniali nie lub spierdzielali. Ludzie na te rajdy zwoływali się przez Internet smsami.
A potem jak było zbyt dużo wypadków to policja to legalnie zrobiła na lotnisku na Bemowie.
Czasami sama policja przyjeżdżała popatrzyć, i Se radary kalibrowali na nas, pamiętam naszego poloneza łapali na radar i wyszło 250km/h. I kto wam to zrobił? No taki gościu. Ale 70 % zrobiliśmy sami, klatkę, ospojlerowanie, tylko włożenia silnika i podpięcie tego tlenku wodoru, to gościu sam zrobił, bo jak źle podepniesz to możesz w powietrze wylecieć.
Ja widziałem wołgę tą ogoniarę z silnikiem V8 umieszczonym centralnie z tyłu a z przodu miała butlę z podtlenkiem azotu. I też zapierdzielała do dwóch i pół stówki, i miała silnik z dodge’a V8, patrzę podnoszę maskę, a tam 2 chłodnice z przodu, pytam się a co ty na gaz jeździsz? Nie, silnik jest z tyłu! Z przodu była tylko kanapa, z tyłu wszystko wypierdzielone, silnik był pleksą przykryty.
Rajdy: to w rajdach też pewnie jeździłeś? No Poldkiem 2000 z silnikiem Mirafiori, amatorskie szosowe, głównie to z Krzyśkiem jeździłem, on zazwyczaj prowadził, natomiast ja byłem pilotem. Ale czasami żeśmy się zamieniali, jak była długa trasa. No Np. jak był Rajd Barbórki, czy coś tam, tam może się każdy zgłosić, tylko musisz mieć to NW wykupione, no i samochód musi mieć ten certyfikat ze był przerabiany, jak jest do tej grupy„a”, czyli przerobionych samochodów, to musi mieć wszystkie papiery że to się na drodze nie rozsypie.
Barbórka, tam były te elmotowskie, teraz praktycznie to jest co miesiąc. A jakieś wygrane, miejsca na podium? W tych elmotowskich to byliśmy czasem w pierwszej piątce, polonezem na tył napęd to dużo nie narządzisz, dyplomów nie mam tylko za pierwsze trzy miejsca dawali. Byłem też na rajdach Pezetmotu, a to tam się jeździło. Po ulicy Karowej w Warszawie się ścigałem, ulica brukiem wybita, to się nazywa kryterium asów. To jest króciutki odcinek, i to jest zazwyczaj w grudniu, więc tam już jest lód pokryty kostką granitową, i jeździsz miedzy filarami mostu, wiesz. To już wiesz tylnonapędowcem była zabawa. Pamiętam raz nas zdyskwalifikowali, bo zamiast kasków atestowanych, to żeśmy sobie hełmy niemieckie ubrali, się jaja robiło, nie. To było w którymś pezetmotowskim w Warszawie, tam 90% ludzi jechało Se jaja robić. Jak był zamknięty OS to ludzie na siebie nawzajem najeżdżali, i się zderzali ze sobą. Plac był jak u nas na targu, tylko większy. Ale najbardziej to mi się te ćwierćmilówki podobały, teraz też są, ale już legalnie, nie w środku nocy. Z tego co pamiętam organizuje to warszawski pezet-mot.
Ja miałem jeden wypadek od tego czasu na motorze, polonezem mnie baba wyprzedzała, była już chycona, to było w Wyszkowie, i pierdzielnęła mnie do rowu. No i miałem wstrząs mózgu ,2 żebra złamane, ząbek wybity, i tu na czole miałem takie rozcięcie ładne, wyglądałem jak oskalpowany Mohikanin. Złapali ją, ale to była podkomisarz CBŚ, Magdalena nazwiska nie pamiętam, zwykły krawężnik zacznie z taką, to robotę straci, to nie dziwię mu się , jeszcze ją kurka do chałpy odwieźli, a ja miałem to szczęście że 2-3 minuty po zdarzeniu patrol policji tamtędy przejeżdżał, a ona była tak naprana ,że nie była w stanie wyjść z tego auta. Miała chyba 2,6 promila, to jest masakra. Ale jechałem bez kasku, miałem tylko taką pilotkę na głowie, kauczukową, ja kasku nie lubię- nic nie słyszę, nic nie widzę, wiesz. Na żebra dostałem tylko opatrunek uciskowy, i do sześciu tygodni nic pan nie rób, nie schylaj się pan, bo panu płuca przebije. Potem do szpitala przyszedł policjant i mnie zaczął przepraszać: panie kurka nic nie zrobię, bo robotę stracę.
Miałem kiedyś smienkę i nią robiłem zdjęcia w górach, ale to właściwie był Krzyśka aparat, on zawsze jak wisiał to mówił: cyknij mi parę zdjęć. Ale poleciała trzysta metrów w dół, nie było co zbierać. Szedł też kiedyś z Nikonem turysta, Niemiec, patrzę idzie, idzie w sandałach, i jak ujechał , a miał mięsień piwny większy jak ja, to jak go przygniótł to był splaszczony, szajse. Niemiec tylko sińca miał na klacie. A gdzie to było w Tatrach?
YYYYYYY………..To było wyjście w Dolinę Pięciu Stawów, w górę od Morskiego Oka, tam jest szlak turystyczny. Z Morskiego Oka można iść w Dolinę Pięciu stawów. Jak się założyłem o flaszkę że wyjadę do Morskiego Oka, to na ostatnim stromym podjeździe pod schronisko musiałem wrzucić wsteczny, żeby wyjechać, tylko się dymiło, bo to w lecie było. Otwarta klapa, no i stoi, olej się zagotował, przychodzi kierownik schroniska, jeszcze wtedy Narwany, Krzysiek Narwaniec, i mówi: „Słuchajcie kurwa, nie róbcie Se jaj, kto tu tego malucha wniósł??” Ale zjazd był gorszy trzeba było okładziny hamulcowe wymieniać, a wymiana hamulców w maluchu to jest pikuś, trzeba było czekać aż przestygnie. Zakład był o dobrą flaszkę, od jednego faceta wzięliśmy przepustkę, co tam towar woził, tylko że on uazem jeździł, a nie maluchem. Miał taką przepustkę, to ją włożyliśmy za szybę. Ja do Morskiego Oka wychodziłem dziesiątki razy, jak pan! Ja raz nawet sprzątałem Morskie
Oko, bo ludzie tam wyrzucają śmieci, do wody, monety wrzucają żeby wrócić, no i patrzę-sprzątają tam paru ludzi znajomych goprowców. Można się dołączyć? Bierz worek! Wiesz to się jeszcze w tej płytszej wodzie chodziło i zbierało, a tam dalej płetwonurkowie byli.
Ty- 4 kontenery, puszek, butelek, papierów, prezerwatyw, dobrze że woda czysta to wszystko widać, woda strasznie zimna była, a ja na bosaka chodziłem, jakoś to było na przełomie czerwca i lipca ja już byłem po sesji, i zanim wróciłem do domu, to skoczyłem Se na parę dni w góry, nogi to miałem sine, na pół godziny czy na godzinę to bez przesady.

środa, 9 stycznia 2008

ROZDZIAŁ XXXII

05.05.2007 Sobota
Dzisiaj Kondzio smutny i mało rozmowny, ale mimo to rozpoznał góry w Austrii.:


To jest bardzo znany lodowiec w Austrii wysokość 3900 na obu zdjęciach, tylko kurka nie mogę przypomnieć sobie jego nazwy. Nawet patrz widać tutaj to samo lawinisko.
(Zdjęcie nr 1 przedstawia Weisshorn, Alpy Walijskie, nr 2 zejście z Dent d herens )

środa, 2 stycznia 2008

ROZDZIAŁ XXXI

Na tym zdjęciu widzimy wielki ogród Kondiego (które to zdjęcie sam dostarczył, a tydzień później zaczął opowiadać, co ma w ogrodzie) koszony przez ostatnie trzy dni ciągle kosił mówił że ma w ogrodzie już prawdziwe sawanny. Nawet pytał nas gdzie w Żywcu jest dobry serwis do kosiarek, gdyż on ma samobieżną i chciałby wyostrzyć w niej noże. W dniu 4 maja wreszcie poinformował nas że ogród jest już skoszony i czas na grilla.
Ogródek wykosiłeś? Cały, ten trawnik co tam jest! Muszę jakąś beczkę po ropie płaską skołować, piasku nasypać, bo trzeba ogród od czasu do czasu uwalcować. Piasku albo wody. Żeby było równo. Tylko żeby beczka była gładka, i beczkę pchać po ogrodzie. A walca do ogródka brać nie będę.
A teraz przepis Kondzia na oryginalny angielski ogródek:
Popiół z węgla- taki żużel, na to jest piasek, na to jest tłuczona cegła i na to się daje ziemię trzy centymetry. Walcują to wszystko warstwami i na tym trawę sieją. A cegłą tłuczona dobrze trzyma wilgoć, wiesz.

A oto prawdziwy angielski ogródek.
· podłoże - musi być przepuszczalne. Na glebach gliniastych trzeba założyć drenaż. Od żyzności podłoża zależy ilość wysiewanych nasion: na dobrych glebach 15 g nasion na powierzchnię 0,8 m2, na słabych - dwa razy więcej.
· nawożenie - jest niezbędne. Późną wiosną zasila się murawę, stosując preparaty azotowe, zaś jesienią - preparaty zawierające potas i fosfor, aby nie pobudzać już roślin do wzrostu. Po nawożeniu stosuje się torf - cienką warstwę rozsypuje się na całej powierzchni trawnika.

W ogródku mam starą jabłonkę, papierówkę, orzecha, i ostatnio posadziliśmy smreki, tuje.
Jak tam w ogrodzie ( 09.05.2007r) Trawa mi rośnie znowu muszę kosić, szybko rośnie bo dosiałem, połowę obsadziłem drzewkami mam mniej koszenia, a trochę Se babcia grządki zrobiła to takie tam wiesz pietruszkę , koperek wysiała. Ale to dobrze ,dobrze bo jest mniej trawy Koszenia mam tyle mniej więcej co ten sklep twój , dosadziliśmy też krzewów ozdobnych, ale jakie to nie wiem to byś się musiał mamy zapytać, bo dla mnie drzewo i chaszcze to jest jedno. Wiem że nasadziła tam rajskie jabłonki, dużo iglaków bo one szybko rosną i praktycznie są bezobsługowe. Ja miałem tuję ładna na podwórku ale psy ją tak podlewały że uschła, a w zeszłym roku posadziłem trzy maliny już się rozsiały i już jest chyba z sześć to tak za parę lat będzie maliniak . Ogródek mam dobrze nasłoneczniony truskawek nie mam bo plewić trzeba i nie oto chodzi że nie umiem ale mi się nie chce. Ścieżki mi cholera zarastają, wysypałem tłuczniem i trawa się przebija mam jedną Ścieżkę wzdłuż całego ogródka w zeszłym roku była biała a teraz jest zarośnięta trawa i jest zielona ale to normalne, mlecze to rosną na kamieniu a mam ich od groma o Jezusiu , podwórko mam obsadzone, ogródek obsadzony. Jednego iglaka nam w tym roku wiatry złamały, praktycznie go wyrwało z korzeniami, ale to przyszedł znajomy z piłą i ziuuuuu, próbowałem go podeprzeć ale i nic z tego nie wyszło, a jak miał się obalić na płot czy coś to lepiej go było ściąć i na gnotki poszedł do pieca przynajmniej ciepło było. 12.05.2007 co tam w ogrodzie?
Cholera wymroziło kwiatki. Na jabłonce, czereśnie posadziłem, w ogrodzie nic nie będzie, rajskie jabłonie, uschły kwiatostany, jabłonka wszystko zmrożone, ta papierówka, z orzecha wszystkie kwiatki spadły.13.05.07 Ten mój orzech, to taka franca, że raz na dwa lata rodzi. Koło środy muszę znowu przejechać po trawniku.
16.05.2007 W niedzielę nie chciało mi się spać to pól godzinki i wykosiłem cały ogródek kosiarką co ma taki napęd co noże napędzają koła kręci się kręci i koła obracają noże. U mnie są góry doliny jeszcze, to dwusuwa bym załatwił, przygrzmocisz w kamień wał jakiś pęknie a ja mam takie obroty że jak strzeli w kamień to się tylko stępi. Na razie sąsiad przejechał mi ją szlifierką ręczną, na razie starczy, taką Boscha, na papier ścierny.
19.05.2007 Jak mi trawa odrosła to znowu ją skoszę, kwiotki odpadły wszystkie, z jabłonki mi spadło wszystko, z malin też spadły wszystkie kwiatki, to samo na orzechu, czereśni, wiśni, śliwkę żeśmy jedną posadzili taką karłowatą, i nic kurka chłopie agrest jest taki wytrzymały, i ni ma nic, agrestu mam taki dupny krzak, takie ze 3x3, on jest posadzony ze 40 lat temu, ten mój ogród jest szerszy i dłuższy tak ze dwa razy niż twój sklep, kiedyś był większy, ale był sad wtedy, koło drogi to jest i spaliny śmierdzą czasem,