poniedziałek, 26 maja 2008

ROZDZIAŁ XXXVI

SERDECZNIE PRZEPRASZAMY ZA DUŻĄ ZWŁOKĘ W PUBLIKOWANIU FANTAZJI NASZEGO BOHATERA, POSTARAMY SIĘ NADGONIĆ STRACONY CZAS... TYMCZASEM:

13.05.2007 Niedziela- Kondzio koszykarzem

- Na strychu mam z pięć, sześć takich pudeł po telewizorach 30 calowych z książkami.
- Nie wiem Artur, nie zostałem nigdy przez Ciebie do domu zaproszony.
- Trzeba to będzie kiedyś nadrobić, mówi Artek, ale najlepiej żebym ja miał wolne.

Jak wyrobiłeś kondycję przed Pikiem Lenina? Słuchaj no cały rok dwa weekendy w miesiącu jeżdżenia w Tatry i chodzenia i zaprawa. Wiesz, teraz awista tez by mnie nogi bolały, jakbym na Grojec wyszedł. Chociaż nie, wystarczyły by dobre spodnie ,żeby się nie poucierać i buty.
- A ile ten Pik ma, weź nam przypomnij.
- Ponad 5 tysięcy, spora górka , łatwe podejście. Łojenia jest godzina, natomiast podejścia pod ścianę jest sześć godzin, po śniegu albo po lodowcu.
A jest taka Dolina w Polsce Kościeliska, tam chciałbym się przejść, gdzie to jest? To jest jeden szlak do doliny Pięciu Stawów.

…………………………………………….. Wiesz co to jest? To jest taki środek ziołowy, regeneruje wątrobę, albo vervin podobno też jest lepszy, raphacholin to znowu jest wyciąg z czarnej rzepy.
Wiesz, tu na Katowickiej trochę policjantów jest, nawet wideoradar polował w nocy, niestrudzenie chłopaki jeżdżą w te i we wte, ale oni chyba zawracali gdzieś na pasach zieleni, bo jechałem w jedną stronę to trzy razy mnie minęli, z przeciwka jechali, a to już znam ten samochód, a potem 2 razy mnie wyprzedzali. Ja nie wiem którędy oni zawracają.

Łojant mówi do red. ŁT Ty się szanuj lepiej , bo z przeszczepami jest problem, wątrobę można przeszczepić, ale jest problem.
Łojant o ministrze sprawiedliwości: ten gość myśli za szybko, powiedzmy ze jakieś procesy myślowe u niego zachodzą, jakieś impulsy zachodzą.

Red. ŁT mówi: oglądałem wczoraj na TVP Kultura stary piękny, czarno-biały polski film: „Krzyżacy”. Czarno-biały? Niemożliwe jest tylko jedna kopia na orwowskiej taśmie kolorowej, a do kin poszła tylko czarno-biała, najlepsze jest to , że jak ten film kręcili, to wszystkie te zbroje robione były z jakiegoś plastiku, przecież nawet Ponar Żywiec Wtryskarki formę do tego robił, w latach sześćdziesiątych, jak Ponar zaczął. I wystawili tych statystów, bo to wojsko statystowało, i upał był wiesz taki no i topiły się im zbroje. Bo ja oglądałem kiedyś w telewizji, to co Ford wyciął np. scena gdy się o polski sztandar biją rycerze. I podbiega Krzyżak do polskiego rycerza, i wbija mu miecz w pierś- Virtuti, miecz się chłopie wygina w drugą stronę. Naprawdę ta walka pod Grunwaldem to było kupo mości panowie, no. Żadnej taktyki nie było, tam było po 20 tysięcy z każdej strony.To była ostatnia bitwa kawaleryjska Europy, bo potem już weszła piechota, ze strony krzyżackiej było 600 łuczników, no i działa z naszej strony ze 2000 chłopów z okolicznych wiosek pozbieranych z cepami, ale oni głównie dobijali rannych i umierających i obrabiali sakiewki, każdy coś miał przy sobie. Ja byłem trzy razy pod Grunwaldem, raz był pokaz
to wyjechaliśmy na koniach, to jeszcze jak studiowałem było. Walczyłem morgenszternem na zasadzie :zastaw-uderz, zastaw-uderz. Czekaj aż się przeciwnik odsłoni, to go uderz. Tam było rycerzy zakonu 20000 a reszta to zaproszeni z krucjat rycerze, chorągiew świętego Jerzego, 2 lata temu nawet słyszałem że pod Grunwald przyjechało 4 gości w oryginalnych samurajskich zbrojach z katanami, także tam się świrostwo zbiera z całej Europy.

Kiedy miałeś ostatnio zakwasy? No…yyyy…ja codziennie jestem w ruchu, muszę wyjść na targ ,przywieźć, zrobić zakupy, bez zakwasów. Ja dużo dreptam. Po rachunek taki, wszystko pod kontrolą.
Jakie są kolory szlaków, Arturze.?
A żebym ja to kurka wiedział. Teraz weszliśmy do Unii Europejskiej i nie wiem czy nie pozmieniali, bo w Europie są inne znowu kolory, u nas czerwony to był najtrudniejszy, a w Unii Europejskiej czerwono biały to jest najłatwiejszy. To jest takie, takie na kamieniach malowane kwadraciki.

A ile może kosztować sensowny but w góry?
Jakieś traperki, ja wiem Ty nie potrzebujesz profesjonalnych butów do chodzenia, wystarczą trapery na grubszej podeszwie , najlepiej wojskowe kupić, kurtkę nieprzemakalną najlepiej teflon, za kolana, bo potem masz buty i tylko mały kawałek Cie zleje między kolanem a butem. Przejdź się po second –handach, czasem można tanio kupić fajne rzeczy, znowu lateksowe są ale lateks nie przepuszcza powietrza, pocisz się strasznie. Lateksowe Artur to są kondomy. No są też takie peleryny, głównie nie? Tworzywo uniwersalne. A jakich używasz kondomów? Tez durexy? Taaa, dostaniesz je na każdej stacji benzynowej, w każdym kiosku.
Kiedyś kupiłem sobie chiński polar no u kumpla to praliśmy w pralce automatycznej i szwy puściły , rozkleiły się i potem miałem śliczny bezrękawnik polarowy, on był kupiony w pierwszym Tesco otwartym w Polsce za Warszawą, one były po 9,50 zł. Skończyliśmy wtedy w Kościeliskiej w schronisku z Zakopanego szliśmy w górę, od dworca ze tak powiem a kumpel ciężki plecak targał i się okazało że chciał imieniny w górach zrobić. To schronisko to taka chata góralska ale ładna. Piętrowa. Tam było kiedyś PTTkowskie schronisko. W Tatrach najwyższe schronisko jest w Morskim Oku, bo Kościeliska jest niżej. A najwyższe jest albo Góry Sowie albo Stołowe, chyba w Sowich, tam gdzie są kopalnie uranu, tam Niemcy V2 składali.
Jak byłem w liceum to modne były kruszony– sok z czymś , miało to z 15 volta, od cholery tego piliśmy.
Morskie Oko to jest największe jezioro Tatr, najgłębsza w Polsce jest Czarna Hańcza, ale to jest na Mazurach, w Tatrach jest jeszcze Czarny Staw, w dolinie Pięciu Stawów, taki nieduży i on jest chyba najgłębszy w Tatrach a Czarna Hańcza ma 200 metrów spadku, no! Ja na Mazurach łódką pływałem! Jaką?? Ten, no jakże się to nazywa, ten śródziemnomorski, no Kadet!! A piliście pewnie na jeziorze? Nie no sternik był trzeźwy.
To było na Śniardwach potem byłem na Wigrach, i te jeziorka tam, tam są ciężarówki po Niemcach zostawione jak się wycofywali w 45, ja takie widziałem na Śniardwach tam jest takie prawie że bagno, i tam się trzy ciężarówki zapadły, tylko tam ostrzegają żeby tego nie ruszać bo tam jest amunicja artyleryjska, może pierdyknąć, tam są hordy amunicji. Jak nurkowałem to w wodzie widzieliśmy pociski 88mm. Gdzieś podobno ruskie czołgi leżą, ale nie wiem gdzie. Tam 10 czołgów z załogami poszłoo. Ale u nich tego na metry nie przejmują się.
Pamiętam jak nas ubrali na kursie w kombinezony pamiętające lata trzydzieste, w basenie portowym na Oksywiu. Buty miałem z podeszwami ołowianymi, w hełmie miałem powietrze, kabel telefoniczny, kompresor na powietrze. W tym kombinezonie chodzi się fajnie po dnie tylko musisz mieć mocna latarkę bo jest pełno żelastwa nie, chłopie buty są z takimi ołowianymi podeszwami, że trzymasz się dna, no i na górze jest zawsze komora dekompresyjna żeby cię wsadzili to było w ramach szkolenia a potem był normalny standardowy mors , głębokościomierz.
Zszedłem pod wodę 40 metrów a potem dekompresja . Do nurkowania są trzy najważniejsze rzeczy głębokościomierz z busolą , zegarek i na szyi masz przywiązaną taką kartkę na nieprzemakalnym tworzywie żeby się nie rozmyła tabelę dekompresyjną i z jakiej głębokości ile musisz się wynurzać i ewentualnie ile tam musisz oddychać a kolorami zaznaczone masz jaką masz mieszankę. 40 metrów schodziłem zaraz po kursie , to nie jest tak głęboko i robiłem to na Bałtyku na Mierzei Wiślanej na dwie mile morskie jest taka głębia taka 90 metrów. A na końcu Helu jest latarnia morska i od niej wypływasz dwie mile morskie na północ i tam właśnie jest 90 metrów. Tam sprawdzano szczelność okrętów podwodnych .

A pamiętam jak byłem na kursie na ORP Warszawa to komandosi Grom czy Formoza ci w tych kuminiarach trenowali zdobywanie okrętu no a te stare matrosy poukładali na dnie okrętu łapki na szczury i pobili wszystkie żarówki na dole i opowiadali że potem było słychać takie „ ooo Kuuuurwa” i co za ciemno może lampkę, latarkę. Raz tylko na kursie spieprzaliśmy przed policją , no bo była zadyma w knajpie , wpierdzieliliśmy paru szwabom . Jeden z nich był pijany kelnerka nie podała mu piwa on się obrócił i chlap ją w dziób. No to ja na to panowie rozbieramy stołeczki i w nich , a potem przyjechali niebiescy i żeśmy spierdalali a niebiescy nas mogli gonić tylko do bramy portu wojennego a dalej już tylko żandarmeria i zanim przyszli to już nikt nie widział co się stało. Wtedy walczyłem normalnym barowym stylem walki stołek przed siebie i łubudubu , ale chłopie to była krótka akcja może 1,5 minuty i leżeli. Po zwycięstwie śpiewaliśmy Pierwszą Brygadę i pamiętam Międzynarodówka była. A na koniec kursu wyszliśmy na wieżę działową ORP Warszawa i śpiewaliśmy Międzynarodówkę Walnąłem jednemu z kopa wtedy w jaja i tak już do końca walki klęczał i wołał o Mein Got, o Mein Got. Ale personel był naprawdę w porządku bo nas wypuścili tylnym wyjściem , bo niebiescy obstawili przednie .Popatrz nie dość że szkop to jeszcze pijany i kelnerkę uderzył to i tak niech się cieszy że żyje, zabić go to bym go nie zabił może trochę bardziej uszkodził ale nie wiem czy może być coś bardziej bolesnego od kopa w jaja i to tak ze szpica ja nie wiem czy on nawet wtedy przytomności nie stracił, wiesz jaki to jest ból jeeeju .

SKĄD WIESZ JAKI TO BÓL ????

A to jeszcze na studiach jak w koszykówkę graliśmy i nadziałem się facetowi na kolano i niestety musieli mnie sprowadzić z meczu . Grałem wtedy jako rozgrywający no bo pod kosz się nie mieściłem ale byłem dobry do przejścia ze swoją wagą to się łatwo przebijałem między wszystkimi graliśmy amatorsko w drużynie studenckiej zgwizdnęło się paru gości obiekty były na legitymację studencką to się za grosze wchodziło na obiekty Awuefowskie i graliśmy rozgrywki między sobą pięciu z tej pięciu z tej i graliśmy czasem graliśmy do jednego kosza dla przyjemności , a potem się szło wychodziło się z meczu papieros i szło się na piwo , żeby omówić taktykę po prostu . A raz pamiętam przyjechał jakiś gościu na stypendium był student ze stanów biały bo biały i kurka graliśmy do jednego kosza on sam nas pięciu i ograł nas kurka do zera i pytanie do niego ty gdzieś grasz? Nie na podwórku pod domem Se rzucam , a taki przypakowany był ja wiem ze sto kilo wagi metr dziewięćdziesiąt potężny gość to nie to żeby wchodził siłowo brutalnie żeby roztrącał ludzi potrafił pięciu zawodników ograć z tego wtedy nas było trzech i dwóch przyszło z AWF –u to trochę się znających na rzeczy a on z nami do zera do zera z połowy boiska wrzucał tak … już się potem popisywał on był z University Of Columbia ten w Los Angeles co jest mówił że ma stypendium sportowe właśnie . Kumpel mu powiedział żeby się pastą do butów przeleciał to go do NBA wezmą. No to dobra trzymajcie się idę na obiad.