czwartek, 18 listopada 2010

LXXXI 10.03.2008 Poniedziałek Paintball/Ratownictwo górskie/Przygody z kobietami/

10.03.2008 Poniedziałek 

Paintball/Ratownictwo górskie/Przygody z kobietami/

- Grałeś może w gry RPG??
- Nie, nie ja wolałem paintballa, byłem wiele razy w okolicach Warszawy, na terenach jednostki wojskowej, pamiętam hehe jak się z kumplem przypaliliśmy i zaczęliśmy się wydurniać, i wyszliśmy z kryjówek i zaczęliśmy obertasa tańczyć, tango tańczyliśmy, i dostaliśmy po kulce, i mówią nam: „No to jesteście martwi!” , a kumpel ręką zmazał te plamy i mówi: „to tylko powierzchowne rany”. To był normalny wojskowy poligon z budynkami, raz rywali wykurzyliśmy z budynku granatami łzawiącymi, wylecieli zakrztuszeni ze łzami w oczach, to ich jak kaczki wystrzelaliśmy. To był odwet bo oni dzień wcześniej nas zaatakowali granatami hukowymi , to byłem ogłuszony przez godzinę, to był błysk i huk! I następnym razem znowu broniliśmy budynku i oni wymyślili te łzawiące granaty, wrzucili, czekają 45 minut a tu nic, bomy Se załatwiliśmy maski „pegaz”, wchodzą do budynku to ich wypykaliśmy na parterze. Byliśmy też w mieście normalnie, na Pradze, zrobiliśmy zasadzkę na samochód w środku miasta, ludzie zauważyli że my miastowi i jaja robimy, a straż do bramy uciekła, my byliśmy w kominiarkach, druga grupa jechała pickupem, nie wiedzieli gdzie będzie zasadzka, wjechali między dwie ramy, z jednej wyjechał Żuk, z drugiej wyjechał Żuk, zablokowaliśmy drogę, i wystrzelaliśmy ich co do jednego. W samochodach mieliśmy poodkręcane rejestracje, kominiary, wyglądaliśmy jak miastowi, którzy rozwiązują właśnie rachunki między sobą, na koniec mi z kumplem zostało po jednej kulce, to Se stanęliśmy naprzeciw siebie i „maszeruj Albo giń”, strzeliliśmy do siebie z metra( tutaj Łojant pokazuje jak strzela i dostaje prosto w klatkę piersiową) .
- To musiało strasznie boleć z takiego bliska w klatkę??
- Nie, bo w sumie to w buty celowaliśmy, „maszeruj Albo giń” i jeden drugiego w buta trafił( tutaj Artek pokazuje jak strzela w buta i umiera)
I nagle zaczęły się wiadomości Radia Zet…:
„….mówi Wojciech Mateja, ratownik TOPR-u….”
- Wojciech Mateja? To on jeszcze jest ratownikiem?? Kojarzę go, pewnie, wiesz ile ja z nim wypiłem?? On w moim wieku, on był w tej grupie śmigłowcowej, pamiętam raz imieniny miał jeden kolega z jego grupy, w Zakopcu, stoły zastawione, chłopy piją, a tu komunikat: „dwóch szczawi zaginęło” , no i kurka kto mógł to poszedł, o 4 rano ich dopiero znaleźliśmy, wpakowaliśmy ich do tarpana i parę gości tak im mówi z mordem w oczach: „wiecie skurwysyny, jaką żeście imprezę spierdolili??”, no i zwieźliśmy ich do Morskiego Oka, a grupa czekała na nich na dworcu, bo ci dwaj odłączyli się od grupy i zaginęli , to było pod Mięguszowieckim ich znaleźliśmy, zawieźliśmy do schroniska i mówimy:
- „No, a teraz macie asfaltem 7,5 km na dół, mykiem!!”
- „Ale nas nogi bolą!”
- „Spierdalać ale już”
Raz mnie chrzestna dopadła i pyta: „Artur, kiedy ty się w końcu ożenisz??”
To jej mówię: „Ciociu, nie mogę, bo ja kocham wszystkie kobiety”
A kiedyś byłem u kumpeli w Bielsku na noc, a ciotka mieszkała naprzeciwko niej, tej mojej niuni, to zresztą Perełka była, i akurat wychodzi ciotka do kościoła całą rodziną, a ja się z panienką żegnam, która wyszła spod prysznica, „to wskakuj do domu bo się przeziębisz”, jej mówię, a tu naprzeciwko idzie ciotka- cześć ciocia, laska miała szlafrok to dobrze, buzi jej dałem a tu ciocia, szczęka jej opadła, ale co dorosły jestem, ja nikomu do łóżka nie patrzę, jak ktoś jest dorosły i w pełni władz umysłowych, to niech żyje tak jak chce, byleby innym krzywdy nie robić!!