poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Rozdział LXXIII

26.11.2007 Poniedziałek Forma wybitna Klasyczny odcinek.

(Artur przyszedł w słynnej kurtce Chicago Bulls , w której wyszedł na Pik Lenina. Kurtka bardzo brudna, poplamiona, w stanie nie nadającym się już do niczego. Przyp. Red.)

- Kurtka jest świetna, to jest teflon, nie goretex. Ale ciepła jak cholera, podpinka jest duży mróz wytrzymuje. Pik Lenina i Pik Komunizma to moje najdalsze wyjazdy w życiu.
- A gdzie to jest?
- YYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY, no teraz to właściwie nie tam, to jest granicaaaaaaa, yyyyyyy Czeczeni i Inguszeti , tam teraz się piorą, to pewnie zamknięte. Próbowali się od ruskich odłączyć. Ale ruscy tam mają rakiety wycelowane w Amerykę, więc nie popuszczą, do dziś się tam prują. Pojechaliśmy akurat tam, bo była kasa i były paszporty dyplomatyczne, więc Krzyś ksiądz wszystko załatwił, nie było problemu z przejazdem przez te granice. Jechaliśmy jak dyplomaci, te paszporty miały ważność miesiąc. Szczyty oba zrobiliśmy z podejściem po 2 dni. Ciężko się było dostać. Pik Komunizma jest wyższy gdzieś o 200 – 300 metrów. Oba mają coś powyżej 5000 metrów.
Pik Komunizma ma 7495 , a Pik Lenina 7134 m

Wychodziliśmy w maju, ciepło było, rodzinka do dziś nie wie, że byłem na wschodzie, nawet się w domu nie chwaliłem, a zdjęcia wszystkie szlag trafił. YYYYYYYYYY bo był jeden film i kaseta się otwarła, tak jakoś wyszło w pośpiechu nikt nie pomyślał o filmach, ale i tak pewnie celnicy by je prześwietlili, nasi polscy celnicy się dopieprzali, że filmy mamy. Nie dało się im wytłumaczyć. Zostały tylko wspomnienia. Wyglądało to także najpierw lecieliśmy samolotem do Moskwy , potem An 24 do Samarkandy to się bałem lecieć nim, bo był 2 razy starszy ode mnie, i choć to były linie lotnicze Aerofłot to i tak się bałem. Samarkanda to jest właśnie w Inguszetio, ( właśnie wszedł kurier Piotr, i opowiedział co widział: właśnie ten wasz Kondzio szedł z wózkiem z targu i machał rękami i mówił sam do siebie).







"W tej Samarkandzie takie wszystko smutne było. Szaro smutno bez kolorów"

Potem już pociąg , autobus i na końcu na stopa nas ruscy żołnierze podwieźli za 20 dolców transporterem opancerzonym. Do Moskwy lecieliśmy dzień, ale potem na lot do Samarkandy czekaliśmy 3 dni, to Se Moskwę pozwiedzałem, na Arbacie byłem, muzeum kremlowskie, na Nowodziewiczym byłem , tam na grobie Wołodi Wysockiego , dałem mu świeczkę na grób, tez jeszcze na grobie Chruszczowa, pierwszego czekisty Związku Radzieckiego, Woroszyłow też tam leży ten durny marszałek Stalina, głupszy od Stalina. No i potem ze Samarkandy pod szczyty, wtedy tam stacja była i kolejka wyjeżdżała, trasy narciarskie były. Tam trzeba uważać jedynie na gwałtowne zmiany pogody, myśmy szli 1 dzień do bazy w schronisku i 2 dzień atak na szczyt , droga trójeczkowa, i tylko osuwisko trudne było, na szczyt wyszliśmy ładne krajobrazy, potem 400 km autobusem i na Pik Komunizma , ja wtedy byłem jeszcze w seminarium i musiałem się u biskupa starać na zgodę, takie jaja były, ale Krzyś wszystko załatwił z biskupem, Krzyś ma 43 lata teraz, starszy równe 10 lat ode mnie. Ale nie był to wyjazd życia, w sumie spodziewałem się że będzie trudniej i ciekawiej, a górka łatwa i przyjemna, popuściła nas, dobra pogoda była i w sumie tylko te zmiany pogodowe mogą dać w dupę a tak samo wyjście łatwe. Nie było problemów z dojazdem , choć na przykład szokiem były dla mnie pomniki Dzierżyńskiego, Stalina. Takie to siermiężne było wszystko. Jakbym Putina spotkał to bym mu w 4 oczy powiedział że jest złamas i świnia. „Padło”, tak bym mu powiedział, najgorsze rosyjskie przekleństwo, znaczy to tyle co „ścierwo”.

- Strzelałem też kiedyś z karabinka snajperskiego do tarczy, świetna sprawa, na zlocie pojazdów militarnych, jak robiłęm materiał o Grupie Rekonstrukcyjnej, oddałem pięć strzałów, z czego dwa poza tarczę a trzy między 7 a 10.
- Co do polityki to Kwachu rozwalił całą lewicę, to jest grabarz lewicy jak o nim Urban kiedyś powiedział, jak był prezydentem, to nawet szkołę gdzieś kiedyś święcił, dostał do ręki kropidło to dawaj zaczął nim machać, a mu biskup tylko potrzymać dał. On przecież w ONZ-cie tak był nadupcony, że się polska flagą owinął, ja to widziałem na CNN- ie , tego w Polsce nie pokazali wtedy, ale takie rzeczy to dziennikarz musi wiedzieć, ech wstyd i hańba, to było w 1997 roku, jak bym był tego świadkiem to bym go tak dmuchnął w zęby że hoho, a rok wcześniej pojechał do Stanów i poszedł pić do polskiej knajpy na Jackowie, to o mało co wpierdol nie dostał, agenci Secret Service go uratowali, kuchnią go wyprowadzali, cały był kurka zarzygany, a mogli mu wsypać tam ostro, tam sami z podhala ludzie żyją a oni komuchów nie lubią bardzo. Przez te 10 lat prezydentury nadstawiał dupy każdemu kto by go chciał wychędożyć, do tego jeszcze kurwa chlał, zero poważania na świecie. Wałęsa też jest prostak od śrubokręta, ale przynajmniej umie się zachować, powiedział Wykształciuch i zostawił mnie w stanie głębokiego szoku. Do następnej wizyty.


???
Co Dalej Kondziu???????????????????....