wtorek, 5 października 2010

Rozdział LXXVI "maniaaaaaaaaaaana"

14.02.2008 Czwartek Walentynki Kondzio we Włoszech

- Wracam właśnie z Ciśca, zrobiliśmy dużą dostawę towaru, faktura na 200 złotych, będzie co sprzedawać, żeby tylko ludzie byli, ale ja patrzę optymistycznie na przyszłość, zobaczymy!

- W „Thrash’em All” nic ciekawego nie ma. Chała.
( po co więc redaktorze ŁT kupujesz go, skoro geniusz tak mówi?? , przyp.red JH)

- A co Arturze z perełką w Walentynki??
- A nic, telefon już z rana był, wczoraj byłem w kawiarence to se pogadaliśmy też, wieczorem będę dzwonił do Francji, ale to i tak nie zastąpi jej tutaj.

( Właśnie wchodzi do sklepu znajomy klient p. Midor i mówi: „ Wracam z Włoch, byłem na nartach”)
- A Włochy, echhh maniana, to były czasy, to jest piękny kraj - mówi nasz Łojant – ja jako klasycznie wykształcony na łacinie po 3 dniach złapałem włoski, byłem tam na stypendium z dziennikarstwa na pół roku, ech co za czasy piękne były, a co wchodziłem tam do baru to wszędzie Polacy!
( zważywszy ze czasy studiów Kondzia przypadły na lata: 1994-1999 trudno w to uwierzyć) . Ja tam mieszkałem w akademiku i miałem piękną sąsiadkę, Paolę, która próbowała nauczyć mnie włoskiego, ja ją polskiego, a skończyło się na lekcjach francuskiego .






Musiałem mieć średnią 5,0 żeby tam pojechać i mi się udało, mieszkałem w Rzymie, na Fumicino, taka dzielnica znana, pół roku było miło, no i się skończyło, takie życie, musiałem wracać do kraju.

I teraz jak słyszę „Włochy” to mi się tak kojarzy: maniana, wszystko na jutro Albo i w ogóle, piękne kobiety, spaghetti, zresztą Paola robiła świetne spaghetti, takie prawdziwe, włoskie, a nie takie byle co, a jak tam jest firma w której jest porządek, to mafia za tym stoi, bo tam wszędzie w państwowych firmach jest nieporządek, myślę że całymi Włochami rządzi mafia!
Ja się tam opieprzałem cały czas, ale też szukałem materiałów do pracy mojej,
( przypomnijmy iż Kondzio pisał pracę o strajku w stoczni Gdańskiej  , patrz: poprz. odcinek) , to Se chodziłem i zwiedzałem, przywiozłem głównie płyty stamtąd, masę płyt.
Paola budziła mnie rano zawsze spaghetti, i Arturo tak do mnie mówiła. Pamiętam jaka tam kiedyś była akcja, że nieletnim nie sprzedają alkoholu, i idzie taki mały chłopak, na oko 10 lat, i dochodzi do sklepu i już do niego sprzedawca woła: „Powiedz tacie, że czerwone Chianti wyszło, będzie jutro!”. Tam wino to wszyscy pili, taki kraj! A potem napraskani wsiadają za kierownicę, i nie ma wypadków. Ja pamiętam na wkupne kupiłem, znaczy się przywiozłem od nas żubrówkę - trzy! Pierwsza impreza wypili po 2 setki i mat! A ja się dopiero rozkręcałem, ale znowu przy winie to ja pierwszy padałem.
Trzymaj się dzięki!