czwartek, 19 listopada 2009

Rozdział LVII - "Kondzio strzelcem"

19.09.2007 "Kondzio strzelcem"




No to teraz na uspokojenie atmosfery: co to jest?
K :
- To będzie wejście drogi na Morskie Oko, ten parking, tu kiedyś stały autobusy jeszcze podwoziły, potem już tylko te bryczki, o ile dobrze pomnę, to zakole i tam wyżej już się wchodziło na Morskie Oko, no a tu masz panoramę Tatr, od lewej po kolei: słynna Kazalnica, Zamarła Turnia, Orla Perć, niższa kopka Rysów i Rysy wyższa kopka, jako Rysy liczy się wyższa Rysy ma dwa, coś koło trzech tysięcy metrów, chyba bez paru centymetrów, według ostatnich pomiarów.


( Naprawdę: od lewej Wołowy Grzbiet, Kazalnica Mięguszowiecka, Czarny Szczyt Mięguszowiecki, Przełęcz pod Chłopkiem, Pośredni i Wielki Mięguszowiecki, Cubryna, Mnich oraz Zadni Mnich).





- A to jest wyjście na Rysy , mhm drabinka i wyjście na Rysy ( Orla Perć, odcinek Skrajny Granat – Krzyżne, zejście na Pościel Jasińskiego ).
- Panienka ubrana jest dobrze, tylko po co jej kijki do nordic walking ??? Bo owszem, jakby chciał iść po lodowcu to tak bo te zakończenia powinny być bardziej ostre, w wysokie góry takich się nie nosi, ja bym ich nie brał, bo na co?
- Tamte z zagranicy miał piękne, ten lodowiec Hillenburg super , ten Mont Blanc co powiedziałem ci co to jest, a on się zdziwił że ktoś to poznał, Mont Blanc znałem bo to jest marzenie moje i Krzyśka żeby pojechać i wyjść, mieliśmy zdjęcia i mapy satelitarne, wiesz strategia obstawiona którędy wyjść, no ale kurwa brakło kasy, ale w końcu Krzysiek się zebrał i pojechał no i dalej marzymy o Mont Blanc, czasem jeszcze Krzysiek dzwoni, ale kontaktujemy się przez Internet , a przez telefon wiesz jak to jest złącza satelitarne źle słychać, niby telefon satelitarny ale bieda tak naprawdę. Wiesz to jest parę tysięcy kilometrów nad paroma morzami nad paroma górami, nawet satelita ma problem. A poza tym przez Internet pan Ziobro ma gorzej słychać.


- Teraz wieczorami czytuję sobie książek dużo i nastawiam Milesa Davisa i słucham sobie, dzięki niemu pracę magisterską napisałem, Albo sobie puszczam Matawistu Orkiestra( Mahavishnu Orchestra) i Walther Report( Weather Report), tam ostatnio zmarł pianista John Armswater( Joe Zawinul), przy tym pisałem pracę na teologię magisterską, p.t. „Sobór Watykański II”, i obroniłem tezy teologii, która została wyklęta przez papieża , teologię wyzwolenia, czyli łączę marksizm z teologią, i obroniłem się na piątkę, zestawiłem dwa przemówienia : Jana Pawła II i Fidela Castro i wyszło na to że o tym samym mówili, no! To było tylko teologiczne zestawienie faktów i wniosków, to pisałem przy płycie live Davisa z Awignonu.


- Czemu odszedłeś w takim razie z seminarium?
- Bo stwierdziłem że z tymi panami, to o nie, ja pracował nie będę, miałem bliskie spotkanie z jednym księdzem , skułem mu mordę, w kościele, trochę go potarmosiłem, jeszcze tego dnia się wyniosłem a on miał mordę rękodzieło. On się Pawłowicz nazywał, później go złapali i siedział, niedawno wyszedł za dobre sprawowanie, w Łęczycy garował. Zresztą to było u Krzyśka na parafii, też mu Krzysiek wpierdolił, najpierw ja z nim rozmowę przeprowadziłem, i nie byłem grzeczny, on był wikarym pod Krzyśkiem, to było w Mszczonowie, między Łodzią a Warszawą , tam miał Krzysiek parafię , tam kręcili sceny z „Lalki”, ja tam jeździłem grać mu na organach, piątek sobota, niedziela, Krzysiek chciał wziąć sztucer i go zastrzelić, bo on był myśliwym, znając go mógłby go zabić.

- Ja zresztą też polowałem, z Krzyśkiem, z kołem łowieckim całym, ustrzeliłem sporo tego, sporo zajęcy, dwa koziołki, dzika jednego, bo byłem jako nagonka, ale jak się towarzystwo spije , to się strzela na ich koszt, najważniejszy był bigos i żubrówka, strzelałem ze sztucera, ale nie miałem pozwolenia bo z nie mojego strzelałem , siedział np. myśliwy na ambonie pijany, się podeszło strzeliło, on się obudził, co się dzieje? To się mu mówiło , ustrzeliłeś dzika. Aha, dobre, i dalej szedł spać. U mnie to tradycja rodzinna dziadkowie chodzili na polowania, bracia ojca chodzili na polowania, ojciec nie chciał strzelać do zwierząt, ale ja podtrzymałem tradycję rodzinną, to było w Puszczy Białowieskiej, Kampinosie, w Lasku Kabackim koło Warszawy, ale tam już nic nie ma, w Kampinosie dużo lisów jest, tak się rozmnożyły, ludzie już na nie polują. Największe zwierzę jakie ustrzeliłem to dzik, ale nie swoją strzelbą, z 50 metrów prosto w oko. Miałem celownik optyczny, tam ludzie mieli nawet celowniki laserowe. Raz widziałem jak się towarzystwo wybrało strzelać z dwururkami, tymi łamanymi, i wzleciały w górę kaczki, a ci piorą jak artyleria i nic dwie spadły. Strzelałem też z kałasznikowa na strzelnicy przy jednostce wojskowej była strzelnica, w Łęczycy, 21 Batalion Szturmowy , oni mieli komercyjną strzelnicę tam pod okiem oficera, strzelałem tam też z Glocka, plastikowa broń terrorystów. Ten batalion to były „krety”, szkoleni specjalnie by walczyć w kanałach, każdy po metr sześćdziesiąt pięć. To uciekam panowie po majonez dekoracyjny. Na razie.

Brak komentarzy: