poniedziałek, 16 listopada 2009

Rozdział LVI "Kondzio o Tatrach"

18.09.2007 Kondzio o Tatrach


Witam was, hamulce mi się zapiekły kurka w kanciku, cylinderki , miałem ostre hamowanie i wpadłem w dziurę już na zblokowanym kole, to trzeba było odczekać chwilę żeby wystygło , zlewarować , zdjąć koło, psiknąć WD, czyli odrdzewiaczem , strzelić młotkiem i działa!

- Widziałeś jakie ładne zdjęcia??

- Fiu, fiu, Taterki, to jest chyba widok z Rysów, na dużym zbliżeniu, na południową stronę, to jest na zdjęciu południowa strona Rysów, a raczej się nie mylę, bo Rysy to są takie, takie wziuuuuuuuuuut taka kopa a potem jeszcze raz kopa, dwie góry, a to jest wyższa półka, wiele razy tu byłem, ostatnio chcieli nazwać Rysy szczytem głupoty, bo ostatnio tam baba poszła w klapkach, i akcja ratownicza kosztowała 3000 złotych. Tam są łańcuchy z drugiej strony tam można wyjść, ja się tu wspinałem normalnie na linach z czekanem, a jaaaaaaaaaaaak fajna zabawa, z Krzyśkiem oczywiście tylko z nim się wiązałem liną, raz się związałem z jednym i 200 metrów liny poszło w cholerę.




Oto plan wyjścia Kondzia i Krzyśka na Rysy: tu jest podejście od dołu, ta półeczka podeszliśmy kulturalnie i zaczęło się od wbijania i wbijasz i fifififi (gwizda), czekanem się wbija te kości bo tak to się nazywa, tutaj szły po kolei: tu dwójeczki, dalej baza i siódemki, potem trójki a na koncu siódemki, czy ja wiem czy to trudne wyjście kości trzeba było wbijać, nie jest to aż takie trudne, są trudniejsze rzeczy nawet w Tatrach.





To jest zdjęcie helikopteru TOPRu , Sokoła, robione nad Czarną Hańczą, Czarna Hańcza, nie , Czarne Jezioro , nie przepraszam to jest nad Morskim Okiem, chłopaki lecą na akcję, Czarna Hańcza to jest najgłębsze jezioro w Polsce, ale to na Mazurach, a to jest Czarny Staw raczej, nie to jest Morskie Oko....
- Ja kiedyś leciałem helikopterem TOPRu ale jeszcze Mi-8 , bo zaczął deszcz padać, i stał se helikopter w górach, bo tam niby jakaś akcja była, ale ściągnęli go, szliśmy więc z Krzyśkiem, i akurat znajomy był,
- "hej chłopaki pusto mam co będziecie moknąć",
- "to dobra polecimy na dół" , 20 minut lecieliśmy, a na tego Sokoła strasznie narzekają ponoć, że jest delikutaśny, ten ruski miał 35 lat i nikt mu nie podbił badań do lotu. Sokół poniżej minus 20 stopni już nie poleci, odladzacze już nie działają, a Mi-8 na Syberii pracują przy 40 stopniowym, wytaczają z hangaru odpalają i leci, no ładna zabaweczka ale delikutaśna ten Sokół, wygląda mi jakby po kogoś lecieli, drzwi zamknięte, z tyłu nosze widać, macie jakieś szkło powiększające ?
Tu z tyłu widzę tobogan, ale czy tam z tyłu jest jakaś głowa? Nie to z kimś lecą, bo tu w przedziale sanitarnym są głowy, a tu są nosze, tak kogoś już ściągali, ale twarzy pilota nie widać ich tam trzech lata, także wiesz. Czerwone tam to są sanie, i tam już ktoś leży...

- Ja w Tatrach jedną turystkę znosiłem z Rysych, bo Se poszła tam w klapkach, czółenkach na taaaakim obcasie, i skręciła obie nogi niosłem ja potem na plecach, było ją za co złapać, była półprzytomna z bólu, jeszcze torebkę stawową ukręconą, mówię jej weź niunia złap mnie za szyję, obejmij mnie nogami, i tak ją na plecach niosłem, bo jakbym ją złapał strażackim, to by się mogła porzygać, a myśmy ponad godzinę mieli zejście, ale ona niedużo ważyła , bo dbała o figurę i o linię, niosłem ją jak worek ziemniaków, ja prawie że o nią przepadłem we mgle, było tylko 3 ratowników, na schronisku i mówią kto nie pił a da radę, to weźcie bo turystka w górach została, a jeszcze przewodnik też mądry co ja prowadził bo jak liczył ludzi to mu się zgadzało, a wtedy były urodziny kierownika schroniska , Krzysia Narwanego, i dla mnie się one opóźniły o trzy godziny, i Krzysiek też tam był.
- A jak Arturze Krzysiek miał na nazwisko?
- Eeeeeeeeeeeeeeeeeee, Mrówczyński, oni już byli mocno zamoczeni, a mi zimno było, to musiałem nadrobić, a myśmy poszli we trzech tyralierą i szukamy jej , na macanta, i ja o nią przepadłem, byłą zmarznięta, i przerażona, miała na sobie jeszcze w dodatku top i tyle, potem karetka po nią przyjechała po nią na Morskie Oko. Ona tam zresztą była sama. Ale była z wycieczką , ale co to za wycieczka, skoro ona sobie skręciła nogi, a reszta poszła zdjęcia robić.

- Kiedyś widziałem jak przewodnik miał dzieci w górach, to był cały zgoniony i tylko wołał, "nie popychaj go!", wiesz jakie są dzieci. Wychodzą na Rysy, jeden się trzyma łańcuchów, a drugi z góry kopie go w głowę, żeby spadł, widziałem to bo się... obok wspinałem, z buta go. Utrzymał się bo przewodnik zainterweniował, nic by z niego nie było.
- Widziałem też czterech matołów jak lawinę podcięli, było wiesz ostrzeżenie że lawiny lecą, a oni se stanęli i wołają: „Hop, Hop” a tu nagle ta półeczka co na niej stali się z nimi urwała i polecieli, mieli tyle szczęścia, że praktycznie trzech się wykopało samych, a jednego żeśmy wykopali sami, rekami spod lawiny, fajnie to wyglądało bo w pewnym momencie echo: Hop, hop, a oni tak sztywnieją i lecą w dół, oni z Poznania byli , jaki był wrzask jak lecieli, nie wiem czy w gacie tam nie popuścili, mieli dużego farta, że tam byliśmy: Ja, Narwany, Młody i Wacio.
Wacio to był szefem, on weryfikował papiery taternickie, bo ja np. mam książeczkę taternicką, że mogę łoić, ale ja żadnego kursu nie zrobiłem, Narwany był szefem, chuch, przystawił pieczątkę i buch podbite że miałem, a Wacio potem latał za nim, że za dużo tego powystawiał ludziom i on te papiery będzie weryfikował, i Wacio usłyszał od Narwanego, że jak tak będzie weryfikował, to będzie miał wypadek w górach...śmiertelny!
Narwany wszystkim popodbijał, to było takie jak legitymacja szkolna, tylko otwierane, i możesz iść sam w góry, a do tego trzeba było trzy godziny w miesiącu kurs robić, to się prosiło Narwanego przybijże pieczątkę, to on walił. Jak przyszedł na wykład z taktyki w górach, mieliśmy to odsłuchać, a on przyszedł i mówi: „Miał być wykład o taktyce w górach: jak spadniesz, to:
- albo se dupę potłuczesz,
- albo się zabijesz,
- albo przeżyjesz..
- dobra, spierdalajcie, po wykładzie”.
- I jak ratowaliśmy tych spod lawiny, to jeden woła do nas:
- „My mamy papiery, kursy, my mamy sprzęt”.
- A Waciak się ich pyta:
- "A saperkę kurwo masz?".
- A potem nam za uratowanie życia postawili, a jak, okowitę. Wyjechali goli i weseli, bo nas zaprosili do najlepszej knajpy na Krupówkach, do "U Jorgusia", tam było najlepsze żarcie, ale fakt faktem stawiali do końca, do kiedy pamiętam co wtedy szło: Żubrówka, Sobieska i Chopin, i zagrycha oczywiście. Piliśmy to na flaszki, nie na setki, zaczęliśmy o dziewiątej a skończyliśmy o trzeciej .To cześć, pa!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mimo, iż dawno mnie tutaj nie było, widzę, że niektórzy dalej na wiecznym haju....
Pozdrawiam Redakcję.
:))

Anonimowy pisze...

Dlaczego moderator ściągnął tetris?? przecież ta gra nadawała temu blogowi tchnienie życia pomiędzy szarą i brutalność przygód naszego darczyńcy..... KONDZIU NA PREZYDENTA!!!! PRZYWRÓCIĆ TETRIS!!!!

Redakcja. pisze...

Zgodnie z oczekiwaniami Tetris wraca od jutra!!!!!