piątek, 13 listopada 2009

Rozdział LV "Kondzio Olimpijczyk"

To ty Artur niezły jesteś z geografii? No chłopie ja byłem kiedyś na olimpiadzie geograficznej, z nudów, 4 miejsce w ogólnopolskiej w 1992 roku. Hehehehe. Rok później koleżanka z klasy byłą też bo mi się kuć nie chciało. Poszedłem na szkolne, dobra , wojewódzkie, dobra, no i pojechałem do Warszawy. Tfu, do Krakowa na AGH –u . Czytam pytania, 1, 2, 3, ,4 ,5 kurka czas się zbierać, godzinka i po wszystkim , dyploma mi za to dali. Dałem go Irence Świstrskiej naszej babie od geografii, powinien tam jeszcze wisieć, miałem też olimpiadę z historii, tam zająłem 2 miejsce, maturę z historii napisałem w godzinkę, a dyrektor do mnie:
- Ty już napisałeś? To się spotykamy na ustnym. A ja na to: „Szczerze wątpię” i wyszedłem.
Bezczelny byłem, poszedłem sobie zapalić, maturzystów się nie czepiali, a z matematyki nam doktorant na AGHu zadania rozwiązywał, hehehhyhhuhehehuehe a potem my to w bułkach nosiliśmy i mieliśmy nadspodziewanie dobre wyniki z matury. Ja na maturze zdawałem historie polski ruski, a angielskiego się nauczyłem rozmawiając , pamiętam taką rozmowę po angielsku :

-What’s your name? (wymowa Kondzia: łac jor nejm)
- Grzegorz. Brzęczyszczykiewicz.
- What’s your fucking name? (ład is jour fakin junejm?)
- a w końcu a polish
- A chuj, nie dziękuję nie palę.

Takie jaja, ale spoko między szóstym a ósmym piwem zaczął mówić po polsku, a po ósmym niestety zaliczył glebę, ale już mu lepiej szło. Ja wypiję maksymalnie 4 piwa żebym doszedł do domu, wtedy z Angolem to z osiem wypiłem jeszcze potem wódę, a potem miałem kaca i obudziłem się z potwornym bólem głowy i powiedzieli mi że jest zaliczenie z języka angielskiego no to ja dałem indeks koledze z pokoju i powiedziałem koledze Jareczku weź jej zanieś niech wpisze co chce bo ja nie dam rady poszedł i wraca z piątką Pytam Jarek coś ty jej dobrze zrobił??? Nie ja powiedziałem tylko że wszyscy jesteśmy bardzo dobrzy i piątki nam się należą , Jarek po prostu negocjował oceny. Zalewasz Artur No eeeeeeeeeeeee no tam wiesz sprawdziany były porobione no ale sam fakt że przyszło trzech ludzi na trzydziestu z grupy a reszta indeksy przysłała. No tak wiesz to był już koniec roku bo ja egzaminy miałem zdawać do lipca a w góry się nie wybierałem więc pomyślałem po imprezuję jeszcze z tydzień i pojadę do domu. Wtedy tej wódy popiłem czekaj jeszcze się kumpel przysiadł i tak spokojnie wypiliśmy 0,7l ale to było wciągu dwóch godzin, ładny wynik ale upodliłem się totalnie tak że nie pamiętam jak dotarłem a te 8 piw i 0,7 to było na cały wieczór tak od 16,00 się zaczęło a pamiętam że 22,30 patrzyłem jeszcze na zegar a wiesz to też się rozłoży zjesz coś pawi nie było ja nigdy nie pawiowałem, potem obudziłem się w żeńskim akademiku bo tam dotarłem stwierdziłem że jestem śpiący poszedłem spać a rano panie zmartwiły mnie że do niczego nie doszło a były bardzo zmartwione. A ja wiesz co nie pytałem czy mi nie stanął wiesz co nie dopytywałem się bo to w tym wieku wstyd dla faceta, zgodzę się tam lat parę czterdzieści czy pięćdziesiąt no to już może nie wyjść, ale w tym wieku to wstyd , a że nic nie wyszło to nie będę zwalał na dziewczyny że nie umiały podnieść bo one były trzeźwe bo sok piły. A w ogrodzie jak tam rośnie wszystko? No ale musi podeschnąć bym mógł kosiarką wjechać, bo teraz mam bagno i stoi jeszcze woda tak jest przelane, a winogron mi obrodził od jasnej cholery sok robiłem bo wina nie umiem i sok będzie do popitki . A napił bym się tylko kiedy ja będę miał wolne tyle jest roboty a czasami by się przydało spodlić, nawet w sobotę nie mogę bo 3 w nocy na giełdę i potem dmuchnę jakiemuś posterunkowemu no i sądy 24h i witamy w Ziobro-landzie a w tygodniu też nie mogę popić bo rano wózkiem jadę jeszcze by mi go skonfiskowali a mnie by chłopie zamkli i co……………bo z Żywiecką drogówką nigdy nic nie wiadomo.

1 komentarz:

DJ Łysy pisze...

Te dwa zdania Mnie złamały, hahaha

"What’s your name? (wymowa Kondzia: łac jor nejm)"

"What’s your fucking name? (ład is jour fakin junejm?)"

Kondziu więcej "VIAGRY" na pewno Ci stanie, hahaha :D