wtorek, 10 listopada 2009

Rozdział :LIII "Król Jest Tylko Jeden"

06.09.2007 Czwartek


- Artur wziąłbyś się do jakiejś uczciwej pracy. Jako sprzątacz, ochroniarz nocny, cieć jakiś , może woźny. Może nawet z Twoim wykształceniem jako nauczyciel!
- O, nie! Ja już mam dość , ja uczyłem w Warszawie WOS-u, w takim molochu, liceum/gimnazjum/ i zawodówkę ja miałem wziąłem ich od półrocza, i do końca doprowadziłem. Czterech mi policja dowoziła, taką grupę miałem, goście po wyrokach byli, garowali po 3 lata w zawodówce to byli starsi dużo ode mnie, ja za nich odpowiadałem , w sumie to też są ludzie, nie poszedłbym już uczyć. Dajże spokój konspekty trzeba przygotować, musisz mieć stopnie mianowane, za to też trzeba płacić. Jeden próbował mnie przeszkolić ale się mu nie udało, a była taka możliwość takiej specjalizacji u nas na studiach, to płacę i tak za studia a parę godzin w miesiącu mogę uczyć, specjalizację zrobiłem w ramach studiów pedagogiczną, bo dziennikarstwo jest takie, że można zrobić przy nim wszystko oprócz medycyny. A ten uczeń co na mnie skoczył, to chyba był upalony, albo upity, a ja tylko małą dźwignię zastosowałem i sam się przewrócił, potem wstał z gleby i chyba się zorientował że jak zrobi to jeszcze raz to go będzie bardziej bolało nie poszedłem wtedy do dyrektora tylko zadzwoniłem po policję oni przyszli i zwinęli go bo na alkomacie coś wyszło i stwierdzili że facet jest chyba naćpany a ten spadł na twarz no i wiesz masakra policjant pyta co mu się stało ja powiedziałem podłoga nierówna jest policjant na to acha czy mam wyjść jeszcze żeby się potykał a ja na to już nie i wtedy zabrali go oni wiedzieli że jak na Kruczą do szkoły jadą a to taki moloch tam miałem praktykę kumpel załatwił mi robotę i parę stówek z tego było a był to Zespół Szkół Mechaniczno Elektrycznych wtedy się to Norblina nazywało to była przedwojenna szkoła to było pierwsze technikum w Warszawie ono powstało w 1905r a za komuny zrobiono tam taki moloch tam było liceum, gimnazjum doszło po reformie zawodówka taki dupny moloch stare budynki były z takiej czerwonej cegły to tak jak była fabryka Norblina w Łodzi

A reszta budynków była później dobudowana coś tak jak u nas technikum mechaniczne ale to był moloch, moloch parę tysięcy ludzi około siedem tysięcy ludzi . Tam nie było ochotników z nauczycieli a ja musiałem praktyki odbębnić i dlatego tam uczyłem bo zapłaciłem za specjalizację i kasy by mi nikt nie zwrócił . Jakby trzeba było kasy to ja artykulik napiszę, trzeba by było stare znajomości odkurzyć, i choćby do wyborczej napisać, ja zbiorę artykuły , napiszę reportaż, a redaktor prowadzący się pod tym podpisze, ja zarobię, on zarobi i wszyscy są szczęśliwi. Muszę do Maćka zadzwonić, bo pióro mnie świerzbi, a sytuacja polityczna jest ciekawa, Maciek Głowacki , był szefem działu krajowego w Wyborczej, a czy jest dalej to nie wiem, ( oczywiście jak w każdej dobrej fantazji naszego bohatera, osoba taka nie istnieje..). Mój znajomy z radia, razem pracowaliśmy, długo nie pisałem już artykułów. Ja pracowałem w „Żywieckiej” – wiszą mi kasę. Nieważne.
- Miałem w góry iść, ale Krzysiek nie przyjechał, jak pójdę to w zimie, bo została mi jeszcze jedna trasa w zimie, której sam nie schodziłem a chciałbym ją zejść..- Kazalnica! A tam jest fajne podejście, niedużo wspinaczki jest. To musisz sobie kondycję wyrobić? A po co mi kondycja jak zapierdalam z wózkiem dzień w dzień. Spacerki sobie robię trzy razy w tygodniu , nad brzegiem jeziorka, najwyżej jest po łydki w wodzie, taki marszobieg sobie robię, samym lasem, chodzę z nożem żeby jak nogę złamię Albo skręcę mieć czym gałąź uciąć.

- „Mein Kampf” niestety nie mam cały strych sprawdziłem, zajebali mi na 100% dzwoniłem do Małego, i do Bociana jak tam pracował w Irlandii, on pracował dla Tejkowskiego poznałem go jak robiłem reportaż o polskich faszystach, on miał mi załatwić, ale nie ma.

- W Biskupinie jest fajnie, ja tam byłem jako widz w zbroi i płaszczu templariusza, miałem taką misiurkę, hełma no i płaszcz taki z czerwonym greckim krzyżem na plecach, miecz i małą tarczę, treningi mieliśmy u Skrzatka na podwórku tylko się sąsiedzi skarżyli że przekleństwa lecą i szczęk oręża, huk był ładny jak się dwóch w zbrojach zderzy, jako takiej taktyki nie było w średniowieczu, było na zasadzie kupa tych i tamtych, i się zderzali, pod Grunwaldem też nic takiego nie było tam było zero taktyki , to nie było jak w Rzymie, trening legionisty rzymskiego trwał 2 lata, dzień w dzień, on miał za to płacone przecież, byłem pod Grunwaldem , w Łęczycy dwa razy byłem, w Golubiu - Dobrzyniu parę razy byłem, raz Malbork zdobywałem spadłem z blanki, ale tam dużo wypadków było, drabina się pod nami załamała, od strony rzeki od południowej strony od refektarza Wielkiego Mistrza. Oni lali na nas wodę z góry czy sok z jagód co wyglądać miał jak smoła, dobrze że na ziemi było miękko, jeden spadł w pełnej zbroi z samej góry jak pierdyknął to trzech musiało go podnosić, tyle ważył, ze 170 kg, ja już wyrosłem z machania mieczem.

- Co do nurkowania to raz złowiłem na Mazurach messerschmitta i raz z Pilicy transporter opancerzony, to była kwestia żeby wejść, rzeka płynęła, na macanta. Tam było 5 metrów to jest nic, można byłoby z fajkami zanurkować, takie mieliśmy małe butle, linami ubezpieczeni i trzeba było zabezpieczenie zaczepić nas trzech było, i czołg z jednostki wojskowej to wyciągał, taka remontowa wersja T-72 bez działa, i potem przez łąkę przytargali na volvo i do naprawy pojechało. Ten czołg to znalazł taki facet , Bartosz , ale nazwiska nie pomnę on ma skansen rzeki Pilicy to jest w Kutnie,
Kutno to miasto i gmina w województwie łódzkim, w powiecie kutnowskim nad rzeką Ochnią, dopływem Bzury.
Kiedyś miał to muzeum za darmo a teraz nawet Cię mogą przewieźć za darmo, to był brat mojej kumpeli ze studiów, on miał działko z 1939, które grało w jednym z odcinków „Sensacji XX Wieku” Wołoszańskiego który był o bitwie nad Mokrą, nawet strzelało, Wołoszańskiego poznałem na takim panelu dyskusyjnym bo on miał u mnie na uczelni historyczne takie panele, mama nawet gdzieś pierwsze wydanie książki z jego autografem.

- U mnie jak siedział uczeń na lekcji to od razu miał dosta. Cóż to za przedmiot ten WOS rany boskie, oni i tak nie wiedzieli gdzie żyją bo była upaleni Albo upici, mieli to w dupie. Jeszcze w warszawie, chodzili w tych kapturach jak Ku- Klux Klan. To był rok 1995, jak na studiach byłem, kumpel mi to załatwił żebym zaliczył praktykę na pedagogice, jakaś kasa z tego była, przy okazji mam papier, ja ostatni raz byłem na stuleciu ogólniaka , ale żeśmy pochlali, zebraliśmy się w szkole i poszliśmy pić, do karczmy żywieckiej, to było w 2001 roku, spiliśmy się strasznie, zalaliśmy wtedy pałę dość ciężko. (Karczma Żywiecka w tym roku była być może dopiero w planach właścicielki, która w tym czasie prowadziła zacny i szeroko znany w kręgach lokal „Słoneczko” i miała może w rękach plany tej karczmy dopiero.)

1 komentarz:

DJ Łysy pisze...

To teraz już "Nauczyciel" Hahaha padłem normalnie :P
Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy :D