czwartek, 12 listopada 2009

Rozdział LIV - "Przygody górskie. Kondzio lotnikiem"

Sobota 08.09.2007

Ostatnio facet spadł z Mnicha, bo miał 3,2 promila i musi teraz płacić. Było, było głośno o tym. Tego czy był w habicie , to nie wiem to było jako anegdota opowiadane, mogę zadzwonić do Wacia, to było z 9 lat temu , nie wiem czy pamięta , Wacio to Łojant jest, on był szefem ratowników na szlaku Pięciu Stawów, bo to heroizm wyjść w takich strojach by był, bo tam są łańcuchy i trzeba tam się podciągnąć tak jak na Rysy, a na Mnicha nie ma łańcuchów tam jest wyjście taternickie i na szczycie Mnicha też nie ma łańcucha, nikt nie robi rekordów w ilości osób przebywających na szczycie i jest taka zasada że jak widzisz że jedna grupa zaczęła wspinaczkę to ty czekasz aż oni zejdą a na szczycie to spokojnie z 10 osób się zmieści, a ty gdybyś chciał wejść na Mnicha musiałbyś skończyć kurs skałkowy i iść z doświadczonym taternikiem o ile by cię zabrał ze sobą, bo Mnich poza zamarłą to najtrudniejszy szczyt i mówi się że jak w Tatrach zrobiłeś wszystko i robisz Mnicha to wtedy zrobiłeś Koronę Tatr. Ja na Mnichu byłem raz w lecie i raz w zimie wtedy trafiliśmy na śnieżycę i w pewnym momencie tam musisz zrobić przewieszkę jak idziesz droga południową a ta jest najtrudniejsza a najłatwiejszej zazwyczaj się nie wybiera musisz się przewiesić bo jest taka galeryjka i jak masz ścianę to w pewnym momencie masz wypust i idziesz głową w dół i krew napływa ci do mózgu z Morskiego Oka spod schroniska widać bardzo dobrze Rysy, są one jednak często za chmurami, stajesz na tarasie i patrzysz w stronę Morskiego Oka prostopadle i widać Rysy. Ja zaczynałem się uczyć najpierw na ściankach w Warszawie na Awuefie tam była pierwsza w Polsce ścianka, już trochę w życiu widziałem ale nie powiem że dużo. Jeszcze bym chciał na Jamajkę pojechać pic palić trawę i słuchać reggae ale to tak tam z pół roku posiedzieć chodzić po knajpach takich małych i słuchać nieznanych zespołów bo one lepiej grają, nikt się do ciebie nie przyczepi bo policjanci też jarają jointy po prostu rasta.

Co do latania to nie potrafię i nie chcę latać, człowiek nie jest stworzony do latania, ja raz leciałem samolotem sportowym, o mało się nie porzygałem, gość robił spadającego liścia, przewałka i samolot leci do góry nogami, i wyrównuje jak wysokościomierz pokazuje zero, prawie mu się udało, można powiedzieć że łykałem pawia. (opowieść Łukasza T. o łykaniu pawia przez jego kolegę). No ja też pawia jednak wtedy łykałem w tym samolocie, to było na Polu Mokotowskim, kukuruźnikiem, koble, czapka chłopie, jeszcze musiałem odpalić ten samolot, gość włączył iskrownik a ty mu musiałeś śmigło rozruszać, i uciekać z palcami żeby ci nie ucięło. Silnik w tym jest wymyślony za II wojny światowej- Rolls Royce, ruscy to ukradli licencję tego. Kim Dong Il zamówił ich 30 i latają tam w Korei jako karetki, i ściągali z emerytur ludzi, bo nie mieli na to kasy. Ten kukuruźnik Cop nim leciałem był na oliwkowo zielono pomalowany, pięcioramienne gwiazdy i sierp i młot haha. Już po trzeźwemu nigdy nie wsiądę, beczka , pętla rozumiem, ale jak wpadał w korkociąg a potem do liścia aa potem szoruje ziemię , to szło się porzygać. Na motorze znowu robiłem rowerek, wyskakujesz w powietrze zsiadasz z roweru i majtasz nogami, no a ja nie zdążyłem wsiąść z powrotem i poharatałem śródstopie, ale boli do dziś na zmianę pogody, patrzę jest motor będą skakali, pytam: „Można?” „Można”. No to skoczyłem tak z biegu, awista. Ale na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że byłem troszeczkę upalony.

Brak komentarzy: