wtorek, 1 grudnia 2009

Rozdział LXV - "Przygody z drogówką"

02.11.2007 Piątek Zaduszki

- Było się na drogach teraz, się jeździło po cmentarzach, to wszędzie tylko pieczarki.
- Jakie pieczarki??
- Jak to jakie no drogówka. CB Se muszę do Kanta załatwić, tak jak znajomy mój, ostatnio jadę z nim, a on wyciąga CB i mówi: „Słuchajcie szukam wolnej drogi bez psów na Żywiec”. Za chwilę miał odpowiedź jak jechać. Bóg ci zapłać dobry człowieku, przez całą drogę ani jednego patrolu nie było. Ja mu mówię:
-„Przecież ty jeździsz przepisowo”?
-„ Ale ja tych kurew nie lubię”- mi odpowiada. Wczoraj co 3 kilometry mnie łapali jechałem maluchem. Chyba mam z siedem końcówek od alkomatów po wczorajszym. To mi przypomina jak kilka lat temu jechałem ze Sylwestra, porozwoziłem wszystkich znajomych do domów, pusta droga sprawdzę sobie przyczepność malucha, pomykałem koło 80 km/h i nagle zza jakiejś stodoły patrol, nie to dałem po hamulcach, z poślizgiem się zatrzymałem, wysiadam zgrzany ehe he
„ Dmuchaj pan!”, no to wziąłem , dmucham a gościu do drugiego:
„ Ty patrz, trzeźwy!” Ale mieli zawiedzione miny.
A tegorocznego Sylwestra spędzę w Szczyrku Albo Wiśle u znajomych w domku w górach pewnie parę dni, do upadku, każdy z parką.

Brak komentarzy: