środa, 14 listopada 2007

Rozdział XIV

44.Wizyta Artura z dnia 29.03.2007r Kolejna wtopa znawcy Tatr ; Wypatrzył na zdjęciu Dolinę Pięciu Stawów z południa:

Natomiast tu Dolinę Pięciu stawów ze wschodu:

Pierwsze z opisanych zdjęć przedstawia Dolinę Gąsienicową a kolejne Orlą Perć.
45.29.03.2007-Kondziu piwosz: Porter musi być gorzki, no albo kurka piwo, albo szczochy. Dużo piwa pijesz? No w lecie to sporo, czasami jak się coś przy aucie robi to siedzisz i tylko leci jedno za drugim.

RENOWACJA:
Jak masz malucha to wstyd do mechanika iść, książka serwisowa w łapę i jedziesz.
Rekonstrukcja samochodów zabytkowych to jest chłopie żyła złota. Robiliśmy parę samochodów ze Skrzatkiem, ale na lewo. Jakbyś chciał założyć taki interes, to byś miał raz w tygodniu policję na karku, każdy by przychodził z copką, bo ty masz oczywiście rozbieralnię. A nie zapłacisz, to ci rozpierdolą jakąś część za parę tysięcy i o , przepraszam, spadło mi. No nie? No i po herbacie. Warsztat mieliśmy w Bielsku Białej, ojciec Skrzatka był mechanikiem i nam pomagał. Skrzatek później robił w Gdańsku, a teraz jest w Norwegii i naprawia silniki okrętowe.
A czemu to żyła złota?
Bo zachodnie społeczeństwa, nie licząc naszego, są bardzo bogate i jest masa fantastów, którzy chcą mieć np. starego fiata 124. Teraz jest straszny szał na samochody ze wschodu, wiesz łady, moskwicze.
Ja jestem specjalista od blacharki, lakieru, zawieszenia, a Skrzatek od silnika i skrzyni biegów. Części nieraz się z bagien wyciąga , z wysypisk- raz znalazłem na wysypisku ramę od Sokoła.
Skrzatek robi tak, że robi w Norwegii cały miesiąc, potem ma wolne 2 tygodnie, przyjeżdża do Polski i robimy.
Widziałem kiedyś Mercedesa Paryż-Pekin 1928, ten którym jeździł Hitler, bo on tylko Mercami jeździł, za pełną rekonstrukcję 10000 euro, jest taka fabryczka pod Dusseldorfem, gdzie to robią. Ten Mercedes miał 1 silnik z kompresorem, i 100 koni mechanicznych!
Nam ze skrzatkiem udało się kiedyś zrobić Moskwicza na zamówienie, ale pognity był, wiesz ten stary jeszcze na ramie. Trzeba było(łojant gwizda) scharatać całą górę, rozrysować, potem blacha i punkcikiem. Jeszcze facetowi zrobiliśmy dach z nierdzewki tej kwasowej, tego nawet sól nie zeżre.
46.1.04.2007 Nie wiem czy dzisiejsze opowieści naszego bohatera są prawdziwe gdyż jest Prima Aprilis ale je zanotuję :
W ubiegłym roku Artur ciężko zarabiał na życie w Walii pracując na ciągniku w fabryce róż, jego szef był grzeczny i terminowo wypłacał mu tygodniówki , bo bał się że Artur doniesie na niego policji gdyż pracował legalnie.
W Żywcu jest zlot fantastyki za 2 tygodnie i zacząłem go wypytywać o zlot :
Bilety mamy już załatwione już przez kolegę Artura Vikiego , podobnie jak spotkanie z Pilipiukiem gdyż Artur go zna i jak się okazało pili razem i Kondziu był nawet konsultantem do jednego z jego opowiadań w temacie rozcieńczenia wody święconej, przestudiował całych „ Ojców Kościoła „ i na tej podstawie napisał czterostronicowe wyjaśnienia.
Podczas spotkania fantastyki odbywają się pokazy Żywieckiego Bractwa Rycerskiego ( info ze strony spotkania ) Nasz waleczny rycerz który wielokrotnie sławił swoje czyny był zaskoczony że istnieje Żywieckie bractwo rycerskie , gdyż jak to się okazało on należy do małopolskiego. W tamtym roku był na zlocie pod Grunwaldem i walczył morgenszternem i jak dowaliłem jednemu w hełm zaczął krzyczeć ała ała a miało być na niby.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

zajebista fantazja he he he
gość chyba w matrix-ie żyje