niedziela, 25 października 2009

Rozdział XLI "...swego czasu jak studiowałem w Warszawie to jeździłem z Hołowczycem..."

10.07.2007 Wtorek Kondzio i Hołowczyc.
Swego czasu jak studiowałem w Warszawie to jeździłem z Hołowczycem.

...po śniegu, po leśnej drodze zapierdalaliśmy 200 km/h . To było yyyyyyy Anin pod Warszawą, testowa jazda Subaru, w samochodzie taki huk że wiesz... Kolega mi to załatwił, Krzysiek - mówi mi nie chcesz się przejechać z Hołkiem, jeździ bez pilota? No to dociążyłem mu samochód hehe. To było lata temu, on tak woził ludzi, większość to rzygała po takiej jeździe. To była pusta leśna droga, którą można było bezpiecznie zamknąć, no i po pętli jeździł, on się wtedy przygotowywał do rajdu Szwecji, 2 okrążenia z nim przejechałem, zakręty brał oczywiście na pełnym poślizgu. To było na zasadzie że przyjechaliśmy Hołka pooglądać, a Krzysiek był jego szefem, on był szefem FSO w OB-erze w latach 80-tych, a potem był właścicielem radia w Warszawie rozkręcił z kumplami małe radio- radio Wiktoria.
Najszybciej w życiu to ja jechałem 316 km/h na torze na Słowacji, pod Brnem, lotusem z lat 70-tych, tym co uczestniczył w rajdzie 24 godzinnym Le Mans , to był jakiegoś tam kumpla samochód już nie pamiętam czyj i mówi mi czy chce się przejechać, no pewnie. Mi się wydawało że mam trochę powyżej dwustu na liczniku. Skrzydełka miał co go dociskały do podłoża, opony taaaakie szerokie, Rover te samochody robił, drzwi otwierane do góry, jak w Ferrari, kolega co pracował ze mną w rozgłośni go znalazł na szrocie w Holandii, kupił na kilogramy, bo to samochód z włókien węglowych, ten kolega był u nas głównym inżynierem, jak coś się spierdoliło to naprawiał, to dzwoniło się po Misia, Misio wszystko umiał zrobić, niższy ode mnie i jeszcze grubszy, on się potem zwolnił i do Holandii pojechał pracować jako nagłaśniacz koncertów, bo on był inżynierem dźwięku, na wagę za niego zapłacił kilkaset euro przywiózł do Polski i remontował trzy lata. Pod Brnem był ten tor testowy, tam Skoda testowała samochody im się płaciło i można było jeździć na tym torze, taka nereczka to była, najpierw my pojeździliśmy, a po nas jechał wtedy Armin Schwarz , Austriak, co mieszka w Monaco, a jeździł Skodą, tymi Octaviami WRC i potem patrzyliśmy godzinę jak katuje samochód, to mieli dobre że na ostatniej prostej byłą fotokomórka i pomiar prędkości. Na prędkościomierz nie patrzysz tam tylko na obrotomierz , ciśnienie oleju i turbiny wiesz, żeby ci nie odpadły. Ten samochód miał rozpieprzoną karoserię, silnik cały, zapłacił 700 euro, to miało iść do prasy już, włożył później w niego 50 tysięcy i za same amortyzatory 7 tysięcy, karoserię zamówił z Francji , na wymiar, ale on kasę miał bo nagłaśnia koncerty na zachodzie. Za koncert bierze 5 tysięcy euro. To cześć lecę na razie

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

To jest coś pięknego:) Teraz proponuje nakręcić film pt "Niesamowite przygody Kondzia czyli codzienne życie Artura K"

Redakcja. pisze...

Rozmawiamy z Wajdą o tym.
Jest szansa na 2010, jak tylko Andrzej będzie wolny. Kondzio jest dla niego priorytetem, jak sam mówi.